Reklama

"Włoskie wakacje": historia osobistej tragedii Liama Neesona i jego syna

W 2008 roku obiecująca brytyjska aktorka i córka legendy kina, Vanessy Redgrave, Natasha Richardson wybrała się na narty do kanadyjskiego kurortu Mont-Tremblant. Od 15 lat była wtedy szczęśliwą żoną znanego irlandzkiego aktora, Liama Neesona i matką dwóch synów. To wtedy na zwyczajnych lekcjach jazdy na nartach przewróciła się na tyle niefortunnie, że doznała bardzo rozległego obrażenia mózgu, w wyniku którego dwa dni później zmarła. Dla Liama Neesona i jego wtedy nastoletnich dzieci to był szok i trauma, z których długo nie mogli się otrząsnąć. 11 lat później Neeson wraz z synem, Michaelem Richardsonem gra w filmie "Włoskie wakacje", którego scenariusz łudząco przypomina o tamtych dramatycznych wydarzeniach. Widmo śmierci, utrata najbliższej osoby, niemożność poradzenia sobie z pustką i nadzieja na to, że kiedyś będzie można z tym poczuciem żyć, a może nawet być jeszcze kiedyś szczęśliwym. Mimo tego wszystkiego "Włoskie wakacje" to jeden z najbardziej optymistycznych filmów, jakie widziałam w tym roku, zwłaszcza w obecnych pandemicznych czasach.

Reklama

Zobacz też: KOBIETA WIDZI WIĘCEJ: Sex, kasety video i K-pop, czyli wszystko czego nie wiedzieliśmy o Koreankach [OKIEM EKSPERTA]

"Włoskie wakacje": urocza komedia pod słońcem Toskanii

Scenariusz filmu może nie jest zbyt oryginalny. Ojciec (Liam Neeson) i syn (Michael Richardson) nie utrzymują bliskich kontaktów. Gdy pojawiają się razem w kadrze, w powietrzu czuć ciężar nie przepracowanych traum i nie przegadanych tematów. Dramat z przeszłości, śmierć matki kładą się cieniem na ich relacji. Powodem do spotkania staje się sprzedaż starego domu w Toskanii. I gdy to właśnie malownicze włoskie plenery rozciągają się przed naszymi oczami, fabuła schodzi na plan dalszy. Tęsknota za dalekimi podróżami i tak bajecznymi krajobrazami sprawia, że gdybym tylko mogła, to właśnie im przyznałabym najważniejszą nagrodę. Kojące bezkresy najpiękniejszego regionu Włoch, stara willa, z której tarasu rozciąga się nieziemski widok i niezwykły duet aktorski sprawia, że od tego obrazu trudno oderwać oczy. To samo tyczy się Michaela Richardsona, który oprócz tego, że odziedziczył wielki aktorski talent po rodzicach, to nie wiem czy to lekko falujące włosy czy toskańska przyroda, ale do złudzenia przypomina Timothee Chalameta z "Tamtych dni, tamtych nocy". U ich boku zobaczymy także włoską aktorkę i modelkę Valerię Billelo oraz Lindsay Duncam znaną między innymi z „Czasu na miłość” i „Pod słońcem Toskanii”.

materiały prasowe

"Włoskie wakacje": kino o smaku la dolce vita

"Włoskie wakacje" Jamesa D’Arcy’ego (w kinach od 7 sierpnia) to idealny film na wakacje, nawet jeśli wielu recenzentów napisało, że scenariusz to sztampa, ale czy życie to nie sztampa? Jeśli ma mieć twarz Richardsona w tle z tak zjawiskową Toskanią, to bierzemy tę sztampę bez mrugnięcia okiem. Ostrzegamy, po seansie będziesz chciała pić wino, sery i oliwki, więc radzimy się w nie zaopatrzyć w odpowiednim czasie. "Włoskie wakacje" najlepiej będą smakować w romantyczny, letni, duszny wieczór, a ten weekend zapowiada się spełnić te wszystkie kryteria - o romantycznego towarzysza musicie już zadbać same.

Reklama

Zobacz zwiastun tej czarującej komedii:

Reklama
Reklama
Reklama