Para pozywa klinikę, w której doszło do strasznej pomyłki. 6 miesięcy po zabiegu in vitro okazało się, że dziecko nie jest spokrewnione z rodzicami
Para, która walczyła z niepłodnością, pozywa klinikę w Nowym Jorku. Kiedy nareszcie zabieg in vitro zakończył się u nich sukcesem, po sześciu miesiącach okazało się, że dziecko nie jest genetycznie spokrewnione z rodzicami. Para zdecydowała się usunąć ciąże i chce wiedzieć, co stało się z ich zarodkiem.
W tym artykule:
Para pozywa klinikę płodności
Amerykańska para ze stanu Massachusetts od lat starała się o kolejne dziecko. Po kilku nieudanych zabiegach in vitro Jane i John Doe dowiedzieli się w zeszłym roku, że transfer się udał i oczekują córeczki. Przyznali, że od zawsze chcieli mieć czwórkę dzieci i ich marzenie w końcu miało się spełnić. Ciąża przebiegała bez żadnych problemów. Jak podaje „The Washingotn Post”, kobieta została poddana rutynowemu badaniu genetycznemu, które miało wykluczyć nieprawidłowości. Test wykazał jednak, że prawdopodobieństwo na to, że Jane i John są biologicznymi rodzicami dziecka, wynosi zero procent.
Jak podają akta sądowe, specjaliści z nowojorskiego instytutu płodności zapewniali parę, że test nie stanowi problemu i są oni spokrewnieni z dzieckiem. Błędny wynik miał być spowodowany rzadką chorobą matki, która sprawia, że zawiera ona dwa zestawy DNA.
Zwykle przechodzi niezauważona. Czy wiesz co to jest ciąża biochemiczna?
Ciąża biochemiczna to stosunkowo częste zjawisko, które dotyka wielu kobiet. Zwykle przechodzi niezauważona i jest mylnie brana za spóźniony okres. Czasem jednak przeżywana jest jako dotkliwe poronienie. Dowiedz się więcej o ciąży biochemicznej i o jej potencjalnych przyczynach. Sprawdź, jak rozpoznać ciążę biochemiczną i jak wygląda jej wpływ na dalsze starania o dziecko. Czy ciąża biochemiczna to skutek in vitro? Rozwiewamy wątpliwości.Doktor Grzegorz Południewski o niepłodności Polaków: "Winę zrzuca się na kobietę i to ona bada się przez wiele miesięcy. Coraz częściej powodem problemów jest czynnik męski"
"Coraz później młodzi ludzie w Polsce podejmują decyzję o posiadaniu dzieci. Wraz z upływem lat nasza płodność ulega zmniejszeniu" - alarmuje dr n. med. Grzegorz Południewski, prezes kliniki Gameta w Warszawie. Ta rozmowa uświadamia nam, że czas i właściwe podejście do tematu, pomoże nam w drodze do upragnionego rodzicielstwa.Po strasznej pomyłce para zdecydowała się usunąć ciążę
Zapewnienia lekarzy nie przekonały jednak Jane i Johna. Para cały czas podejrzewała, że klinika popełniła błąd i przeniosła zarodek obcej kobiety. Miesiąc po przerażającym odkryciu zdecydowała się na drugi test DNA, który wykazał identyczny wynik. Jane i John postanowili odwiedzić doradcę genetycznego, który zasugerował dodatkowe testy. Niestety wszystkie potwierdzały, że nie byli oni rodzicami dziecka. Obawiając się możliwej walki o opiekę nad dzieckiem i idącym za tym emocjonalnym roztrzęsieniem, para zdecydowała się usunąć sześciomiesięczną ciążę.
Teraz para pozywa Instytut Płodności w Nowym Jorku, embriologa Michaela Femi Obasaju oraz specjalistów od płodności Khalida Sultana i Majida Fateha za rzekome zapłodnienie kobiety obcym embrionem. Oskarża również klinikę o utratę embrionów Jane i Johna i nieujawnienie, czy zostały one użyte do innego transferu. W pozwie para twierdzi również, że wszyscy trzej lekarze celowo ukrywali, że embriolog Jane i Johna „ma historię omyłkowego wszczepienia nieznajomego zarodka niewłaściwemu pacjentowi.
Każdy z tych błędów spowodował niewyobrażalny ból i cierpienie u pana i pani Doe, a ostatecznie, gdy błędy zostały odkryte, doprowadził do przerwania ciąży pani Doe” – możemy przeczytać w pozwie.