Sydney
Wracam tu niczym prawidłowo wyrzucony bumerang. I choć najlepsze dla siebie znajduję w bezkresnym buszu środka kontynentu, tu zostaję zwykle dłużej, niż planowałem.
- National Geographic
Sini City (slangowe Grzeszne Miasto) kusi życiem nocnym, wiktoriańskimprzepychem starych kamienic, przyjazną nowoczesnością wysokościowców.
Zaprasza już samo położenie - w meandrach zatok i półwyspów, gwarantujące niezapomniane wrażenia, porównywalne do przygód w bardziej ekologicznych obszarach kraju. Liczne parki, kilometry oceanicznych plaż, surfing, uroki żeglarstwa w niemal fiordowych zatokach, bezkompromisowy stosunek do wina i piwa, wspaniała kuchnia, istny kocioł wydarzeń kulturalnych i przyjazny klimat czynią z Sydney perłę antypodów.
Z pewnością olimpiada w 2000 roku odmieniła miasto, dając mu ładunek energii, jakiego dotąd nie miało, ale klimat metropolii od lat tworzą jego wielonarodowościowi mieszkańcy, m.in. Chińczycy, Włosi, Grecy, Libańczycy, także Polacy. Co trzeci mieszkaniec Sydney urodził się poza Australią!