Wywiad z Hanną Śleszyńską
Wspaniała aktorka opowiada o swej nowej kreacji w spektaklu "Cavewoman" warszawskim teatrze.
- kobieta.pl
Jaka jest współczesna Cavewoman - Ewa?
Hanna Śleszyńska: Jest normalną kobietą. Dowcipna i odjazdowa. Potrzebuje faceta, ale ani nie wzbudza litości ani się nad sobą nie użala. Dobrze sobie radzi. Zdecydowanie jest to zaradna kobieta - po prostu FAJNA!
Czy jest jakieś podobieństwo miedzy Ewą (bohaterka Cavewoman) i Tobą?
Hanna Śleszyńska: Tak, oczywiście. Zawsze się szuka jakiejś bliskości z bohaterką, zżywa się z rolą. Ewa, tak jak i ja, jest niekonsekwentna, popełnia w kółko te same błędy, pakuje się w przeróżne tarapaty. Nigdy nie wiadomo co jej strzeli do głowy. Nieprzewidywalna i zaskakująca.
Czy ta bohaterka pojawia się w twoim realnym życiu?
Hanna Śleszyńska: To część mnie, mojego charakteru, zachowań i poczucia humoru.
Czy kobieta może zostać najlepszym przyjacielem swojego męża? Dlaczego?
Hanna Śleszyńska: Powinna! Wydaje mi się, że taki model powinien funkcjonować. Ale nie zawsze tak jest. W początkowej fazie związku - pewnie każda strona w jakimś stopniu liczy też na przyjaźń. Ale później do głosu dochodzi jakaś walka, pojawiają się jakieś gierki.
A gdzie byś szukała swojego idealnego partnera?
Hanna Śleszyńska: Nie wiem gdzie w dzisiejszych czasach szuka idealnego mężczyzny. Jestem przekorna, że w miejscach poniekąd stworzonych do „polowania”, czyli kluby itp., gdzie jest alkohol, muzyka, zabawa, nie chciałabym nikogo znaleźć. Są to miejsca, w których łatwiej nawiązać przelotną znajomość. Gdy zostałam sama, to w ogóle nie chciałam kogokolwiek szukać. I tu wracamy do przekorności. Znalazłam GO nie w miejscu zabawy, ale będąc z dzieckiem na basenie. W miejscu w ogóle nie postrzeganym jako miejsce do„zapoznawania się”. I jest to chyba sposób.
Już znalazłaś? Jaki on jest?
Hanna Śleszyńska: Tak, znalazłam. Jest on nieoczekiwanie łagodny. Nie sprawia kłopotów ;-) Co prawda ja też się zmieniłam, jestem mniej waleczna, bardziej tolerancyjna. Rozczula mnie jego podejście do niektórych spraw, bawi jego oglądanie wszystkich programów sportowych. To, co kiedyś postrzegałam za wadę, teraz wydaje się być zabawnym doświadczeniem.
Często mówisz „Nigdy więcej”
Hanna Śleszyńska: Mówię, oczywiście. Kilka razy tygodniowo. W kółko popełniam te same błędy, np. jestem bałaganiarą. Mówię „nigdy więcej”, a za jakiś czas i tak robie to samo, ale nie używam tego określenia w odniesieniu do mężczyzn.