EWA FARNA - mój pierwszy raz
Daleko mi do nazywania siebie „prawdziwą artystką”. Na razie uważam, że jestem dobrym „interpretem”. Ciekawe, kiedy pierwszy raz pomyślę o sobie inaczej.
- Claudia
Gdy miałam 11 lat, wygrałam konkurs w rodzinnej Wędryni w Czechach. Zaśpiewałam wówczas piosenkę Maryli Rodowicz, a potem w nagrodę pojechałam na koncert tej gwiazdy polskiej piosenki i wystąpiłam u jej boku. To był mój pierwszy sukces. Rok później debiutowałam w telewizji, w programie „Szansa na sukces”. Uwielbiałam ten program, oglądała go cała moja rodzina. Jechałam na nagranie przejęta, bo miałam spotkać pana Wojtka Manna! Z włosami spiętymi w dwa kucyki wykonałam utwór „Za młodzi, za starzy”, przebój Ryszarda Rynkowskiego. I zwyciężyłam! Jeszcze tego samego dnia, ale to nie z powodu wygranej w „Szansie na sukces”, podpisałam pierwszy kontrakt – na płytę. Moim producentem został Leszek Wronka, który komponował piosenki dla takich sław, jak Karel Gott i Helena Vondráčková. Dostrzegł mnie podczas konkursu piosenki dziecięcej na Morawach. Płytę nagrałam, gdy miałam dwanaście lat. Wtedy odkryłam, co to popularność. Nie mogłam spokojnie wyjść z domu. Wszędzie byli fani! To był świetny czas: krążek się spodobał, zaczęłam jeździć z koncertami, zdobyłam nagrody: „Debiut Roku” i „Odkrycie Roku”. Ledwie uwierzyłam, że cały świat należy do mnie, poznałam smak porażki. Popełniłam błąd. Nie powinnam – kompletnie zmęczona – usiąść za kierownicą. Miałam wypadek, ledwo uszłam z życiem. Tego, co się stało, będę żałować do końca swych dni. Na nowej płycie „(W)Inna?”, w piosence „Przepraszam”, wyspowiadałam się ze swojego grzechu. Podniosłam się i idę dalej.