Zabójczy Małaszyński
W "Oficerze" Paweł Małaszyński to Grand - żołnierz, który stał się bandytą. Pierwsze odcinki serialu kupisz z NAJ.
- Kuba Zajkowski, Dorota Miklaszewicz, Naj
Czy twój ojciec widział cię w serialu "Oficer"?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Oczywiście. Pijesz do tego, że tata jest wojskowym?
Tak, jestem ciekaw, czy konsultowałeś się z ojcem, pracując nad rolą?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Nie. To, z jakiej rodziny pochodzę, w żaden sposób nie wpłynęło na moją rolę w "Oficerze". Ja w ogóle mam dziś niewiele wspólnego z wojskiem, choć kiedyś często bywałem w jednostkach, jeździłem na poligony. Dla chłopaka z podstawówki broń, czołgi, żołnierze to prawdziwa atrakcja. Ale pracując nad rolą Granda nie radziłem się ojca, bo Wojsko Polskie i Legia Cudzoziemska, gdzie służył mój bohater, to dwie różne bajki.
Do "Oficera" szkolili was byli żołnierze Legii Cudzoziemskiej. I zdaje się, że nie oszczędzali...
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Rzeczywiście, traktowali nas jak rekrutów. Wyjechaliśmy na trzydniowe szkolenie i porządnie dostaliśmy w kość.
Podobało ci się to?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: No jasne! Dla faceta to wspaniała przygoda! Prawdziwe, twarde, męskie życie.
Dewizą legionistów jest: "Maszeruj albo giń". A twoja dewiza?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Nie zastanawiałem się nad tym. Chyba najbliżej mi do: "Idź do przodu, nie oglądaj się za siebie".
Nie wyglądasz na człowieka, który idzie przez życie, rozpychając się łokciami.
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Faktycznie, to nie ja. Od życia biorę tyle, ile mi daje. Nie żądam więcej. Staram się tylko realizować to, co zaplanowałem.
Wróćmy do "Oficera". Jaki jest Grand?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Wykorzystuje dwa rodzaje zabójczej broni: swój intelekt i instynkt zabójcy. To dlatego jest tak piekielnie niebezpieczny. Policja nie zgarnie go z ulicy, nie wylegitymuje go bez powodu, bo nie widać, że jest maszyną do zabijania. To się kryje w jego umyśle.
Twój bohater odsłania ludzką twarz przy siostrze...
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: To jego jedyna słabość.
Ty też masz młodszą siostrę. Zachowujesz się wobec niej jak typowy starszy brat: chronisz ją, jesteś nadopiekuńczy?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Nie, ponieważ ona jest bardzo zaradną kobietą i świetnie sama sobie radzi. Tak naprawdę to nadopiekuńczy jestem tylko w stosunku do mojego syna.
Ale przecież próbowałeś odwieść siostrę od pomysłu wyjazdu do Iraku.
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: Zgodnie z rodzinną tradycją, moja siostra pracuje dla wojska. Nie powstrzymywałem jej przed wyjazdem, bo ostateczną decyzję i tak ona by podjęła. Po prostu mówiłem, że to głupota. Bądźmy szczerzy! Myślę, że polscy żołnierze w ogóle nie spodziewali się, co ich czeka w Iraku. Zdawało im się, że tam pojadą i spędzą nieco czasu na strażnicy, zarabiając przy tym trochę pieniędzy. Nie przypuszczali, że to jest prawdziwa wojna, że tam giną ludzie.
Zanim dostałeś się na studia aktorskie, przez trzy lata imałeś się różnych zajęć. Nie korciło cię, przypadkiem by zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej?
PAWEŁ MAŁASZYŃSKI: W życiu! Na świecie jest wiele innych, dużo ciekawszych rzeczy, których chciałem spróbować. Choć tak naprawdę to tylko szkoła teatralna chodziła mi po głowie.
Sylwetka gwiazdy : Paweł Małaszyński