Podróżować to żyć
Wyjeżdżają kilka, kilkadziesiąt razy w roku. Kiedy pakują walizkę, dostają wysypki, bo zawsze próbują zmieścić w niej całe swoje życie. Po każdej podróży czują się w jakimś sensie lepsi, bogatsi. Bo wyruszenie w drogę jest jak ożywcza kąpiel. Stan wolności. Jak mawiał mistrz reportażu Ryszard Kapuściński, istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą, i jest to rodzaj choroby. Praktycznie nie kończy się ona nigdy, bowiem po każdym powrocie taśma pamięci wciąż kręci się w nas. . .
- tekst: Agnieszka Rakowska-Barciuk, Claudia
1 z 6
podroze
Wyjeżdżają kilka, kilkadziesiąt razy w roku. Kiedy pakują walizkę, dostają wysypki, bo zawsze próbują zmieścić w niej całe swoje życie. Po każdej podróży czują się w jakimś sensie lepsi, bogatsi. Bo wyruszenie w drogę jest jak ożywcza kąpiel. Stan wolności. Jak mawiał mistrz reportażu Ryszard Kapuściński, istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą, i jest to rodzaj choroby. Praktycznie nie kończy się ona nigdy, bowiem po każdym powrocie taśma pamięci wciąż kręci się w nas. . .
2 z 6
Maria Seweryn
Miejsce, które kocham? Warszawa. Wymarzony cel podróży? Nie Azja, nie Afryka, boję się różnego rodzaju robactwa. Chętnie zobaczyłabym Sardynię od strony zachodniej, podobno raj. Mam sentyment do Toskanii, tej niedaleko Sieny. W tym roku odwiedziłam mnie tam Joasia Trzepiecińska, której talenty kulinarne są fenomenalne. Joasia była autorką wspaniałych kolacji. Najlepsze wakacje przeżyłam w Paryżu, mając 17 lat. Poznawałam miasto z przyjaciółmi, nocami również. Snuliśmy się po nim w poszukiwaniu przygód, ciekawych ludzi. Zabrakło nam pieniędzy, zarabialiśmy, śpiewając w metrze polskie piosenki. Pamiątka z podróży w tym roku genialna sukienka, ale w każdej podróży najcenniejsze są spotkania z ludźmi, których nie poznałabym, gdyby nie wyprawa. Pierwsze samodzielne wakacje spędziłam w szkole językowej w Hastings. Skupiała uczniów z całego świata, z niektórymi utrzymuję kontakt do dziś. Pamiętam też, jak spływałam z dwoma kolegami żaglówką z Mazur do Warszawy. Nikt z nas nie wiedział, że jest taka susza, że spływać nie wolno! Połamaliśmy wszystkie wiosła, próbując podważać żaglówkę, kiedy stawała na mieliznach. Byliśmy głodni, wycieńczeni, ale dotarliśmy do celu. Nie pojadę już do Moskwy. Byłam tam, gdy akurat zbliżało się rosyjskie święto narodowe. Co noc budziły mnie parady czołgów, w oknach drżały szyby. Myślałam, że zaczyna się wojna, no koszmar. Niezwykły był poranek na Il Campo. Kawiarnie dopiero się otwierały, ulice i plac były puste, budził się dzień. Tego powietrza, kolorów, spokoju nie zapomnę. Wkrótce wyruszam do Nowego Jorku, po raz pierwszy. Spełnia się moje marzenie. Jadę zagrać „Metodę” Teatru Polonia. Cieszę się, ale już mam reisefieber.
3 z 6
Agata Młynarska
Moje podróżnicze credo? Nieważne dokąd, ważne – z kim. Ja zawsze wyjeżdżam z przyjaciółmi. Kocham Skopelos, Juratę, Rzym. Wkrótce będę w drodze do Cannes. W dzieciństwie marzyłam o wyprawie do Afryki. Chciałam przeżyć tak niesamowitą przygodę jak Nel i Staś. Mój starszy syn ma na imię Staś, z sentymentu. Bez tego nie jadę Książki. Zabieram kilka, czytam naraz. W bagażu podręcznym zajmują najwięcej miejsca. Nie ruszam się też nigdzie bez kilku par butów. Taka słabość. Pierwszy raz sama wyjechałam na obóz żeglarski w liceum. Ekipa – młodzież z Klubu Inteligencji Katolickiej. Miał z nami pojechać ksiądz, ale nie dotarł, więc sami się zagospodarowaliśmy. Poczuliśmy się jak psy zerwane z łańcuchów. Wtedy raz na zawsze zdecydowałam: nigdy więcej mocnych trunków. Najlepsze wakacje przeżyłam z przyjaciółmi na Krecie. Wszystko było nie tak: hotel obskurny, jedzenie straszne, woda w morzu zimna. Postanowiliśmy się nie dać. My, czyli: Joasia Kurowska, Piotrek Gąsowski, Hania Śleszyńska. Zwiedzaliśmy okolicę na motorach, wieczory spędzaliśmy w tawernie. Śpiew, tańce. Turyści byli zachwyceni tą naszą artystyczną animacją. Niezapomniane chwile na Mauritiusie. Podróżowałam po wyspie i jednego dnia pojawiły się na niej wszystkie pory roku. Pamiątki z podróży Liczą się tylko wspomnienia i fotografie. Przy łóżku trzymam wakacyjne zdjęcie z Joasią Kurowską i jej córką. Boski smak poczułam, delektując się kultowym winem Opus ONE w Napa Valley w Kalifornii. Nie pojadę już do Jastrzębiej Góry. Raj dla Kiepskiego z rodziną. Nie dla mnie.
4 z 6
Karol Okrasa
Zatraciłem się w niezwykłych aromatach i smakach Maroka. Wiem, że chcę tam wrócić. Po szafran najlepszy na świecie i butelkę oleju arganowego, zwanego eliksirem młodości. Serce oddałem najważniejszym kobietom mojego życia – żonie Monice i córce Lence. A dusza została w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego. Tu się wychowałem, mam wspomnienia beztroskiego dzieciństwa. Pamiętam do dziś zapach żniw, suszącego się siana. Planuję tam kiedyś wrócić i znów oddychać. Wytęskniony cel podróży Bora- Bora i Tajlandia. Bardzo chciałbym zabrać tam Monikę, romantycznie i blisko natury. Sam chętnie wybrałbym się na wyprawę przetrwania, najlepiej do Afryki. Bezcenne pamiątki z podróży to wspomnienia, które zostały na podniebieniu, i zdjęcia oczywiście. Robię ich mnóstwo, ale przeglądam dopiero po kilku miesiącach, by wracać do smaków, które tam odkryłem. Niezwykły smak poczułem w Maroku. To ukochana moja kuchnia, oczarowała mnie od pierwszego wejrzenia. Ekstazy dopełniła harira spożywana w spiekocie tetuańskiego klimatu. Pierwsze wakacje bez mamy – kolonie w Gdańsku-Oliwie. Jedyne, na jakich byłem. I dobrze. Niezapomniany dzień przydarzył się w Chefchaouen. Bajkowy krajobraz, domy o błękitnych fasadach. Z kolei w Cancún w Meksyku przypadkiem spotkałem kolegę z podstawówki, którego nie widziałem piętnaście lat, choć nasze rodzinne domy stoją prawie obok siebie. Prawdziwy Meksyk. Już nie wrócę do ekskluzywnego hotelu, który oferuje wszystko, tylko nie klimat i ciszę. Najlepsze wakacje przeżyłem na Gwadelupie, razem z Moniką. Najbardziej naturalne wakacje, jakie do tej pory spędziliśmy. Tu świetliki wskazują drogę. Kiedy byłem mały, marzyłem o wyprawie w głąb Ziemi. Szkoda, że to wciąż niemożliwe.
