Reklama

Tymczasem - nic podobnego. Bulwary są wprawdzie rzęsiście oświetlone, ale w tygodniu - raczej pustawe.
Nad szemrzącą grzecznie Sekwaną tylko tu i ówdzie widać pary zakochanych całujące się na ławeczkach i ściskające w cieniu. Na Polach Elizejskich zaś, rzeczywiście, gęsty tłum pędzi jak opętany, ale składa się głównie z turystów: Japończyków, Anglików, Niemców, tu i ówdzie Polaków. Rodowitych Francuzów jest tu jak na lekarstwo.
Czy znaczy to, że prawdziwi paryżanie nocami słodko śpią, a wychodzą tylko podczas białego dnia? Och nie! Ich drogi jednak nie mają wiele wspólnego z utartymi szlakami turystycznymi!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama