Reklama

Minister Spraw Zagranicznych, Zbigniew Rau, podpisał "antyaborcyjną" deklarację

Na stronie RadiaMaryja.pl pojawiły się entuzjastyczne nagłówki: "Polska wśród państw, które podpisały deklarację ws. Konsensusu Genewskiego. To międzynarodowe porozumienie w obronie życia!". Równie budząco podejrzenia brzmi oficjalny komunikat na stronie gov.pl: "W dniu 22 października 2020 r. Minister Zbigniew Rau zadeklarował w imieniu rządu RP poparcie dla Deklaracji ws. Konsensusu Genewskiego („Geneva Consensus Declaration”)". Uroczystość podpisania Deklaracji zorganizowana została w formie wirtualnej z udziałem Sekretarza Stanu USA Michaela Pompeo oraz Sekretarza ds. Zdrowia i Opieki Społecznej USA, Alexa Azara. O czym, według oficjalnego komunikatu rządu, mówi ten dokument?

Reklama
Celem Deklaracji jest podkreślenie fundamentalnej roli kobiet i rodziny w społeczeństwie, a także konieczności zapewnienia kobietom tych samych praw i warunków rozwoju osobistego oraz zawodowego, jakie przysługują mężczyznom. Dokument podkreśla, że każdy człowiek ma niezbywalne prawo do ochrony życia; wskazuje też, że w międzynarodowym systemie ochrony praw człowieka nie istnieje pojęcie „prawa do aborcji”, a nadto że każde państwo ma prawo do kształtowania swojego ustawodawstwa w tym zakresie. Deklaracja wskazuje też na konieczność ochrony rodziny jako podstawowej komórki społecznej oraz na znaczenie systemu Narodów Zjednoczonych w procesie wdrażania powyższych wartości. Dokument poparło ponad 30 państw zamieszkałych przez 1,6 mld ludzi na całym świecie, w tym m.in. Stany Zjednoczone, Brazylia, Egipt oraz Węgry, brzmi komunikat na rządowej stronie

Zobacz też: Piekło kobiet. Tadeusz Boy-Żeleński o prawie do aborcji. O czym jeszcze mówi tekst?

Czym tak naprawdę jest Genewska Deklaracja Konsensusu na rzecz Zdrowia Kobiet i Wzmacniania Rodziny?

Czym w praktyce jest enigmatyczna Deklaracji ws. Konsensusu Genewskiego? To antyaborcyjny dokument przebrany za "obronę praw kobiet" możemy przeczytać na oko.press, które pierwsze zwróciło uwagę na podejrzany ruch polskiego rządu, który bez rozgłosu, w dniu kontrowersyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego delegalizującego aborcję (dokładnie 1,5 godziny później), podpisał Deklarację Konsensusu Waszyngtońskiego. Zrobił to rękami ministra spraw zagranicznych - Zbigniewa Rau.

„Ta prozdrowotna oprawa to jednak pozory. W rzeczywistości deklaracja ma przeciwdziałać uznaniu praw reprodukcyjnych za prawa człowieka”, pisze oko.press

Deklaracja składa się z 7 punktów, które mówią m.in. o tym, że prawa kobiet są integralną częścią praw człowieka i fundamentalnych swobód i podkreślają równe prawa, szanse i dostęp do zasobów oraz równy podział odpowiedzialności za rodzinę między mężczyzn i kobiety oraz umożliwienie kobietom bezpieczne przejście przez ciążę i poród, by zapewnić parom jak największe szanse na zdrowe potomstwo”.

W czwartym punkcie (cytującym dokument ONZ z 1966) znajdujemy już otwartą antyaborcyjną deklarację i troskę o dzieci zarówno po, jak i przed urodzeniem.

“Podkreślamy, że w żadnym przypadku aborcja nie może być promowana jako metoda planowania rodziny oraz że wszystkie środki czy zmiany w systemie opieki zdrowotnej dotyczące aborcji mogą być podejmowane wyłącznie na poziomie narodowym lub lokalnym zgodnie z narodowym procesem legislacyjnym”, czytamy w deklaracji.

Jednym z końcowych zobowiązań sygnatariuszy jest “poprawa i zabezpieczenie dostępu kobiet do zdrowotnych i rozwojowych osiągnięć cywilizacyjnych, włączając w to zdrowie seksualne i reprodukcyjne. Osiągnięcia te muszą promować optymalne zdrowie i najwyższe standardy zdrowotne, wyłączając aborcję”.

Zobacz też: Protest Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Co czują kobiety, które wychodzą na ulice?

Polska jak Burkina Faso, Węgry i Kuwejt

Podpisanie deklaracji w entuzjastycznym tonie skomentował, Filip Furman, reprezentant Ordo Iuris, który ocenił, że “szczególnie istotne jest, że ponad 30 krajów zadeklarowało wspólne wartości. Będą one stanowiły silną koalicję, dzięki której uda się obronić fundamentalne prawa człowieka, podkopywane w ostatnim czasie na forum międzynarodowym”. Warto zwrócić uwagę na to, że kraje, które znajdują się na liście, według prestiżowego brytyjskiego „The Guardian” określane są jako te, "w których kobietom żyje się najgorzej”. Pełna lista sygnatariuszy Deklaracji Konsensu Genewskiego: Bahrajn, Białoruś, Benin, Brazylia, Burkina Faso, Kamerun, Demokratyczna Republika Konga, Kongo,Dżibuti, Egipt, Eswatini, Gambia, Haiti, Węgry, Indonezja,Irak, Kenia, Kuwejt, Libia, Nauru, Niger, Oman, Pakistan, Polska, Arabia Saudyjska, Senegal, Sudan Południowy, Sudan, Uganda, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Stany Zjednoczone, Zambia

Reklama

Co do realnego znaczenia deklaracji nie mają wątpliwości aktywistki z fundacji "Dziewuchy dziewuchom", walczące o prawa kobiet i równouprawnienie, które przestrzegają przed dalszymi zuchwałymi krokami rządu, na czele z ugrupowaniami skrajnie prawicowymi i faszystowskimi.

ZAPNIJCIE PASY. Jeśli do tej pory myślałyście, że jesteście w****ne, to trudno nam sobie wyobrazić, co poczujecie po tej wiadomości. Rząd Morawieckiego, po cichu i w tajemnicy przed mediami głównego nurtu, zapisał nas właśnie do antyaborcyjnej międzynarodówki! Polska została jednym z trzech państw europejskich (obok Węgier i Białorusi), które podpisały Genewską Deklarację Konsensusu na rzecz Zdrowia Kobiet i Wzmacniania Rodziny. Dokument powstał z inicjatywy USA i sprzeciwia się uznaniu aborcji za powszechne prawo człowieka! Ordo Iuris już wznosi toasty za ten przełomowy moment.... To absolutny skandal, krok wstecz i działanie sprzeczne z innymi dokumentami międzynarodowymi podpisanym wcześniej przez Polskę. Rekomendacje UE, zobowiązania wynikające z ratyfikowania Konwencji Stambulskiej i wskazania ONZ mówią o konieczności liberalizacji prawa antyaborcyjnego w naszym kraju. To naprawdę jest wojna - polski rząd wypowiedział ją właśnie społeczeństwu.
Reklama
Reklama
Reklama