5 z 6
Magda Schejbal
Na Ibizie próbowałam uczyć się sur ngu, a na dzikiej plaży uprawiałam jogę, zachwycając się cudownie wilgotnym powietrzem. Tego dnia nie zapomnę Wiosna, początek maja, a ja na lekkich nartach skiturowych przemierzałam trasy tatrzańskie. Góry są mi bliskie. W przeciwieństwie do morza. Tłumy i zimny Bałtyk mi nie służą. Zachwyciła mnie La Roca, olbrzymia wyspa skalna sąsiadująca z Ibizą. Monumentalny pomnik przyrody, wobec którego człowiek wydaje się tylko maleńkim elementem. Marzę o podróży na Bali i do Nowej Zelandii. Zachwyca mnie, że z cudownych ośnieżonych gór można zjechać na plażę nad oceanem. Boski smak poczułam w Bukowinie Tatrzańskiej u Salvy w Baicie. Maleńkie, klimatyczne miejsce rodem z Kalabrii. Nigdy tam nie wrócę Staram się nie używać słowa nigdy. Powroty często bywają zaskakujące. Pierwszy raz sama pojechałam na obóz pływacki do Czech. Czasy podstawówki, fajnie je wspominam. Jestem typem wędrownika. Może nawet włóczykija. Nie wyobrażam sobie siebie w jednym miejscu przez całe życie. W liceum czasem uciekałyśmy z moją przyjaciółką ze szkoły. Byłyśmy w stanie podróżować pociągiem cały dzień. Miejsca, które kocham to te, z którymi jestem związana: Wrocław, Podhale, ale też zachodnie wybrzeże Portugalii. Najlepsze wakacje Każde są w jakimś sensie wyjątkowe, więc najlepsze są zawsze te ostatnie. Zabieram w podróż mapę i przewodnik, nie wierzę nawigacji. Wkrótce będę w drodze do… Nie planuję wyjazdów dużo wcześniej. Zazwyczaj to spontaniczny wypad, bez planu i programu.
6 z 6
Jacek Poniedziałek
Zachwyca mnie Azja, Tajwan szczególnie. Jego niezwykła organiczna duchowość. Chciałbym zobaczyć przyrodę Tajlandii. W dzieciństwie marzyłem o dotarciu do dżungli amazońskiej. Kocham pewne średniowieczne miasteczko na wzgórzu w Toskanii Etruskiej. Od dziesięciu lat wynajmujemy tam dom z przyjaciółmi. Tu nabiera prawdy powiedzenie: Pan Bóg stworzył świat, a Włochy wyrzeźbił. W podróży muszę mieć niestety, komputer, bo tłumaczę wiele sztuk teatralnych. Poza tym rower albo narty, wakacje zawsze spędzam aktywnie. Najcenniejsza pamiątka Jest ich wiele. Ostatnio przywiozłem z Toskanii misę z drzewa oliwkowego, ponadstuletniego. Tu lubię wracać Kazimierz nad Wisłą, zwłaszcza jego urokliwe okolice. Zwiedziłem na rowerze wzdłuż i wszerz. Boski smak czuję zawsze, gdy sam sobie kucharzę. Gdziekolwiek jestem na wakacjach, lubię gotować z lokalnych produktów. Uwielbiam przygotowywać spaghetti, owoce morza. A włoskie sery, np. giuncatta, to niebo w gębie. Niezapomniany dzień zdarzył się w Buenos Aires. Sącząc mate, siedziałem w jednej z kafejek i chłonąłem miasto. Jakaś para tańczyła na ulicy tango. Przy sąsiednim stoliku starsza pani miała na twarzy spokój, spełnienie, ciepło słońca. Wszystko zatrzymałem w kadrze, miałem kamerę. Parę lat temu odkryłem też Populonię, osadę Etrusków, z zapierającym dech widokiem na Elbę od strony stromego urwiska nad Morzem Tyrreńskim. Nieprawdopodobne światło, energia, siła. Kolejny raz nie pojadę do Indii. W tym kraju jest coś mrocznego. Wkrótce ruszam do Amsterdamu i Seulu, ze sztuką Teatru Nowego. Wyjeżdżam z teatrem kilkadziesiąt razy w roku.