Reklama

Polki, które zmieniły wizerunek kobiety

Mądre. Silne. Kobiece. Wychodząc poza szereg, zmierzyły się z historią. Walczyły o swoje często wbrew konwenansom społecznymi i stereotypowemu postrzeganiu płci pięknej, a warto przypomnieć, że w ich czasach nie znano pojęcia feminizmu takiego, jaki mamy dzisiaj.

Reklama

Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (1668 lub 1669 - 1729) to postać fascynująca. Miała w Rzeczpospolitej więcej do powiedzenia niż niejedna królowa. Była kobietą silną, odważną i pewną siebie. I choć żyła w XVII wieku, swoją postawą jasno pokazywała światu, że jako kobieta nie zamierza podporządkowywać się woli mężczyzn i budować swojej wartości jedynie w oparciu o rolę matki i towarzyszki swojego partnera. Jeden z najpotężniejszych węgierskich magnatów, Franciszek II Rakoczy, tak opisuje Elżbietę w swoim pamiętniku: „Dama ta odznaczała się siłą ducha, męską odwagą i wielkodusznością niezwykłą dla osób jej płci.”

Zapraszamy w podróż do XVII-wiecznej Polski. Poznajcie Elżbietę z Lubomirskich, hetmanową Sieniawską.

Żelazna Dama Polskiego Dworu

Ładna, bogata, o świetnych koligacjach, stanowiła doskonałą partię. Za mąż wydano ją za starostę lwowskiego Adama Mikołaja Sieniawskiego, jedynego spadkobiercę rodu. Młody człowiek, wykształcony w Akademii Krakowskiej, później dwa lata przebywał w Paryżu, gdzie poznał język i wydoskonalił się w tańcu, rysunku, rachunkach, fechtunku oraz grze na flecie. Przystojny nie był – miał pucołowate policzki i wypukłe oczy – ale za to majętny i też świetnie urodzony. Małżeństwo skojarzono szybko, konkury trwały krótko. Wręcz za krótko, bo kilka lat później Elżbieta napisze do męża: „prawda, że ja amurow [sic!] nie miała, bośmy się krótko zalicali”. Marszałek dał jedynaczce duży posag, a więc 100 tysięcy złotych gotówką i 30 tysięcy rocznie z dóbr Poręba, leżących w województwie krakowskim. Po jego śmierci Elżbieta otrzymała jeszcze Końskowolę i Puławy, należące kiedyś do jej matki. Państwo Sieniawscy mieli rozdzielność majątkową, co dawało Elżbiecie dużo większą swobodę, niż miały na ogół kobiety, w tamtych czasach zależne we wszystkim od mężów. Ona do końca życia zachowała status równorzędnej, niezależnej ekonomicznie partnerki. Ślub odbył się w przytomności królewskiej pary 6 lipca 1687 roku w Warszawie, w kaplicy Władysława IV w kościele Pijarów, dzisiejszej katedrze polowej. Ceremonię prowadził prymas Michał Radziejowski, jeden z najwybitniejszych mecenasów sztuki epoki baroku. Po ślubie nowożeńcy osiedli w rodowym zamku Sieniawskich w Brzeżanach, pomieszkiwali także w podkarpackich Oleszycach.

Elżbieta z Lubomirskich, hetmanowa Sieniawska

Od początku w tym stadle niezbyt się układało. Byli jeszcze młodzi i niedojrzali, a do tego różnili się znacznie temperamentem i upodobaniami. Ona, wychowana na królewskim dworze, nawykła do wykwintnego towarzystwa i lubiąca światowe rozrywki, nie bardzo mogła się odnaleźć w surowej kresowej twierdzy u boku męża, który wolny czas najchętniej spędzał przy kielichu z kompanionami z wojska. Nudziła się i gdy tylko mogła, zmykała do Warszawy do ukochanej królowej lub do ojca rezydującego w Ujazdowie. Gdy pobyt w stolicy się przeciągał, Sieniawski powagą swojej mężowskiej władzy domagał się jej powrotu do Brzeżan, a ona wymyślała przeróżne preteksty, żeby tylko zostać. Najczęściej udawała, że coś jej akurat dolega i nie może wyruszyć w podróż. Powodowało to kłótnie i niesnaski.

