Reklama

Skandaliczne zachowanie uczestników w "Ameryka Express"

Ostatni odcinek "Ameryka Express" odbił się szerokim echem w mediach. Wszystko za sprawą dziennikarki WP, Heleny Łygas, która opisała w swoim felietonie skandaliczne zachowanie uczestników programu. Ich zadaniem było wysmarowanie się lokalnym afrodyzjakiem i pocałowanie trzech przypadkowych osób płci przeciwnej. I choć już sam pomysł, by całować nieznajomych ludzi na ulicach Limy budzi kontrowersje, sposób wykonania zadania przez niektórych uczestników słusznie wywołał oburzenie. Niektórzy polscy celebryci najwyraźniej zapomnieli o tym, że zmuszanie przypadkowych nieznajomych do całowania jest wyraźnym naruszeniem ich sfery intymnej i - jak określiła to Helena Łygas w swoim felietonie - zwyczajnym molestowaniem. Prym w tej skandalicznej praktyce wiedli Tomasz Karolak i Filip Chajzer, którzy bez żadnego skrępowania chwytali zdezorientowane Peruwianki i całowali je na wizji, przy okazji pozwalając sobie na seksistowskie uwagi:

Reklama
- Prosiłem, żeby pocałowała mnie w policzek, ale w ostatniej chwili odwracałem głowę i to była dobra technika. Tu przytrzymujesz, tu odwracasz i gotowe! – powiedział Tomasz Karolak.
- Był taki moment, że trzeba było pocałować w usta jakąś tam określoną ilość kobiet. Ja się nad tym w ogóle nie zastanawiałem, tylko po prostu waliłem. Pyk, pyk, pyk – podsumował później Filip Chajzer.

Dziennikarka zarzuciła Filipowi Chajzerowi molestowanie w "Ameryka Express"

Trudno się dziwić, że ich skandaliczne zachowanie spotkało się z krytyką. Wielu dziennikarzy, w tym również Helena Łygas, wprost zarzuciło uczestnikom "Ameryka Express" molestowanie seksualne mieszkanek Limy.

- Telewizja, czy ją poważamy, czy nie, mimowolnie wychowuje społeczeństwo. Pokazując, że mężczyzna może znienacka pocałować kobietę bez jej pozwolenia, winduje takie zachowanie do poziomu normy społecznej. A to, że ktoś wchodzi bez pozwolenia w sferę intymną drugiej osoby, jest niedopuszczalne. Choć w świetle reflektorów i z uśmiechem na twarzy takie zachowania mogą wydawać się niewinne, nie różnią się zbytnio od sytuacji, w której obcy facet łapie dziewczyny za tyłki w komunikacji miejskiej - napisała w swoim felietonie Łygas.

W odpowiedzi Filip Chajzer wytoczył jej wojnę.

Na swoim profilu na Instagramie i Facebooku zamieścił zdjęcie dziennikarki, wystawiając ją tym samym na lincz ze strony swoich fanów. W komentarzu napisał:

- Poznajcie. To Pani Helena Łygas. Pani Helena na łamach portalu wp.pl napisała artykuł pod tytułem Żenujące zachowanie Chajzera. Stacja pogrążyła się pokazując, jak molestuje kobiety. Obok moje zdjęcie. Pani Heleno. To samo zadanie realizowało 10 osób. W tym kobiety, które całowały panów, ale rozumiem, że to już nie jest molestowanie. Domyślam się, że wybranie sobie do linczu mojej skromnej osoby (standard grupy wp) miało zapewnić klikalność Pani dzieła. Nie przyznaje się do molestowania kobiet i wypraszam sobie to żenujące oskarżenie. Życzę powodzenia i sukcesów w pracy zawodowej jak i w życiu prywatnym. Całuję.

Na odpowiedzi zbulwersowanych fanów Chajzera nie trzeba było długo czekać. Hejterskie określenia typu "marna dziennikarzyna" czy "durny artykuł" pojawiły się w wielu komentarzach. Tymczasem Helena Łygas po prostu nazwała rzeczy po imieniu. Dotykanie, czy całowanie kogoś wbrew jego woli, jest niedopuszczalne, niezależnie od tego, czy odbywa się w atmosferze żartu i świetle kamer. W całej tej sytuacji najgorsze jest to, że Filip Chajzer w żadnym wypadku nie poczuwa się do winy, zamiast tego atakując dziennikarkę, która odważyła się napisać prawdę.

Gwiazdy i dziennikarze komentują skandaliczne zachowanie w "Ameryka Express"

W odpowiedzi na aferę w "Ameryka Express", prowadząca program Agnieszka Woźniak-Starak napisała na swoim Instagramie, że wstyd jej za ostatni odcinek i przeprosiła za skandaliczne zachowanie użytkowników:

- Mimo, że jest to fantastyczny format, w którym oglądamy nie tylko zmagania uczestników, ale również najpiękniejsze zakątki świata i w luźnej, rozrywkowej formie staramy się przybliżyć inne kultury, to zadania przed którymi stawiani są nasi bohaterowie często budzą również moje wątpliwości. Nie biorę udziału w pracach produkcyjnych przy wyborze konkurencji dla uczestników, nie jestem również świadkiem wszystkich zmagań na planie, nie jest to jednak żadnym usprawiedliwieniem, ponieważ jako prowadząca firmuję ten format własną twarzą. I dlatego dziś z przykrością stawiam sobie pytanie, czy powinnam ten program nadal prowadzić? Przyjmuję wszystkie zarzuty, zgadzam się z nimi i ze swojej strony mogę powiedzieć jedynie PRZEPRASZAM.

Na jej słowa zareagowała Karolina Korwin-Piotrowska, która uważa, że skrucha prowadzącej "Ameryka Express" jest tylko na pokaz.

- Wszystko świetnie, lepiej późno niż wcale, ale czy to znaczy, ze Ty, fajna, niegłupia babka, która ma sporo do powiedzenia, tutaj byłaś wynajętą kukiełką? Kurczę, czy nikt nie widział, co się odwala na planie? Rok po #metoo? (...) Aga, jesteśmy obie z TVN, z miejsca, gdzie pracował Durczok, byłaś na czarnym marszu, walczysz o prawa kobiet i teraz przykro? - pyta Korwin-Piotrowska.

Pozostaje tylko zadać pytanie, dlaczego autorzy scenariusza zamieścili w nim to, mówiąc delikatnie, nieprzemyślane zadanie - i dlaczego producenci programu dopuścili do tej sytuacji. Niestety na razie stacja TVN nie zabrała głosu w tej sprawie.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama