KOBIETY SUKCESU: Basia Sołtysińska
Mówi się o niej jako o jednej z najbardziej wpływowych kobiet w polskim internecie. To ona współzałożyła LifeTube i indaHash i pokazała, jak można zarabiać prawdziwe pieniądze w sieci. Kreatywna, atrakcyjna i pewna siebie. Mówi, że z natury jest bałaganiarą, a słynie z organizacji. Szanuje swój czas, wydaje się, że zarządzanie ma we krwi. Jak kobiety robią biznes w naszym kraju? Nie ukrywam, że spotkanie z Basią Sołtysińską było bardzo inspirujące…
Dziękuję, że znalazłaś czas na to spotkanie, świetna lokalizacja. Dlaczego akurat Saska Kępa?
To ma związek z początkami poprzedniej firmy. Poza tym dzisiaj bardzo lubię Saską i jej klimat. Na początku naszej działalności youtuberzy bardzo chcieli mieć lokalizację na Saskiej Kępie. Ja z kolei jestem z Warszawy i wtedy miałam trochę inny stosunek do tego pomysłu. Miałam poczucie, że to, co po drugiej stronie Wisły, że to już nie mój klimat. Myliłam się – okazało się, że to świetne miejsce do pracy nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla mojego zespołu. Poza tym jest dobry dojazd z centrum, a wiosną można wyskoczyć w różne fajne miejsca. Koniec końców, pracujemy tu już ponad 3 lata.
No tak, a z tego co mi wiadomo Ty jeździsz głównie taksówkami i nawet samochód nie jest Ci do końca potrzebny?
Nie opłaca mi się inaczej, chodzi głównie o mój czas. W taksówce mogę popracować – ogarnąć maile i rozmowy telefoniczne. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Mam samochód, ale w najbliższym czasie planuję go sprzedać, w zasadzie od ponad roku w ogólnie nim nie jeździłam.
Organizacja - słyniesz z niej. Myślisz, że ona jest kluczowa żeby osiągnąć sukces w biznesie?
Dobra organizacja dla mnie łączy się z jakością, jeśli coś dobrze zaplanujesz, później masz lepsze wyniki i więcej satysfakcji. Jestem z natury bałaganiarą, ale w pracy lubię mieć wszystko mądrze zaplanowane i to z dużym wyprzedzeniem. Aktualnie prowadzimy kampanie na ponad 40 rynkach i mamy biura w różnych strefach czasowych (Londyn, Berlin, Warszawa, Dubaj, Nowy Jork) – dobra organizacja jest koniecznością. Wdrożyliśmy w indaHash OKRy (Objective Key Results), czyli metodę Google’a do planowania i przejrzystego zarządzania firmą. Przed rozpoczęciem kwartału wspólnie z zespołem określamy cele dla całej firmy, a potem przekładamy je na każdy zespół i pracownika. Dzięki temu każda osoba w firmie wie, w jaki sposób jej praca przekłada się na realizowanie globalnych celów firmowych. Poza tym znaczną część czasu spędzam poza Polską, wymusza to na mnie dobrą organizację. Staram się mieć wszystko wpisane w Google Calendar, dzięki temu moi współpracownicy mogą efektywnie umawiać spotkania ze mną. Z perspektywy czasu myślę, że system wychowawczy moich rodziców, miał spory wpływ na moje podejście do życia i pracy. Nie mam rodzeństwa, moi rodzice mieli mnie dosyć późno (jak na tamte czasy). Mój tata miał 38 lat, a mama 33. Wychowywali mnie w atmosferze dużej dojrzałości. Od dziecka traktowali mnie po partnersku i oczekiwali samodzielności, ale jednocześnie dawali dużo wsparcia i wolności. Zawsze miałam wrażenie, że w życiu rodzinnym uczestniczę na równych prawach, nie byłam dzieckiem, nad którym wszyscy się „pochylają”. Myślę, że kiedy rodzice poświęcają dużo czasu w odpowiednim momencie życia dziecka, człowiek staje się zdecydowanie bardziej samodzielny i świadomy swoich możliwości. To miało duży wpływ na to, jak teraz funkcjonuje w swoim życiu zawodowym i prywatnym.
No dobrze, ale ta cała historia Basi Sołtysińskiej brzmi trochę jak bajka, jak to było na początku, kiedy w twojej głowie zrodził się pomysł na biznes? Młoda dziewczyna z korporacji inwestuje wszystkie oszczędności w internetowy pomysł, nie odradzano Ci tej decyzji?