Starosta lwowski Adam Mikołaj Sieniawski, mąż Elżbiety.

Sieniawski skarżył się teściowi, ten zaś brał stronę córki, sam będąc człowiekiem towarzyskiego usposobienia. Raz wreszcie mąż się rozeźlił i osobiście przyjechał po żonę do nielubianej Warszawy. Skończyło się na wydanej na dworze uczcie, ale potem do domu wracał sam, bo Elżbieta znów coś wymyśliła. A ona, choć delikatnie mówiąc, nie tęskniła do jego towarzystwa, to dbała o mężowskie interesy i jej dworskim koneksjom zapewne zawdzięczał otrzymany w 1692 roku tytuł wojewody bełskiego oraz wiążącą się z nim godność senatora Rzeczypospolitej Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pod koniec 1694 roku wybuchł skandal. Gdy małżonek jakiś czas wcześniej brał udział w kampanii bukowińskiej, żona wdała się we flirt lub też raczej – jak twierdziły nieżyczliwe jej osoby z kręgów dworskich – romans z synem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego, Janem Stanisławem. Plotki dotarły do męża, który mocno się zdenerwował, tym bardziej że dostarczono mu przejętą korespondencję kochanków. Rozwód zawisł w powietrzu, nuncjusz papieski już został wstępnie powiadomiony, sytuacja wyglądała groźnie. Mediował między małżonkami Stanisław Herakliusz Lubomirski, doskonale rozumiejący podobne awantury, jako że sam regularnie był na bakier z szóstym przykazaniem. Wsparli te dyplomatyczne starania jego brat Hieronim Augustyn Lubomirski i sama królewska para. Trudno powiedzieć, czy Elżbieta bardzo się tym wszystkim przejmowała, bo w tym czasie, korzystając z okazji, wybrała się w podróż z królową i odwiedzały znajomych. Ostatecznie Sieniawski, niezbyt żonie dowierzając, pozwolił jej powrócić, co też potulnie uczyniła. Niemniej zaraz po powrocie znowu zaczęła go prosić o pozwolenie na wyjazd do Warszawy. Wkrótce zaś - najwyraźniej kochliwa po ojcu – wdała się w kolejną miłosną przygodę, tym razem z królewiczem Aleksandrem Sobieskim. Być może miała w tym jakiś udział sama Marysieńka, która chciała dla niego korony i liczyła, że przez Elżbietę zdobędzie dla swoich planów poparcie Lubomirskich, a także Sieniawskich. A co ważniejsze, będzie skuteczniej kontrolować poczynania syna. Gdy 17 czerwca 1696 roku zmarł Jan III, Elżbieta akurat bawiła u ojca w Ujazdowie. Znów miała doskonały pretekst, żeby za prędko nie wracać do nielubianych Brzeżan czy do Oleszyc – bo przecież należało pocieszać pogrążoną w żałobie królową. Maria Kazimiera weszła wtedy w konflikt z drugim synem, królewiczem Jakubem, i Elżbieta lojalnie stanęła po jej stronie. Na któreś z kolei wezwanie męża wróciła domu, ale jak tylko wyjechał do Żółkwi zabezpieczać dobra królewskie, natychmiast znów czmychnęła do Warszawy. Nastał okres bezkrólewia, czas przetasowań politycznych, chaosu i niepewności. Przed elekcją ścierały się ze sobą różne stronnictwa, walczono o sojusze i wpływy. Elżbieta, która była oczywiście po stronie królowej pragnącej osadzić na tronie któregoś ze swoich synów, rzuciła się w wir politycznych rozgrywek, a gdy mąż znów ściągnął ją do Oleszyc, utrzymywała stałą korespondencję z Marysieńką, przynajmniej w ten sposób śledząc bieg wydarzeń.

Reklama

Więcej o Elżbiecie Sieniawskiej i 9 innych niezwykłych kobietach przeczytacie w książce Joanny Puchalskiej, "Polki, które zmieniły wizerunek kobiety", wyd. MUZA SA.

Reklama
Reklama
Reklama