"Straciłeś pracę? Znajdź sobie coś nowego" Ivanka Trump jak Maria Antonina
Pandemia koronawirusa i wynikający z niej kryzys odbiły się negatywnie na gospodarce wielu państw, w tym stanów Zjednoczonych. Mimo powolnego powrotu do normalności kolejki po zasiłek nie skracają się, a miliony obywateli straciły środki do życia. W tej sytuacji Ivanka Trup, córka urzędującego prezydenta Donalda Trumpa, promuje właśnie nową kampanię społeczną „Znajdź coś nowego”, która szerokim echem odbiła się w mediach społecznościowych. Co oburzyło internautów?
„Znajdź coś nowego": nowa kampania Ivanki Trump
„Znajdź coś nowego” to 30-sekundowy spot, który został wypuszczony we wtorek 14 lipca. Zobaczyć możemy w nim Ivankę Trump oraz liderów światowego biznesu, między innymi prezesa Apple. W założeniu ma promować dokształcenie lub przekwalifikowanie się Amerykanów, które mają pomóc w znalezieniu nowej pracy. Strona internetowa „Znajdź coś nowego” sugeruje możliwe ścieżki kariery i oferuje dokształcające kursy.
Słowa Ivanki Trump, które padły w dniu wypuszczenia spotu, a także sam spot, wywołały burzę w mediach. Już sam tytuł wzbudzał kontrowersje. „Znajdź coś nowego” zostało odebrane, jako pusta fraza, która w krzywdzący sposób bagatelizuje złożony problem wzrostu bezrobocia i kurczenia się liczby miejsc pracy.
ZOBACZ TEŻ: Narcyzm, seksizm i zakłamanie. Bratanica Donalda Trumpa wydaje książkę o wuju: "To potwór"
„Znajdź coś nowego skrytykowane przez specjalistów”
Mehdi Hasan, znany brytyjski dziennikarz polityczny, skomentował to dla stacji MSNBC. Jego zdaniem „Znajdź coś nowego” jest programem oderwanym od rzeczywistości. Na domiar złego, za swoją ambasadorkę obrał kobietę, która nigdy w życiu nie musiała szukać pracy, ze względu na to, kim jest jej ojciec. Dziennikarz nie kryje swojego zażenowania.
Ona dziś pracuje w Białym Domu, ponieważ tata zatrudnił ja na stanowisko, na które jest rażąco nieprzygotowana. To kobieta, której ojciec i mąż, podejmują katastroficzne w skutkach, niewłaściwe działania w związku z wirusem i są przyczyna tego, że ekonomia jest w tak złym punkcie.
Dalej nie szczędzi jej mocnych słów. Porównuje Ivanke Trump do… Marii Antoniny. Jego zdaniem obie kobiety łączy to, że patrząc ze swojej kryształowej wieży, nie są w stanie wykazać się empatią niezbędna do zrozumienia realnych problemów.
Ivanka właśnie odgrywa rolę Marii Antoniny. „Niech jedzą ciastka” i „Znajdź coś nowego” to właściwie to samo.
Przypomnijmy, że Maria Antonina była królową Francji w momencie, gdy wybuchła rewolucja francuska. Słynna anegdota mówi, że na wieść o tym, że poddani nie mają chleba, odpowiedziała „Niech jedzą ciastka”.
„Znajdź coś nowego”: Ivanka Trump broni programu
Ivanka Trump postanowiła bronić „Znajdź coś nowego”. Na swoim Twitterze odpowiedziała na głosy krytyki.
Sugeruje, byście odwiedzili http://FindSomethingNew.org. Ta inicjatywa ma na celu pokazanie, że tradycyjny 2- lub 4-letni college nie jest jedyną możliwością na zapewnienie sobie umiejętności niezbędnych do zdobycia pracy. A to nigdy nie było bardziej pilne.
Mimo to opinia publiczna nie jest zadowolona. Za kryzys obwinia się nieudolną politykę jej ojca oraz brak realnego wsparcia dla pracowników. Zgodnie z tym, co podaje CNN, co tydzień pracę traci milion Amerykanów. Problem jest palący i zdaje się wykraczać daleko poza kwestię kwalifikacji.
Przyrost złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA
Wspomniany wyżej brytyjski dziennikarz Mehdi Hasan, który porównał Ivankę Trump do Marii Antoniny, zwraca również uwagę na dwa problemy. Po pierwsze, Biały Dom chce wysłać ludzi do pracy, ale właściwie nie wiadomo gdzie. Faktycznym problemem jest tutaj kurczenie się liczby miejsc pracy, które ogranicza możliwość zatrudnienia nawet wykwalifikowanym ludzi. Po drugie, nie możemy zapominać o wirusie. Dziennikarz zaznacza, że w niektórych przypadkach chodzenie do pracy wiąże się z narażeniem życia, więc jego zdaniem zachęcanie ludzi do zmiany kwalifikacji jest nieodpowiedzialne. Powinni raczej dostawać zasiłek i zostać w domu.
Czemu mamy zachęcać ludzi do powrotu do pracy, do zatłoczonym miejsc, gdzie ich życie jest zagrożone? Zapłać ludziom za siedzenie w domu, zwalcz wirusa i wtedy zajmij się ekonomią.
Pojawiają się również głosy, że program jest nietrafionym haczykiem na przyciągnięcie wyborców. Przypomnijmy, że w tym roku w Stanach Zjednoczonych mają odbyć się wybory prezydenckie.