"Moonlight": o czym jest ten film?
"Moonlight" to Najlepszy Film roku według Akademii przyznającej Oscary 2017. Nic dziwnego, bo ta historia to naprawdę dzieło sztuki!
Historia od samego początku nie jest prosta, ponieważ Barry Jenkis podzielił "Moonlight" jak tryptyk. W każdy z trzech perfekcyjnie zgranych elementów poznajemy Chirona, główną postać filmu, w innym okresie jego życia. Początkowo widz spotyka na swojej drodze małego, przerażonego chłopca, który ciągle jest "treningowym workiem" dla szkolnych chuliganów, a w domu też bynajmniej nie ma lekko. Jego inność w środowisku getta, gdzie rządzą przemoc i narkotyki jest często brzemieniem nie do zniesienia. Zagubione w meandrach społecznych dziecko trafia pod opiekę lokalnego dilera cracku Juana (nagrodzony Oscarem Mahershala Ali), który próbuje dodać mu pewności siebie i tłumaczyć, że subtelność nie jest niczym złym. Tej historii towarzyszą niezwykłe kadry i piękne światło (zwłaszcza w scenie, w której "Mały" Chiron uczy się pływać z Juanem).
Mahershala Ali jako Juan i Alex R. Hibbert jako Chiron "Mały"
Druga część "Moonlight" jest nieco bardziej dynamiczna, ponieważ bohater Jenkisa wkracza w okres dojrzewania. Problemy w domu narastają, uzależniona od narkotyków matka już nie próbuje udawać zainteresowania synem, a on musi sobie radzić z pustką. To właśnie tutaj następuje jeden z najważniejszych momentów kulminacyjnych produkcji, który porusza czubek góry lodowej, zbudowanej w głównej mierze z emocji postaci. W trzeciej części Chiron nosi już przydomek "Black" i całkowicie zatraca się w obranej przez siebie drodze życiowej (uwaga, pozory mogą jednak mylić).
Tak udanego, złożonego portretu psychologicznego nie widziałam w kinie amerykańskim od dawna. Plus doskonałego budowania napięcia wokół jednego bohatera. Inni krążą wokół niego niczym, mniej lub bardziej ważne, orbity, jednak to Chiron jest cały czas w centrum uwagi widza. Zmysł operatorski Jamesa Laxtona pozwolił niemalże namacalnie poczuć emocje chłopaka, który wychowywał się w złym miejscu, gdzie jego prawdziwe "ja" musiało być głęboko skrywane przez lata. To jest kino, które prawdziwie porusza i obala mity oraz schematy, a do tego raczy doskonałą oprawą wizualną, muzyczną i aktorstwem na bardzo wysokim poziomie. Trochę przypomina swoją subtelnością "Billy'ego Elliota", trochę realizowany przez kilka dobrych lat "Boyhood" i "Chłopaków z sąsiedztwa" z 1991 roku o grupie Afroamerykanów chcących wyrwać się z getta.
Taka mieszanka przyniosła "Moonlight" Oscara za Najlepszy Film i jest to nagroda w pełni zasłużona (nawet jeśli przyznana w atmosferze mini skandalu, ponieważ podczas gali omyłkowo wskazano "La La Land" jako zwycięzcę tej kategorii). Polecam Wam ten seans, z pewnością nie wyjdziecie z kina zawiedzeni.
1 z 5
Moonlight
2 z 5
Moonlight
3 z 5
Moonlight
4 z 5
Moonlight
5 z 5
Moonlight