Kuala Lumpur
Z KL najlepiej pamiętam tani hotel - ogromną salę poprzecinaną dwumetrowymi ściankami. Stojąc na łóżku, mogłem zajrzeć do sąsiada.
- National Geographic
Opublikowano: 09.12.2005, 14:28
Reklama
Nocą za jedną ścianą słyszałem dziecko, za drugą chrapanie, a zatrzecią - odgłosy uprawianej miłości. Doznałem tam klaustrofobicznego poczucia bycia ciągle otoczonym przez ludzi.
Wędrówkę po KL, jak miejscowi zwą Kuala Lumpur, proponuję zacząć od jednego z licznych pól krykietowych w centrum miasta, gdzie ciemnoskórzy Malezyjczycy, Hindusi i Chińczycy w białych strojach biegają i uderzają piłki grubymi kijami przypominającymi małe deski do prasowania. Przyglądając się temu, powinniście pić herbatę z mlekiem (na wzór brytyjski).
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama