Reklama

Feminist Fight Club podbiła amerykański rynek i została bestsellerem THE WALL STREET JOURNAL. Napisana przez Jessicę Bennett – świetną dziennikarkę i krytyczkę, piszącą o kobietach, seksualności i kulturze, książka traktuje o kobietach w środowisku pracy. To lektura, która w humorystyczny, czasem prześmiewczy, sposób opowiada o problemach, z którymi w życiu zawodowym mierzą się kobiety. Bennet w swojej książce porusza m.in. temat typowych męskich zachowań, które spotykają kobiety w miejscu pracy. Sprawdź czy zdarzyło Ci się doświadczyć któregoś z nich!

Reklama

Poznaj swojego wroga: zachowania, przy których miej się na baczności

Wróg: PRZERYWACZ

Krótka powtórka z historii popkultury: pamiętasz tę chwilę w 2009 roku, kiedy Kanye West rzucił się na scenę podczas gali MTV Video Music Awards, wyrwał mikrofon z rąk Taylor Swift i rozpoczął swój monolog? „Pozwolę ci dokończyć – zapewnił stojącą obok oniemiałą Swift. – Ale Beyoncé ma najlepszy teledysk wszech czasów!”. Bez względu na to, czy zgadzasz się z oceną Kanye’a (albo z tym, że został samozwańczym rzecznikiem innej silnej kobiety), jest to powszechnie najlepiej zapamiętany przykład maskulinoprzerywania (w tym przypadku przerywacz sam próbował odebrać na scenie statuetkę za najlepszy klip kobiecy). Rzeszom pracujących kobiet zachowanie Kanye’a wydało się jednak dziwnie znajome. Odzywamy się na zebraniach tylko po to, żeby usłyszeć, jak zagłusza nas głos jakiegoś mężczyzny. Włączamy się do rozmowy, prezentując swój pomysł – może odrobinę zbyt niepewnie – a jakiś koleś wtrąca się głosem nieznoszącym sprzeciwu. My możemy mieć pomysł, ale to on ma lepsze struny głosowe. W związku z tym milkniemy, tracimy pewność siebie lub zrzekamy się praw do własnej pracy. Badania pokazują, że przerywacze naprawdę istnieją: mężczyźni bardziej niż kobiety udzielają się na spotkaniach zawodowych, częściej wchodzą innym w słowo, a kobietom przerywa się dwa razy częściej niż mężczyznom (robią to zarówno mężczyźni, jak i kobiety), a jeszcze częściej przerywa się kobietom o innym kolorze skóry. Nie tylko Taylor została pozbawiona swojej chwili chwały.

METODY WALKI

Werbalny kogut

Ta metoda to werbalny ekwiwalent dwóch ścigających się samochodów, które rozpędzają się do maksymalnej prędkości, aż jeden z nich (ten jego) gwałtownie odbije w bok. Twoje zadanie polega na pozostaniu silną i mówieniu dalej, jak gdy by nigdy nic. Rób krótkie przerwy. Utrzymuj tempo. Nie ma znaczenia, czy on macha rękami, podnosi głos, wierci się na krześle, ty mów dalej. Jeśli musisz, udawaj, że ogłuchłaś. Warto. Pomoże ci to dowieść swoich racji. Sęk w tym, żeby nie dać mu dojść do głosu i zarazem zachowywać się tak, jakbyś była w tym pomieszczeniu ostoją spokoju. Do tego jeszcze spojrzenie mówiące: „NAWET SIĘ, KU**, NIE WAŻ MI PRZERYWAĆ”.

Feminoprzerywanie

Jasne, możesz utrzeć nosa przerywaczowi: „Bob, jeszcze nie skończyłam. Daj mi sekundę”. Ale wyobraźcie sobie przez chwilę, że Beyoncé wchodzi na scenę, na której Kanye jest właśnie pochłonięty przerywaniem Taylor, i przerywa jemu. To właśnie nazywamy feminoprzerywaniem, czyli przerywaniem przerywaczowi w imieniu innej kobiety. Jeśli słyszysz pomysł koleżanki, który uważasz za dobry, wesprzyj ją: „Może poczekałbyś chwilę i dał jej skończyć?”. Jeżeli tylko widzisz, że jakaś kobieta ma problem z dojściem do głosu, wtrąć się i zadaj jej pytanie: „Nell, a co ty o tym sądzisz?”. Osiągniesz tym lepszy efekt, niż się spodziewasz, i zaprezentujesz się jako osoba umiejąca pracować w grupie.