Nigdy nie bałam się ryzyka i potrafiłam odczytywać priorytety w swoim życiu. Na tamten czas wiedziałam, że mam spore doświadczenie w agencjach reklamowych i PR i może warto pomyśleć o nowym wyzwaniu. Zawsze miałam relatywnie małe potrzeby, taki mam styl życia - dzisiaj czasem kupuję coś jakościowego ale wiem, że nie przywiązuje się do tego i mogę równie dobrze bez tego funkcjonować. Dlatego, pracując w agencji od 19 roku życia, zarabiając całkiem dobre pieniądze, byłam w stanie odłożyć sensowne oszczędności. Oczywiście nie żyłam jak pustelnica (śmiech), ale na pewno poniżej swoich możliwości. Jeździłam starym samochodem, kupiłam sobie małe 35 metrowe mieszkanko, podróżowałam, ale zazwyczaj szukałam dobrych okazji. Do dzisiaj je bardzo lubię, ostatnio poleciałam na Zanzibar za całe 280 euro. Zawsze miałam takie podejście, że w najgorszym wypadku stracę to, co zainwestowałam. Oczywiście to nie oznacza, że nie myślałam o potencjalnej porażce. Wiadomo, że nie jest przyjemnie przegrywać w życiu, ale nawet jeśli straciłabym wszystkie pieniądze, miałabym poczucie, że w najgorszym wypadku wrócę do tego, co robiłam i będę funkcjonować tak, jak wcześniej. Myślę, że człowiek, który ma za sobą jakieś doświadczenia, również korporacyjne, czuje się bardziej spokojny, zakładając firmę. To daje komfort psychiczny. Nawet, jeśli coś nie wyjdzie, to trudno. Prawdopodobnie będę sobie w stanie z tym jakoś poradzić. Nie będę do końca życia zadłużona, tylko na jakiś czas spadnie mi komfort funkcjonowania. Dlatego decyzja o zainwestowaniu swoich pieniędzy przyszła bardzo naturalnie.
A co to znaczy, że potrafiłaś odczytywać priorytety w swoim życiu?
Przy każdym wyborze, są wady i zalety. To zależy, na czym komuś w życiu zależy, jakie ma preferencje i priorytety na dany moment. Jeśli mam być szczera, to do dzisiaj potrafię docenić wygody, które dawała mi korporacja. Miałam na sobie dużo mniejszą odpowiedzialność, odpowiadałam za obowiązki w wytyczonej mi przestrzeni zawodowej i było mi z tym dobrze. Różne rzeczy implikują różne konsekwencje. Zarówno pozytywne, jak i negatywne. Mniejsza odpowiedzialność dla mnie oznaczała wtedy niższy poziom stresu, ale jednocześnie zbyt małą - jak na moje potrzeby - decyzyjność. Pojawia się zatem pytanie, co jest dla ciebie ważniejsze, jakie masz priorytety na danym etapie życia? Dla mnie na koniec dnia ważniejsze jest to, że mam większą siłę sprawczą oraz możliwości rozwoju. W ogóle mnie jednak nie dziwi, że niektórzy ludzie wolą większy spokój i całkowicie to rozumiem. Nie można mieć wszystkiego, trzeba otwarcie odpowiedzieć sobie na pytanie: na czym mi zależy? A kiedy już na nie odpowiesz - nie narzekaj, że nie masz jednego i drugiego jednocześnie - wszystko jest kwestią wyboru.
Często podkreślasz, że dobra firma to ludzie, że budowanie zespołu to jeden z najważniejszych elementów tej układanki?
Wiem, że tak jest! Wiele dobrych konceptów zostało pogrążonych przez słaby team, z drugiej strony sporo z pozoru średnich projektów wyciągnęły bardzo dobre zespoły. To jeden z elementów, nad którym stale pracuję i staram się zdobywać nową wiedzę. Kiedyś wydawało mi się, że wszyscy są tacy jak ja, dziwiłam się, dlaczego robią jakoś inaczej, niż ja bym zrobiła. Irytowało mnie to i frustrowało. Z czasem nauczyłam się, że ludzie są różni i często działają inaczej niż ja. Frustracja spadła, pojawiło się większe zrozumienie. Chociaż nie ukrywam, że wybieram ludzi, z którymi się dogaduję i których lubię oraz takich, którzy mnie uzupełniają i inspirują. Mają takie usposobienie, że jesteśmy w stanie się dogadać. Ciągle staram się rozwijać w zakresie zarządzania i rekrutacji. Wspólnie z naszym działem HR wypracowaliśmy też konkretny proces, który ma na celu wybranie do firmy ludzi, którzy będą pasowali do reszty zespołu - tzw. cultural fit jest jednym z ważniejszych aspektów. Oprócz zadań do wykonania kandydaci rozwiązują również testy psychologiczne, takie jak MBTI i Gallup. Za każdym razem rozmowa odbywa się zarówno z HR, jak i z kierownikiem działu, do którego ma dołączyć potencjalny kandydat i najczęściej również z osobą z innego działu. Jako firma bardzo szybko się rozwijamy - na początku zeszłego roku mieliśmy około 7 pracowników, dziś jest nas 90, obsługujących klientów w ponad 40 krajach. Przy tej dynamice popełnienie jak najmniejszej liczby błędów w doborze ludzi jest kluczowe dla dobrego i szybkiego rozwoju firmy. Bardzo ważne w mojej ocenie jest też planowanie przyszłych zatrudnień – aktualnie mamy ponad 30 otwartych rekrutacji. Czuję potrzebę, aby ciągle się w tym zakresie rozwijać.
A jak to jest z pozycją kobiet sukcesu w naszym kraju? Czułaś kiedyś dyskryminację z tego powodu? Jesteś młodą i piękną kobietą sukcesu, to pomaga czy przeszkadza?
