„Mój tydzień z Marilyn” – wszystko, czego nie wiedzieliście o Monroe!
„Marilyn, czy to prawda, że w łóżku nie masz na sobie nic poza perfumami?” – tym pytaniem angielscy dziennikarze witają Marilyn Monroe na lotnisku, gdy gwiazda po raz pierwszy odwiedza Europę. Ekscytacja udziela się zresztą nie tylko mężczyznom, bo Monroe latem 1956 roku jest bez wątpienia najsłynniejszą kobietą na świecie. Myśleliście, że wiecie o niej wszystko? Tej tajemnicy nie znaliście. „Mój tydzień z Marilyn” w kinach już od 3 lutego.
- mat. prasowe
„Mój tydzień z Marilyn” to porywający romans, doceniony nominacjami do wielu prestiżowych nagród, zdobywca m.in. Złotych Globów, z zapierającą dech w piersiach kreacją aktorską Michelle Williams (Złoty Glob 2012 dla najlepszej aktorki). Ikona seksu i blichtru Hollywood przyjeżdża do Londynu, aby wystąpić w filmie u boku Laurence’a Oliviera. Towarzyszy jej świeżo poślubiony mąż, dramaturg Arthur Miller, który jednak szybko wyjeżdża. Podczas pobytu na Starym Kontynencie, gwiazdą zajmuje się młody asystent reżysera Colin, który spędzi z nią niezwykły tydzień, za który większość oddałaby całe życie. Nie wszystko, co się w tym czasie wydarzy, zapisze się w historii, ale z pewnością pozostanie w sercach dwójki ludzi. W rolach drugoplanowych wystąpili Kenneth Branagh, Judi Dench, Emma Watson oraz Eddie Redmayne.
W postać Marilyn wciela się zjawiskowa Michelle Williams, która okrzyknięta została aktorskim odkryciem roku. Na co dzień nie przypomina słynnej gwiazdy i symbolu seksu. Jej styl to dżinsy i krótka, skromna fryzurka „na chłopaka”. A jednak, jako Marilyn, powaliła na kolana widzów i krytykę. Magazyn „Vanity Fair” był pełen zachwytu: „Michelle Williams jest bezbłędna, błyskotliwa i radosna. Trudno wyobrazić sobie lepszy występ w roli ikony!”. – Chciałabym ją grać przez resztę mojego życia – deklarowała Williams, która nie kryje jednocześnie, że do swego wizerunku chłopczycy jest bardzo przywiązana. – Z krótkimi włosami czuję się sobą – zwierzała się miesięcznikowi „Elle”. – Oczekiwanie, że będę piękna, bardzo mnie stresuje. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie spełnić tych oczekiwań – zdradza Williams. – Ale pamiętam moment, gdy ucharakteryzowana na Marilyn szłam z mojej garderoby na plan, ćwicząc jej chód i kołysząc biodrami. Zauważyłam, że kilku mężczyzn mi się przygląda i poczułam, że sprawia mi to przyjemność. Pomyślałam, że tak właśnie mogła czuć się Marilyn.