Riwiera
Nadmorską nizinę między górami Taurusu a morzem Sródziemnym starożytni zwali Pamfilią, z greckiego pan phyla, "kraina wszelkich plemion". I rzeczywiście, jej żyzne ziemie były przez tysiąclecia siedzibą wielu ludów i obiektem pożądania wielu władców.
- National Geographic
Jego urok także i dziś przyciąga "wiele plemion" - nie są to już armie i królowie, lecz turyści. Jeszcze w latach 60. południe Turcji zaczęli odwiedzać goście, głównie z północy Europy: Niemcy, Brytyjczycy, Skandynawowie. Ale prawdziwy boom zaczął się w latach 80. XX wieku, gdy ówczesny prezydent Turgut Özal postanowił uczynić z Turcji turystyczną potęgę. W latach 90. na południe Turcji ruszyli przybysze z Europy Wschodniej, dotąd interesujący się głównie handlowymi atrakcjami Stambułu. Dogodne połączenia promowe przyciągały Włochów. Turcy odkryli żyłę złota. I zaczęli ją eksploatować - niestety, bez umiaru.
Wzdłuż plaż Pamfilii, a także sąsiadujących z nią Lidii i Cylicji, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać hotele, motele, kempingi, aquaparki. Bez ładu i składu, bez respektu dla krajobrazu zapełniono wybrzeża betonowymi konstrukcjami. Turecka Riwiera znalazła się na dobrej drodze, by stać się rajem wyłącznie dla miłośników hotelowych basenów, spacerów po deptaku i nocnych dyskotek. Na szczęście wciąż jeszcze jest tu wiele urokliwych miejsc...