Reklama

Miałam już okazję oglądać przedpremierowe odcinki „Watahy” i nie ukrywam, że akcja wciąga już od pierwszych minut. Czy reżyserując trzeci sezon „Watahy” miała Pani poczucie, że poprzeczka jest wysoko zawieszona, a widz bardziej wymagający?

Reklama

Olga Chajdas: To była duża odpowiedzialność, tym bardziej, że „Wataha” jest osnuta takim kultem. Raz, że trzeba było zrobić serial nie tyle lepiej, bo dwa pierwsze sezony są świetne, ale jednak te sezony są tak rzadko, że można sobie pozwolić na jakieś szaleństwo i zrobienie czegoś inaczej, bardziej po swojemu. Już nie mówiąc o ludności bieszczadzkiej. Gdzie się nie ruszysz masz plakaty „Watahy”, wszyscy aktorzy są rozpoznawani - tam dopiero zrozumiałam, co to znaczy, że coś jest kultowe, bo wchodzisz w coś, gdzie ludzie naprawdę tym żyją i gdzieś tam jest to o nich i dla nich.

Oglądając „Watahę” widzimy, że serial jest wymagający chociażby ze względu na warunki panujące w górach. Czy praca na planie była trudna?

O.Ch.: Na pewno trudna, na pewno bardzo wymagająca fizycznie, chociaż ja muszę powiedzieć, że dawno nie czułam się tak dobrze po zdjęciach. Chociaż było to męczące, bo jednak przez cały czas jesteś w górach i musisz tę aktywność podtrzymywać.

Co skłoniło Cię, żeby podjąć się reżyserii tego serialu?

O.Ch.: Zawsze chciałam robić „Watahę”. Tylko przy pierwszym sezonie byłam „za cienka”, przy drugim przygotowywałam się do swojego filmu, więc nawet nie było mowy. Bardzo się ucieszyłam na tę propozycję, a jak przeczytałam scenariusz i okazało się, że tak bardzo stawiają na kobiety, to mi się to strasznie spodobało.

To jest sezon, który pokazuje i udowadnia, że nie tylko kobiety istnieją w tym świecie, bo one istniały już wcześniej, ale że są mocne, że są decydujące i że można pobawić się tymi proporcjami. Pamiętam jak z Dagmarą Bąk, która w serialu gra Agę dużo rozmawiałyśmy o tym, żeby ona była bardziej hardrockowa, że nie jest tą, która tylko biega za chłopakami, tylko kiedy trzeba poprowadzi samochód w trudnych warunkach, a jak jest akcja dostaje długą broń i bierze w niej udział na równi z facetami.

Tak, widać, że ta postać jest wyraźniejsza w tym sezonie…

O.Ch.: To super, bo raz, że Dagmara jest świetną aktorką, a dwa, że chciałyśmy bardzo, żeby kobiety, które są pokazane w serialu były bardzo mocne.

Chciałam zapytać o zawód kobiety reżysera. Czy w tym jednak cały czas głównie męskim świecie, kobietom jest lub było łatwiej, czy wręcz przeciwnie - kobiety muszą więcej udowadniać?

O.Ch.: Ja naprawdę od początku swojej pracy jako reżyser nic nie udowadniałam. Wcześniej dużo pracowałam jako drugi reżyser, który to zawód jest gdzieś tam nawet bardziej wymagający, no bo to jest tak naprawdę postać na planie, która wszystko ogarnia i która wszystkim się zajmuje i musi wszystko trzymać w ryzach. Tak naprawdę ta praca bardzo dużo mnie nauczyła w takim prostym myśleniu, że nie trzeba nic udowadniać, trzeba robić swoją robotę, trzeba być twardym ale nie udawać nagle faceta, bo to nie o to chodzi.

A co z hasłem „kino kobiet” – czy coś takiego w ogóle istnieje?