Pochyl się nad tym (dosłownie)

W pewnym badaniu naukowcy odkryli, że podczas spotkań mężczyźni bardziej niż kobiety pochylają się (fizycznie) przy stole i przez to rzadziej się im przerywa. (Były prezydent Lyndon B. Johnson słynął z pochylonej postawy). Inne metody zagarniania przestrzeni fizycznej, kiedy masz coś ważnego do powiedzenia, to: siedzenie przy stole zamiast z tyłu sali, wskazywanie na kogoś stojącego, położenie ręki na stole lub nawiązanie kontaktu wzrokowego. Dodatkowa wskazówka: mężczyźni często przybywają na spotkanie przed czasem, żeby zająć dobre miejsce. Na ogół nie jest złym pomysłem, żeby ulokować się fizycznie jak najbliżej punktu, gdzie odbędzie się kluczowa rozmowa lub będzie prowadzona ważna dyskusja.

Strefa wolna od Kanye’a

Jeśli twoje stanowisko daje Ci władzę, przyjmij zasadę „niekanyeowania”. Nieprzerywanie sobie nawzajem wpisz w politykę firmy – ci, którzy usiłują wyrwać innym mikrofon, poczują się zawstydzeni. Jeżeli to konieczne, skorzystaj z przyrządu używanego w podstawówkach – totemu (ten, kto go dzierży, ma głos). Możesz się śmiać, ale managerka kierująca siedmiuset osobowym teamem w Google’u wyznała mi, że stosuje tę metodę.

Wróg: POSIADACZ LEPKICH RĄCZEK

Z pewnością mogłabyś obstawać przy tym, że swego rodzaju zjawisko lepkich męskich rączek wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych: biały mężczyzna (Kolumb) i jego załoga (banda białych facetów) stwierdzili, że odkryli Nowy Świat, z tym że ten świat nie był wcale nowy (ani ich). W warunkach biurowych posiadacz lepkich rączek przypisuje sobie zasługi zespołu jako własne oraz autorstwo pomysłu, który nie jest jego, a czasem w ogóle nic nie robi, żeby ostatecznie i t a k zebrać pochwały. To dogodna sytuacja: rodzisz się białym mężczyzną i z g ó r y są ci przypisywane wszelkie zasługi. W przypadku kobiet zjawisko lepkich męskich rączek dodatkowo wynika z tego, że kobietom rzadziej przypisuje się należycie autorstwo ich pomysłów, co potwierdza wielowiekowa historia.

METODY WALKI

Bez owijania w bawełnę

Dość trudno będzie komuś przypisać sobie autorstwo Twojego pomysłu, jeśli przedstawisz go z takim autorytetem, że utkwi wszystkim w pamięci. Mów więc głośno i nie baw się w żadne przepraszanki cacanki i inne eeechy-hmmechy ani nie mów dziecięcym głosikiem. Używaj strony czynnej czasowników i autorytarnych form pokazujących, że to, co mówisz, to twoja własność. Nie: „Warto by się było zastanowić, co by się stało, gdybyśmy tak spróbowali…”, tylko: „Sugerowałabym, żebyśmy…”.

Dziękuję, nie odstępuję

Odbierz zasłużone (i odebrane Ci) pochwały, dziękując za to, że Twój pomysł się podoba. Jest to podstępny, ale bardzo efektywny sposób na pochwalenie samego siebie, który pozwoli ci zachować twarz. Spróbuj którejś z wersji: „Dziękuję za wybranie mojego pomysłu”, „Tak! Dokładnie tak, jak mówiłam”, „Właśnie. Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. Porozmawiajmy więc o kolejnych krokach”. Czasem może się sprawdzić też zgryźliwe „Czy ja słyszę swoje echo?”, ale technika „Dziękuję, nie odstępuję” naprawdę ociepla wizerunek.

Dodatkowe wspomaganie

Znajdź sobie kumpelę, która będzie wspierała twoje pomysły (może być nawet kumpel). Tak postępowały pracownice administracji Obamy, kiedy czuły, że nie są słuchane na zebraniach. Uzgodniły, że będą dla siebie oparciem, a potem na zebraniach powtarzały swoje pomysły – oczywiście zawsze podkreślając, kto jest ich autorką. Kiedy używały tej metody, nie tylko rzadziej im przerywano, lecz także ich pomysły były przypisywane właściwym osobom. Zarówno wspomagająca (która prezentowała się jako świetna koleżanka), jak i wspierana (która zbierała zasłużone pochwały) pięły się po szczeblach kariery.

E-dowody

Załóż folder i wrzucaj do niego mailowe dowody. Jeśli przed chwilą przedstawiłaś publicznie jakiś nieprawdopodobnie dobry pomysł, po spotkaniu prześlij tym nad sobą follow-upa z jego podsumowaniem – do CC daj każdego, kto w twojej ocenie potrzebuje wiedzieć, że wszystko jest on the record.

Wróg: STENOGRAFODUPEK

Stenografodupek traktuje Cię jak sekretarkę, chociaż nie ma nawet cienia wątpliwości co do tego, że nią nie jesteś: pyta cię mimochodem, czy „nie miałabyś nic przeciwko, żeby robić notatki”, dodaje cię do CC, planując wyjazd, lub wysyła Cię „po kawę” dla klienta (Twojego klienta). Czasem niechcący zakłada, że jesteś sekretarką (lub pomocą kuchenną, jak w przypadku Mellody Hobson, prezeski zarządu DreamWorks). Moja przyjaciółka Alia, pracująca w NGO, uczestniczyła niedawno w koktajlu w związku z otrzymaniem prestiżowego stypendium. Poproszono ją, by wraz z innymi laureatami witała gości przy drzwiach. Zamiast wyciągniętych dłoni i gratulacji – te kierowane były do mężczyzny obok – dostawała płaszczami w twarz i nie były to sporadyczne przypadki. Goście brali ją za szatniarkę.

METODY WALKI

Baristka dwie lewe ręce

Zrób to, co digital strategist Aminatou Sow: kiedy koledzy płci męskiej proszą ją o zaparzenie kawy, uprzejmie odpowiada, że z przyjemnością by to zrobiła, gdyby tylko wiedziała jak – mama poradziła jej, żeby lepiej nie uczyła się parzyć kawy, bo inaczej skończy przy ekspresie. (Ekwiwalent do wykorzystania w sytuacji z kserokopiarką: „Biorąc pod uwagę, ile razy już popsułam ksero, może lepiej, żebym się do niego nie dotykała”). W ramach dalszych inspiracji: przeczytaj wiersz Shela Silversteina How Not to Have to Dry the Dishes o tym, jak uniknąć wycierania naczyń. Każda kobieta powinna się zastanowić, czy nie warto wytatuować go sobie na ramieniu: If you have to dry the dishes / And you drop one on the floor – / Maybe they won’t let you / Dry the dishes anymore (Jeśli masz wytrzeć naczynia / I upuścisz któreś na podłogę – / Może nie każą ci / Wycierać ich znowu).

Zagranie kobiecą kartą

Katharine O’Brien, psycholożka organizacji, twierdzi, że stosuje następującą strategię, by uniknąć ciągłych próśb o pomoc: bez ogródek mówi „nie”, a później wyjaśnia, że nie robi notatek na spotkaniach, bo uważa, że to spycha kobietę do roli podwładnej: ma rejestrować, a nie mówić. „Postępuję tak od lat i odkryłam, że to bardzo skuteczne – tłumaczy. – Większość ludzi rozumie mój tok myślenia, a wszelkie animozje, które to wywołuje, okazują się przelotne”.

Odbij piłeczkę do jakiegoś typa

Czyli odegraj zadanie bekhendem, sugerując, kto inny może wykonać tę pracę. „Szczerze mówiąc, mam w tej chwili urwanie głowy z ważną prezentacją. Ale wiesz, kto naprawdę ś w i e t n i e r a d z i s o b i e z Excelem? Brad! On wspaniale pracuje na arkuszach kalkulacyjnych”. Inne możliwe riposty to: „Może jeszcze byś chciał, żebym przyniosła ci kawy, skoro już tu jestem?” i „A ty co, masz rękę w gipsie?”.

Usadź delikwenta

Usłyszałam tę historię od pewnej prezeski, która została ostro skrytykowana przez kolegę za to, że na zebraniu zarządu, które ona prowadziła, skończyła się dietetyczna cola. Zamiast się tym przejąć, obróciła się do faceta i powiedziała słodko: „Dopilnuję, żeby następnym razem dodać tę kwestię do agendy”. Zamknął się.

Zero wolontariatu

Badania pokazują jednoznacznie, że większość zadań biurowych spada na kobiety, ale kobiety również częściej zgadzają się je wykonać i same z siebie przystają na to, żeby robić za wolontariuszki. Jasne, powiedzenie „nie” może być trudne. Ale jest pewna rzecz, która nie jest trudna: przede wszystkim się nie zgłaszaj.

Wróg: IMITATOR

To koleś z kursu kreatywnego pisania, który odtwarza Twoją interpretację wiersza innymi słowami i usiłuje wyjaśnić, co miałaś na myśli, ale profesor zapamiętuje właśnie jego jako tego, który powiedział to pierwszy; koleś, który dorzuca świetną puentę do twojego żartu, ale wszyscy myślą, że to on go wymyślił. Jest kolegą, który naśladuje twój plan, ale jakimś cudem zostaje uznany za pomysłodawcę. Imitator może nie robić tego celowo (jak posiadacz lepkich rączek) i nie do końca jawnie kradnie twoje pomysły – ale poprzez prosty akt powtarzania ostatecznie sam zgarnia pochwały.

UpoMInanie się

Znajdź sposób, żeby od niechcenia przypomnieć zebranym, że pomysł pochodzi od Ciebie. Coś w stylu: „Miło mi usłyszeć feedback mojego pomysłu / mojej sugestii / mojej propozycji”. Słowa klucze to „mój / moja / moje”. Tak, my kobiety lubimy pracować w zespole, ale czasem trzeba sięgnąć po te słówka. Jeśli nie uznajesz siebie za godną pochwały za własny pomysł, dlaczego ktoś inny nie miałby ich za niego zbierać?

Konfrontacja

Nie bój się konfrontacji z imitatorem – może wydaje mu się, że oddaje ci przysługę. Jeśli to twój szef, przy pierwszej potyczce spróbuj poprosić go o radę, jak powinnaś lepiej przedstawiać swoje pomysły, bo zauważyłaś, że zazwyczaj oddaje je później własnymi słowami. Jeżeli to kolega, powiedz mu, że Ci przykro, ale jego próby pomocy obracają się przeciwko tobie, bo tracisz zasłużone pochwały. W ostatecznym rozrachunku okazywanie należnego uznania nie tylko pomaga Tobie, lecz także chroni osobę chwalącą przed wpadką.

Imituj imitatora

Zamieńcie się miejscami i niech gra się toczy.

TY: Po analizie naszych wyników w pierwszym kwartale istotne wydaje mi się przeznaczenie większych środków na marketing.

KOLEŚ: Słuchaj, Bob – marketing spisywał się naprawdę dobrze w pierwszym kwartale. Powinniśmy dać im zastrzyk gotówki.

TY: Tak. Jak powiedziałam dosłownie trzy sekundy wcześniej, sensowne jest zwiększenie naszego budżetu na marketing.

KOLEŚ: Bla bla bla – moim zdaniem należy podwoić nasze wydatki.

TY: Cieszę się, że się ze mną zgadzasz w tej kwestii, Chad. Ponieważ wszyscy jesteśmy tego samego zdania, pójdę dać znać działowi marketingu, że zwiększymy im budżet.

Osiągnij masę clitoryczną.

Clitoris = łechtaczka. Czyli: bezwzględnie żeńska wersja masy krytycznej. Jednym ze sposobów na zagwarantowanie tego, żeby kobiety po raz pierwszy zostały wysłuchane, jest zwiększenie ich liczby w pomieszczeniu: wtedy chętniej będą zabierać głos i będą miały większy wpływ na to, co się dzieje. Zacznij skromnie: od wspierania innych kobiet i popierania ich pomysłów.

Reklama

Jessica Bennett "FEMINIST FIGHT CLUB. Jak przetrwać w seksistowskim miejscu pracy", Wydawnictwo Buchmann, w księgarniach od 27.02.2019

Reklama
Reklama
Reklama