Te zdjęcia jedzenia podbiły internet. Rozmawiamy z What for Breakfast [WYWIAD]
Jeśli szukacie w internecie kulinarnych przepisów lub ciekawych restauracji, nie ma na to lepszego miejsca niż blog What For Breakfast. Poznajcie Martę, która stoi za tym pięknym portalem.
Podróże, kulinaria i piękna fotografia w stylu slow. Tak w skrócie można opisać bloga What For Breakfast, który bije rekordy popularności, a na Instagramie śledzi go prawie pół miliona ludzi. Dziś z jego autorką, Martą Gerber, rozmawiamy o fotografii, gotowaniu i tym za co lubi swoją pracę. Bo my dobrze wiemy za co lubimy Martę. Jej Instagram jest zdecydowanie w naszym top ten ulubionych kont!
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z blogowaniem i obecnością w internecie?
Marta Gerber: Lata temu zaczęłam bloga podróżniczego, na którym opisywałam życie w Australii, po czym kolejne podróże. Nie miałam zbyt dużego pojęcia o fotografii. Pewnego dnia, w sklepie z magazynami w Sydney, znalazłam magazyn dla początkujących fotografów, który składał się z około 100 porad i sposobów na światło. Zaczęłam ćwiczyć każdy kolejno, zazwyczaj jeden na dzień. Po skończeniu zorientowałam się, że widzę rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Tak kupiłam kolejny magazyn, potem kilka książek i dalej ćwiczyłam. W pewnym momencie zaczęłam lubić swoje zdjęcia. Bloga pisałam dla siebie, więc nie czułam większego ciśnienia. Po kilku latach, przez kolejny przypadek, zaczęłam blog kulinarny. Jedzeniem byłam zawsze zainteresowana, za to gotowaniem nie bardzo, no i nie miałam o tym większego pojęcia. Wraz z początkami bloga bardzo duży nacisk kładłam na fotografię. Okazało się, że fotografia jedzenia jest czymś całkowicie innym jak fotografia podróżnicza. Znów zaczęłam dużo ćwiczyć, czytać i stawiać sobie cele do osiągnięcia. Podobnie było z przepisami. A po drodze zaczęłam to bardzo lubić, także jest mi dosyć łatwo pisać What For Breakfast. Czasem potrzebuję przerwy i wówczas ją robię.
Jak rozpoczął się Twój romans z kuchnią i gotowaniem?
Z głodu (śmiech). No i trochę z tęsknoty za jedzeniem, które lubię. Jeszcze kilka lat temu nie łatwo było znaleźć w kawiarniach dania takie jak jajka po benedyktyńsku, Bircher muesli, acai bowl albo pyszne skonsy z kremem i dżemem. Zaczęło się od szukania ciekawych i nieskomplikowanych przepisów i próby ich odtwarzania. Po każdym chciałam coś zmienić lub dodać, by lekko zmienić smak. Po kilku miesiącach niemalże codziennych eksperymentów zorientowałam się, że wiem czego trzeba dodać, ile mąki użyć i to było fajne uczucie. Nie potrzebowałam już przepisów, potrafiłam stworzyć coś ze składników, które mam.
Co najbardziej sobie cenisz w swojej pracy zawodowej?
Swobodę oraz to, że robię to, co lubię. Czasem się zagalopuję i kładę na siebie za duże oczekiwania, łapię się za zbyt dużo projektów i staję się zmęczona. Na szczęście potrafię to już zazwyczaj wychwycić i zwolnić. Praca daje mi również możliwość poznawania wielu niesamowitych ludzi, jak np. Massimo Bottura, czego w najśmielszych marzeniach bym się nie spodziewała. Daje mi to też dostęp do ciekawych informacji i miejsc, bo czytelnicy chętnie się ze mną dzielą.
Wiele podróżujesz. Co jest dla Ciebie największą wartością tych wyjazdów? I gdzie najbardziej lubisz wyjeżdżać (jeśli w ogóle masz jakieś ulubione kategorie podróżniczych kierunków)?
Bycie w miejscu, jedzenie lokalnych potraw, widoki, kolory, zapachy, wczesne poranki z kawą w ręku. Podróżowanie daje mi poczucie wolności i szczęścia. Oczywiście wykorzystuje to w mojej pracy. Poznaję wiele osób, zbieram pomysły, inspiruję się, łapię świeże spojrzenie. Nie mam ulubionego miejsca, chociaż całkiem przypadkiem przez ostatnie lata wracam ciągle do Portugalii.
Stylistyka Twoich zdjęć jest bardzo spokojna, czas na Twoich zdjęciach płynie błogo i leniwie. Czy to próba kontry do pędu dzisiejszego świata? Czy może powód jest jakiś inny? (śmiech)
Chcę, żeby moje poranki były spokojne i powolne. No i ja jestem dosyć szybka, ciągle chce coś zmieniać, doświadczać, szukam nowych miejsc nawet w Berlinie, gdzie mieszkam. Fotografia pozwala mi się zatrzymać, zaś jedzenie usiąść i cieszyć chwilą.
Ulubione śniadanie, ulubione miejsce na Ziemi i ulubiony profil na Instagramie?
Ulubione śniadanie to tost z awokado i jajkiem, mogłabym to jeść codziennie. Ulubione miejsce na ziemi - Wrocław. Jestem Warszawianką, ale kiedyś pojechałam do Wrocławia na weekend z Mią i przepadłam. Ulubiony profil - obecnie to @berlinstagram.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę Tobie (i sobie) samych spokojnych poranków i wielu pysznych śniadań! (śmiech)