Reklama

O filmie

Ali (Christina Aguilera), dziewczyna z małego miasteczka obdarzona wspaniałym głosem marzy o scenicznej karierze, wierząc, że jej starania nie pozostaną tylko pustymi mrzonkami. Decydując się porzucić swoje dotychczasowe niełatwe życie i niepewną przyszłość udaje się do stolicy rozrywki – Los Angeles. Tam przypadkiem trafia do Burlesque Lounge, majestatycznego, ale podupadającego teatru, wystawiającego rewię. Początkowo musi zadowolić się pracą kelnerki, którą daje jej Tess (Cher), szykowna właścicielka teatru i gwiazda rewii. Ali z zachwytem chłonie wszystko, co dzieje się na scenie Burlesque Lounge – podziwia szokujące kostiumy i odważną choreografię. Jednocześnie coraz bardziej przekonuje się, że scena jest jej żywiołem i tam właśnie chce się znaleźć.

Reklama

Najpierw jednak musi się nauczyć poruszać w relacjach międzyludzkich, które nie zawsze bywają łatwe. Udaje jej się zaprzyjaźnić z jedną z tancerek (Julianne Hough), ale znajduje sobie wroga w zazdrosnej aktorce (Kristen Bell). Uczuciem obdarza ją Jack (Cam Gigandet), przystojny barman i muzyk, z którym Ali dzieli początkowo tylko mieszkanie, co ma jej pomóc w znalezieniu finansowego oparcia. Koniec końców z pomocą kierownika sceny (Stanley Tucci) oraz gospodarza show (Alan Cumming), Ali udaje się przebyć drogę od baru na scenę. Jej niewiarygodny głos i talent sceniczny przywracają scenie Burlesque Lounge jej dawną świetność. Dla Tess jest to prawdziwe zbawienie, ponieważ w przeciwnym razie musiała by się ugiąć pod żądaniami byłego męża (Peter Gallagher) i sprzedać teatr charyzmatycznemu przedsiębiorcy (Eric Dane), który ma niezwykle kuszącą propozycję.

W miarę jak gwiazda Ali zaczyna świecić pełnym blaskiem, staje się coraz bardziej oczywiste, że scena Burlesque Lounge jest stworzona żeby ekscytować, fascynować i spełniać marzenia. Czy jednak jej dni – a wraz z nimi barwne, seksowne, wypełnione muzyką noce, są policzone?

„Burleskę” wyprodukował Donald De Line. W roli producentów wykonawczych wystąpili Stacy Kolker Cramer i Risa Shapiro.


Witajcie w Burlesce

Jeśli chodzi o wirujący, ponadczasowy świat burleski i jego obserwowany obecnie pop kulturowy renesans, scenarzysta-reżyser Steven Antin wykazał się wyjątkowym wyczuciem. Od dłuższego czasu planował zrealizować musicalową opowieść filmową, która miałaby bogatą oprawę wizualną, muzyczną, ciekawa fabułę i świetnych wykonawców. Zachęcany przez prezesa Screen Gems, Clinta Culpeppera, Antin wykorzystał swoją znajomość tematu i naszkicował nieprawdopodobną drogę Ali Rose z podrzędnego baru w stanie Iowa do eleganckiego kalifornijskiego klubu na Sunset Strip.
Antin chciał w jak największym stopniu zachować ducha artystycznej formy burleski, niesłusznie, aczkolwiek często mylonej z roznegliżowanymi scenami. Jak tłumaczy reżyser: “Burleska kojarzona była w USA w latach dwudziestych ze striptizem, pod wpływem słynnych paryskich kabaretów, takich jak Moulin Rouge. Wcześniej jednak była rozumiana jako show komediowe z bogatą oprawą wokalną i taneczną, kabaretowymi wstawkami i parodiami. Burleska jest seksowna, ale nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku. Do takiej właśnie, oryginalnej tradycji chcieliśmy się odwołać. Wszystko, co robimy w tym filmie ma być zabawne, atrakcyjne, przyjazne, z rozmachem. Burleska była w swojej oryginalnej formie rozrywką dla mas i my też chcemy trafić z naszą “Burleską” do szerokiej rzeszy widzów”.

Reklama

Antin przedstawia świat Burlesque Lounge z jego własną bogatą osobowością i historią. Reżyser chciał pokazać miejsce w pewien sposób magiczne, które przenosi nas do innego wymiaru i rzeczywistości. Jak mówi: „Kiedy Ali Rose po raz pierwszy przekracza próg Burlesque Lounge, to jakby wpadała w króliczą norę – jak Alicja w Krainie Czarów. Schodzi po schodach i pierwszą osobą, którą spotyka jest Alexis, która nieprzypadkowo wygląda podobnie do Szalonego Kapelusznika.”
Witajcie zatem w świecie Burleski! Dobra zabawa – gwarantowana!
Kobieta.pl objęła patronat nad filmem.

Gorąco polecamy.

Reklama
Reklama
Reklama