Reklama

Jest odważna, pracowita i konsekwentna. Ma własną firmę producencką i kancelarię radców prawnych. Jest też jurorką w programie „You can dance”. Osiągnęła wiele, jednak najbardziej ceni sobie dobre relacje z ludźmi.

Reklama
Ile czasu musiało upłynąć, nim zamknęła pani rozdział pod tytułem „Cezary Pazura”?

Weronika Marczuk-Pazura: Niemało. Tyle, by uznać ten rozdział za zamknięty i nie wracać do niego. Również w wywiadach.

Ale wasze rozstanie nie zmieniło niczego w relacjach z Nastką, córką Cezarego z poprzedniego związku, którą wychowywaliście wspólnie...

Weronika Marczuk-Pazura: Ta relacja pozostała bez zmian. Dużo rozmawiamy, piszemy do siebie. Kiedy Anastazja jest w Polsce, chodzimy razem na spacery i zakupy. Jestem z niej bardzo dumna. To prawdziwa artystka. Zawsze się wyróżniała i była niebanalna. Nie myślała szablonowo. Cieszę się, że dziś realizuje swoje artystyczne plany i marzenia.

Jaki jest pani obecny partner?

Weronika Marczuk-Pazura: Maciej jest przede wszystkim prawy i zasadniczy. Jego ustalony porządek świata uspokoił mnie i wyciszył. Tego było mi potrzeba.

Co jest dla pani wyznacznikiem szczęścia?

Weronika Marczuk-Pazura: Poczucie, że otaczają mnie bratnie dusze. Ludzie są najważniejsi. Ani przedmioty, ani pieniądze, ani nawet własne osiągnięcia nie zastąpią dobrego człowieka. Zawsze miałam takie podejście. Nawet jak zapisywałam się na kolejne studia, to najważniejsza była możliwość poznania nowych ludzi, dzielenia z kimś swoich pasji. Studia pozostają w przeszłości, a przyjaźnie są na zawsze. Niedługo jest zjazd absolwentów moich studiów i już tym żyję!

Czy sprawia sobie pani małe przyjemności?

Weronika Marczuk-Pazura: Tak. Na przykład rano często chodzę na spacery. Sama. Lubię uczucie, które mi wtedy towarzyszy, a raczej polubiłam je, bo z domu wyniosłam przekonanie, że razem zawsze jest lepiej niż osobno. Dzisiaj zdarza mi się zrobić sobie jakiś wypad za miasto w pojedynkę lub pójść do kina, bo akurat mam na to ochotę.

Pewnie z radością wraca też pani na ukochaną Ukrainę...

Weronika Marczuk-Pazura: Tam potrafię najlepiej wyciszyć się i naładować pozytywną energią. Duża w tym zasługa najbliższych, dla których zawsze byłam i jestem najmilszym gościem.

Jest pani także łącznikiem polsko- -ukraińskim...

Weronika Marczuk-Pazura: Staram się robić jak najwięcej, aby Polacy i Ukraińcy mogli się lepiej poznać i zrozumieć. W tym roku, podobnie jak w zeszłym, będę selekcjonerem filmów i szefem delegacji polskiej na festiwalu filmowym na Ukrainie. Na Ukrainie, oprócz niełatwej historii, o której też trzeba pamiętać, jest tyle innych wspaniałych rzeczy godnych uwagi: bogata kultura, malownicze krajobrazy, wspaniała przyroda czy znakomita kuchnia.

No właśnie, ukraińskie jedzenie jest pyszne.

Weronika Marczuk-Pazura: Przepyszne! (śmiech). Bez niektórych smaków nie potrafię żyć. Weźmy na przykład słoninę, która rozpływa się na chlebie niczym masło, barszcz ukraiński czy pierogi z wiśniami...

Jest pani jurorką w „You Can Dance”. Czy pani samej zdarzyło się kiedyś zatracić w tańcu?
Reklama

Weronika Marczuk-Pazura: Najbardziej lubię taniec współczesny, chciałabym nauczyć się hip-hopu. Nie odpowiada mi taniec towarzyski. Zawsze przejmuję inicjatywę i zaczynam prowadzić (śmiech)
Sylwetka gwiazdy: Weronika Marczuk-Pazura

Reklama
Reklama
Reklama