Nie, nigdy nie czułam dyskryminacji. Mam wrażenie, że znam się na tym, co robię i wierzę w indaHash. Dlatego dla mnie nie ma znaczenia, jak ludzie mnie postrzegają. To, co mam do zaoferowania merytorycznie, jest dużo ważniejsze niż to, jak wyglądam, czy jaką mam płeć. Nigdy też nie myślałam o sobie w kontekście płci, jeśli chodzi o pracę zawodową. Zawsze było to dla mnie wtórne. Sama z przyjemnością zatrudniam silne i mądre kobiety. Tak naprawdę, większość managementu C level u nas w firmie to kobiety. Oczywiście nie wynika z tego, że mam taką politykę, ale tak naturalnie się ułożyło.
To fajne, że nasze pokolenie kobiet chce się realizować, Ty jesteś tego doskonałym przykładem.
Lubię to we współczesnej filozofii kobiet. Patrzyłyśmy na pokolenie naszych matek, których losy różnie się układały. Z oddaniem inwestowały w rodzinę, partnera, ale nie w siebie. Często nie procentowało im to w przyszłości. Teraz jak patrzę na moje koleżanki i na kobiety, z którymi pracuję, myślę, że szukają samorealizacji również w pracy zawodowej, rodzinie, pasjach. Nie chcemy powielać błędów poprzedniego pokolenia. Myślę, że to dobra droga.
Masz mocny charakter, osiągnęłaś sukces. Wiele kobiet mówi, że ciężko wtedy znaleźć prawdziwą przyjaciółkę. Jak to jest w twoim przypadku?
Mam kilka przyjaciółek. Ze wszystkimi łączy mnie pasja, uwielbiamy razem podróżować. Ostatnio z jedną z moich przyjaciółek byłyśmy razem w Tajlandii, teraz wróciłyśmy z Zanzibaru. Bardzo cenię takie relacje. Chociaż nie ukrywam, że są też kobiety, w których towarzystwie zwyczajnie się nudzę. Staram się tego unikać, bo nie lubię udawać.
A miłość?
Jak najbardziej (śmiech), jest najważniejsza. Uwielbiam swój związek, daje mi dużo siły. Bardzo ciężko funkcjonuje mi się bez mojej drugiej połowy. Myślę, że bycie w długoterminowym związku jest bardzo rozwijające. To świetna szkoła dojrzałości.
Wygląda na to, że wszystko masz zaplanowane. Nie żyjesz chwilą? Jesteś czasami spontaniczna?
Oczywiście, że jestem! Choć nie jestem typem osoby, która żyje tylko teraźniejszością, lubię planować. Natomiast z wyprzedzeniem planuję rzeczy ważne - większe tematy, takie jak np. wyjazdy, zakup mieszkania, duże imprezy etc. Uważam, że często bez zaplanowania wręcz nie można ich zrealizować, a jeśli już to na gorszym poziomie. A ja lubię, żeby wszystko, co robię, było zrobione na maksa i najlepiej. Mam wtedy poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Jakość daje mi satysfakcję…To jednak nie znaczy, że planuje każdą chwilę czy każdy wieczór, bo tak nie jest. Czasem z moim narzeczonym w piątek wpadamy na pomysł, że można by gdzieś skoczyć na weekend – wsiadamy do pociągu i po prostu jedziemy.
A co jeszcze sprawia ci fun?
Uwielbiam gotować, dużo o tym czytam i rozwijam się. Kupuje składniki w necie, uwielbiam inwestować w sprzęt do gotowania. Nie lubię tylko sprzątać (śmiech). Poza tym kocham podróżować, zjeździłam sporo świata i cały czas mi mało. Lubię w mojej pracy to, że się sporo przemieszczam, podróżuję, to bardzo inspirujące. Poza tym lubię czytać, najbardziej książki psychologiczne, reportaże i biografie.
Był LifeTube, teraz indaHash, czy myślisz o czymś dalej?
Przychodzą mi różne pomysły do głowy, staram się trzymać focus na to, co robię w tej chwili. Myślę, też w przyszłosci o wspieraniu innych startupów. Mam wrażenie, że przeszłam przez tak różne momenty i elementy tworzenia młodej firmy, że ta wiedza może być komuś przydatna. 4 lata temu chciałam, żeby ktoś mi w pewnych aspektach doradził i nie byłam w stanie znaleźć takiej osoby na rynku. Myślę, że niektóre metody, które ja stosuję w zakresie rekrutacji, zarządzania mogą komuś pomóc. Gdybym wprowadziła pewne rzeczy wcześniej, zapewne moja działalność mogłaby być znacznie bardziej efektywna. Teraz skupiam się na indaHash i rozwoju międzynarodowym.
Jakieś motto na dziś?
Z zasłyszanych najbardziej lubię: Imagination is more important than knowledge. Dla mnie osobiście natomiast najważniejsze jest to, żeby na koniec dnia móc powiedzieć sobie, że to był ciekawy i inspirujący dzień. Że nie był miałki i nijaki.
Dziękuję za rozmowę :)
Dziękuję!
rozmawiała: Agata Zych-Zielińska