Reklama

Hotel Victoria: PRL-owska wyspa luksusu

Hotel Victoria, dziś Sofitel mieszczący się przy placu Piłsudskiego, w czasach PRL był perłą na mapie szarej Warszawy i powiewem wielkiego świata, którego drzwi otwarte były tylko dla nielicznych. Hotel został urządzony w stylu dekadenckiego postmodernizmu. Ekskluzywne wnętrza zagrały w hitowych produkcjach takich jak „Wielki Szu”, czy „07, zgłoś się”. W samym sercu stolicy martwiącej się o zakup papieru toaletowego powstało miejsce, gdzie setka wódki kosztowała sto złotych. Nic dziwnego, że w hotelu wciąż pełno było ludzi, nie tylko gości.

Reklama

Victoria naszpikowana była podsłuchami, a milicjanci (w mundurach lub bez) oraz agenci służb specjalnych byli w niej codziennością. Hotel wzniesiono z myślą o przyciągnięciu ważnych osobistości ze świata Zachodu. Szybko jednak okazało się, że większym powodzeniem cieszy się wśród bliskowschodniego półświatka. W Victorii w sąsiednich pokojach spali politycy i ojcowie chrzestni. W jednym basenie kąpali się milicjant, Jerzy Dziewulski i terrorysta Abu Daoud, który zgodnie ze słowami funkcjonariusza, nie został przez niego rozpoznany.

Foto: kard z wywiadu z Abu Daoudem z 1973 roku

Zachód, który dla wielu pozostawał jedynie marzeniem, wcale nie był w latach 70. i 80. tak bezpieczny, jak mogłoby się wydawać. Na ten czas przypada szczytowy okres działalności takich organizacji jak Czarny Wrzesień, ETA, IRA czy Czerwone Brygady. Zamachy terrorystyczne były częstsze niż obecnie i pochłaniały więcej ofiar. Należąca do bloku wschodniego Polska miała zaś dobre stosunki z krajami arabskimi. Sympatycy organizacji narodowo-wyzwoleńczych, zwłaszcza handlarze bronią, masowo przybywali na teren naszego kraju, który był punktem przerzutowym, a na wyposażeniu zbrojnym robiono obrót rzędu 700 mld dolarów (Maummar Kadafi). Co na to polskie władze? Rzecz jasna nie wszyscy przybysze byli mile widziani. Wywiad, kontrwywiad i Zespół ds. Zwalczania Terroryzmu mieli za zadanie mieć oko na przybywających do hotelu gości, jednak na ogół patrzono na nich przez palce i póki nie sprawiali problemów, mogli czuć się w Victorii bezpiecznie. Przyznać należy też, że mafiozi i terroryści, którzy przyjeżdżali załatwić swoje sprawy w ekskluzywnym polskim hotelu, nie stanowili bezpośredniego zagrożenia ani dla obywateli, ani dla władzy. Z tego też powodu, nie miano większych oporów, by pozwolić im działać na Zachodzie i nieco pomóc głoszonej przez Lenina zasadzie, że kapitaliści w końcu sami się wybiją. Aparat bezpieczeństwa współpracował też otwarcie z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Tą samą, dla której broń zakupił w Polsce Abu Daoud.

ZOBACZ TEŻ: To morderstwo było inspiracją do powstania "Twin Peaks". O śmierci Hazel Drew znów będzie głośno

Zamach w Monachium 1972

Był rok 1972. W Monachium miały odbyć się igrzyska, które Niemcom miały dać okazję do zatarcia złego wrażenia po okraszonych nazistowską propagandą zawodach z 1936 roku, a sportowcom z Izraela możliwość pokojowego zwycięstwa. Niestety tak się nie stało. Wioska olimpijska była bardzo słabo chroniona, ochroniarze nie mieli broni, a dokumenty wchodzących na ogrodzony teren osób sprawdzane były niedokładnie. Dość powiedzieć, że wcale nie trzeba było przekroczyć bramy, aby dostać się do środka. Reprezentacja amerykańska, która pewnej nocy wyszła się zabawić, dostała się z powrotem na teren wioski, przekraczając ogrodzenie. Po drodze napotkali pięciu mężczyzn, ubranych w dresy, niosących na plecach marynarskie worki. Postanowili pomóc im dostać się do środka i chwilę później, wesoła gromada rozeszła się w swoje strony. Nagle w części zajmowanej przez reprezentację Izraela dało się słyszeć strzały. Dwóch sportowców zginęło na miejscu, dziewięciu zostało wziętych do niewoli. Zamachowcy domagali się uwolnienia 234 arabskich bojowników przetrzymywanych w Izraelu oraz dwóch aresztowanych w Niemczech. Dla Izraela o żadnych pertraktacjach nie było mowy. Zakładnicy zginęli podczas próby odbicia ich. Pięciu z ośmiu biorących udział w akcji terrorystów zostało zastrzelonych. Trzej, którzy trafili do więzienia, zwolnieni zostali 5 lat później.

ZOBACZ TEŻ: "Historia Natalie Wood: Pociecha w tym, co było" to intrygujący portret wspaniałej kobiety, która dokonywała odważnych wyborów

Rok po wydarzeniach w Monachium rozpoczęto akcję „Gniew Boży”, która miała na celu wytropienie i egzekucję osób zaangażowanych w organizację zamachu. Ginęły wszystkie osoby, które jakkolwiek zostały powiązane z atakiem. Wszystkie, oprócz jego głównego organizatora – Abu Daouda, który kontynuował handel bronią i swobodnie przekraczał granice.

Strzelanina w hotelu Victoria

Minęło 9 lat. Abu Daoud zdążył zapomnieć już i swoich towarzyszach broni wystrzelanych jak kaczki przez żądnych zemsty Izraelczyków i o samym ataku na wioskę olimpijską. Jednak nie wszyscy zapomnieli. 1 sierpnia w hotelu Victoria, w kawiarni "Opera", doszło do strzelaniny. W ramię postrzelona została przypadkowa kobieta. Abu Daoud, po pierwszym źle wymierzonym strzale zorientował się, co się dzieje. Runął na zamachowca, próbując go obezwładnić. Kolejne strzały padały na ślepo, bezładnie. Mężczyzna został raniony 5 kulami, dwa razy w brzuch, dwa razy w klatkę piersiową i raz w szczękę. Strzelec zbiegł.

Pod Victorię podjechała karetka i radiowozy. Funkcjonariusze wpadli do środka i zastali zakrwawionego mężczyznę siedzącego na skórzanym hotelu w holu. Jak to możliwe, że przeżył i o własnych siłach przebył drogę od kawiarni aż tutaj? Dlaczego napastnik zostawił go w takim stanie? Na te pytania przyjść miał jeszcze czas. Abu Daoud został natychmiast przetransportowany do szpitala przy ulicy Banacha, skąd przewieziono go do szpitala MSW. Mężczyzny strzegły odziały BORu i OWP. Po dwóch tygodniach leczeniem i późniejszym aresztowaniem terrorysty zajęli się specjaliści z NRD.

Polska milicja wykazała się tymczasem wzorowym śledztwem. Przesłuchano ponad stu świadków. Sporządzono szczegółowy rysopis strzelca, odnaleziono broń, z której padły strzały. W Cieszynie zatrzymano dwóch Irakijczyków, z których jeden dokładnie odpowiadał portretowi pamięciowemu, a jeden ze świadków potwierdził, że to on. Z niewyjaśnionych powodów główny podejrzany został po krótkim czasie zwolniony. O całym zdarzeniu poinformował jedynie Express Wieczorny, jednak służby bezpieczeństwa dopilnowały, by informacje o zamachu nie rozniosły się szerzej.

ZOBACZ TEŻ: Nie tylko Krystyna Skarbek. Polskie agentki, które zmieniły bieg II wojny światowej

Kto strzelał do Abu Daouba?

Abu Daoud został postrzelony w czasie, gdy zbliżała się 9. rocznica zamachu w Monachium. On sam zeznał, że został zaatakowany przez zabójcę z Izraela. Policjanci uznali jego wersję za prawdopodobną, jednak kilka szczegółów budziło spore wątpliwości. Po pierwsze – karygodna wręcz nieudolność, z jaką zorganizowano atak. Mordercy terrorystów przeprowadzali egzekucje w charakterystyczny sposób – dwie kule w pierś i jedna w głowę, dla pewności. Nigdy nie działali pod wpływem emocji. Ktokolwiek zaatakował Abu Daouba, nie wykazał się zimną krwią. Oddał 6 strzałów, z czego jeden trafił przypadkową kobietę, a 5 raniło ofiarę, jednak żaden nie okazał się być śmiertelny. Ponadto, zamachowiec zbiegł przed wykonaniem zadania.

Nie zgadza się jeszcze jeden szczegół. Kilka dni po zamachu do generała Kiszczaka, szefa resortu spraw wewnętrznych, wpadli w odwiedziny przybyli ze Stanów Zjednoczonych agenci CIA wyposażeni w listę nazwisk, które wspiera polski rząd. Czego zażądali? Zaprzestania udzielania pomocy terrorystom. Organizacja odpowiedzialna za egzekucje na zamachowcach z Monachium wspierana była w tym czasie przez USA. Czy jest więc możliwe, że wygłosiliby podobne żądanie?

ZOBACZ TEŻ: Dziewczyna Jamesa Bonda była Polką? Oto Krystyna Skarbek – agentka bardzo specjalna

Najbardziej oczywista na pierwszy rzut oka wersja, już po chwili okazuje się być mało prawdopodobna. Zwłaszcza że sam Abu Daoud do swojej śmierci nie mówił już o wydarzeniach, które zaszły w hotelu Victoria. Czy człowiek, na którego Izrael lata wcześniej otwarcie wydał wyrok śmierci, musiałby ukrywać informację, gdyby wróg był wszystkim znany? Czy oznacza to, że Abu Daoud padł ofiarą porachunków arabskiego światka? Być może inny handlarz bronią chciał pozbyć się konkurencji? Co, jeśli Arab sam nie zdołał zidentyfikować osoby, która w hotelu Victoria raniła go pięciokrotnie i niemal pozbawiła życia? Dlaczego zamachowiec nie próbował dokończyć dzieła? Pewne jest tylko to, że mężczyzna musiał, albo wolał, milczeć aż do samej śmierci. Zmarł 22 lata później z powodu choroby nerek, żegnany przez żonę i sześcioro kochających dzieci.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Maria Komornicka – Piotr Odmieniec Włast, czyli geniusz, szaleństwo i spalone suknie

Reklama
Reklama
Reklama