O.Ch.: Jeżeli ktokolwiek rzuca hasło, że coś jest „kinem kobiecym” albo „kino kobiet”, to to jest jakąś totalną abstrakcją, bo daleko jest akcji „Watahy” do czegoś takiego. Kino kobiet nie istnieje i jakby jedyne fizyczne różnice są bardzo proste do załatwienia, bo nie ma co udawać, że tak nie jest. Robimy po prostu swoją robotę i tak długo jak pokazujemy, że wiemy co robimy i dążymy do tego i jest w tym jakaś konsekwencja i jednak twarda ręka, to jest to po prostu charakterologiczne i nie ma to nic wspólnego z płcią.

Zresztą ostatnie sukcesy polskich reżyserek, na przykład Małgorzaty Szumowskiej to potwierdzają.

O. Ch.: Bardzo podobają mi się inicjatywy, które właśnie kładą nacisk na obecność kobiet w filmie bo gdzieś tam mamy świadomość, że one zawsze były, tylko nagle pojawiło się bardzo mądre spostrzeżenie, że trzeba je zauważyć.

Tak, bo one były na drugim planie, prawda?

O. Ch.: No tak, bo wiadomo, że Agnieszka Holland zaczynała pracę lata temu i była jedyna. Kobiety w tym zawodzie istniały zawsze, tylko jednak gdzieś w kontekście mężczyzn. A teraz te proporcje się odwracają i to mi się wydaje bardzo dobre.

Czy kobiety w tym zawodzie mogą liczyć na wsparcie innych kobiet, czy jest rywalizacja, a może wręcz przeciwnie?

O. Ch.: Rywalizacja jest w każdym zawodzie. Natomiast bardzo się cieszę, że mamy fajne grono tych reżyserek i się nawzajem wspieramy i oglądamy swoje filmy. Najważniejsze to uświadomić sobie, że my nie jesteśmy dla siebie konkurencją, chyba że nagle trzy staniemy w wyścigu do tego samego serialu, co się rzadko zdarza. Każda z nas robi jednak inne kino, każda z nas ma co innego w głowie i to nie jest tak, że jak ja mam swój scenariusz to nagle się okaże, że trzy inne chcą go robić. Tak więc my nie jesteśmy dla siebie konkurencją, możemy być dla siebie i na szczęście jesteśmy dla siebie wsparciem i inspiracją.

Bardzo się cieszę, że wraca takie wspólne spotykanie się, wymiana myśli i wspólne inicjatywy. Najlepszym przykładem teraz w najbliższym czasie jest nasza „Erotica 2022” – 5 kobiet reżyserek, 5 pisarek, coś czego w polskim kinie do tej pory nie było poruszane, a i w zagranicznym mniej, czyli jakby taka strona fizyczna, erotyczna kobiety, więc to może być odjazdowe.

Czekamy zatem z niecierpliwością.

O. Ch.: My też (śmiech).

Co jest marzeniem każdego reżysera, a raczej co jest Twoim marzeniem jeśli chodzi o pracę zawodową?

O. Ch.: Mieć na tyle wolności, żeby raz na dwa lata robić film, a raz do roku sztukę. To jest moje prywatne marzenie. Ja się wywodzę z teatru i bardzo lubię teatr. Od kilku lat nie miałam okazji zrobić żadnej sztuki. A gdzieś tam ta praca z aktorem i ten poziom namacalnego, kilkumiesięcznego budowania roli bardzo mi się podoba. Myślę, że moim marzeniem jest po prostu taka wolność, która dotyczy zarówno kwestii artystycznych jak i finansowych.

Uprawiamy zawód, który nie zamyka się w naszych biurach, tylko wymaga to wielkich nakładów finansowych, więc dla mnie najważniejsze jest mieć taką swobodę, żeby rzeczywiście móc raz na parę lat zrobić film, żeby się to udawało składać.

Tego Ci życzę.

Reklama

Premiera trzeciego sezonu "Watahy" już 6 grudnia na HBO i HBO GO.

Reklama
Reklama
Reklama