Reklama

Z Dodą porozmawiałam o jej nowym singlu "Don't Wanna Hide", pracy na planie "Dziewczyn z Dubaju" i o tym, jak wygladały próby powstrzymania filmu. Poruszyłyśmy również (jeśli nie przede wzystkim) ważny i poważny temat: prostytucja - powód do wstydu, seksworking - praca jak każda inna? Zdaniem Dody taka narracja jest czymś absolutnie nieakceptowalnym: "Promowanie prostytucji pod hasłami feminizmu, to jeden wielki bullshit [...] Mądra feministka wie, że każda kobieta ma o wiele więcej do zaoferowania. Nie jest przedmiotem, a przede wszystkim nie jest do sprzedaży dla mężczyzn".

Reklama

Xymena Borowiecka, kobieta.pl: Singiel „Don’t Wanna Hide” jest utrzymany w nowoczesnym, popowym, wręcz imprezowym klimacie, różni się od utworów z Twojej poprzedniej płyty. Skąd ta zmiana stylistyki?

Po pierwsze - babcia umiera raz. To była trauma, takie wydarzenia przeżywa się bardzo mocno. Byłam z babcią bardzo związana, to był mój trzeci rodzic. Moją ostatnią płytę, którą nagrałam z orkiestrą, całą trasę w filharmoniach, długich sukniach, wszystkie te piękne ballady akustyczne były dla mnie rodzajem terapii. To było też jej życzenie, żebym kiedyś zaśpiewała w ten sposób. Chciałam je spełnić już parę miesięcy po jej odejściu. Mój nowy utwór kompletnie się różni, bo jest powrotem do mojej energii, pozytywnych wibracji - oczywiście jeśli chodzi o warstwę muzyczną, bo tekst jest zupełnie inny - smutny, liryczny.

Bezpośrednio mówisz w nim o życiu w kłamstwie, o potrzebie odwagi, by wyrwać się z toksycznej relacji. W jakim stopniu inspirowałaś się osobistymi doświadczeniami, o których rozpisują się portale plotkarskie, a w jakim stopniu filmem "Dziewczyny z Dubaju", do którego powstał i którego wątki porusza utwór?

Tekst musiał być mocny, bo film jest mocny - nie mógł być banalny i błahy. To musiała być piosenka, z którą będzie utożsamiać się główna bohaterka, która żyje w totalnym kłamstwie, ma faceta, z którym jest w związku, który nie ma pojęcia, że ona jest prostytutką. Jednocześnie chciałam, żeby z tym tekstem utożsamiały się dziewczyny, które nie są eskortami (określenie osoby, najczęściej kobiety, która świadczy swoje usługi - tym również seksualne - za pieniądze - red.), a również żyją w pewnego rodzaju kłamstwie, z którego chciałyby się uwolnić. Każdy może ten tekst rozumieć inaczej, a jednocześnie się z nim utożsamiać, ja tutaj pozostawiam pole do interpretacji.

Ta piosenka jest też o Tobie?

Wszystkie piosenki, które napisałam, w jakimś stopniu są o mnie.

Media plotkarskie rozpisują się ostatnio o Twoim życiu prywatnym. Padają sugestie, że Twoje wypowiedzi na temat rozstania mają być powiązane z promocją filmu.

Do mnie nic takiego nie dotarło. Ja już dawno etap rozstania mam za sobą. Jestem już na zupełnie innym etapie swojego życia. Przez prawie rok byłam sama, więc nie chce już do tego wracać.

Odcinasz się.

Tak, poinformowałam media i wszystkich zainteresowanych totalnie po fakcie. Dałam sobie czas na to, żeby się wyleczyć, przetrawić, przepracować wiele rzeczy i rozdrapywać tego nie mam zamiaru.

Doda o fimie "Dziewczyny z Dubaju"

Wracając do "Dziewczyn z Dubaju" – zaangażowałaś do filmu wiele kobiet, Marysię Sadowską, której film o Wisłockiej był ogromnym sukcesem, młode, utalentowane aktorki, niektóre tak naprawdę świeżo po szkołach teatralnych. Zrobiłaś to z myślą, że kobiety opowiedzą tę historię inaczej - bardziej emocjonalnie? Ja sama mam nieodparte wrażenie, że faceci inaczej "ugryźliby" ten temat.

O jezu, tak! Absolutnie się z Tobą zgadzam. Właśnie o to mi chodziło, inaczej gdzieś zagubiłyby się harmonia i równowaga. Temat jest bardzo seksistowski. Scenariusz napisali głównie mężczyźni. Ja wręcz musiałam zatrudnić reżyserkę-kobietę, która nada temu filmowi lekkości. Potrzebne było zupełnie inne spojrzenie. Maria jest turbofeministką, ja, czyli producentka kreatywna, lubię pracę na poziomie, zagraniczny sznyt, nie znoszę za to polskiej zaściankowości - to wszystko pozwoliło nam stworzyć film nieoczywisty i wielowymiarowy. Temat - mówiąc wprost - skandaliczny będzie zaprezentowany z wielu punktów widzenia. Nie będzie narzucał jednej narracji, nie będzie też wskazywał jednego winnego. Istotnym było, żeby dobrze pokazać, jak działa ten system.

Myślę, że warto w tym miejscu podkreślić, że w dużej mierze za "biznesem", który od środka pokażesz w "Dziewczynach z Dubaju" stoją głównie mężczyźni.

Oczywiście. Trochę się zapomina o facetach, którzy akurat w tym procederze brali czynny udział, zwłaszcza celebrytach. Oni u mnie w filmie absolutnie NIE zostali pominięci. Wielu facetów znanych i lubianych zostanie zdemaskowanych.

Kontaktowały się z Tobą osoby, które wprost mówiły: „Jeśli zrealizujesz ten film, zrobię wszystko, żeby okazał się klapą”?

Wiem, że nadal wiele osób próbuje powstrzymać ten film i niektórzy robią to naprawdę efektywnie. To nie jest jednoznaczne, bo istnieje naprawdę wiele sposobów, żeby film zdyskredytować, czy po prostu właśnie wstrzymać emisję. Ostatnio to metody zakrawające na czyny zabronione i bezpośredni nimi będące, czyli podszywanie się w mailach pod inne osoby, czy wyłudzanie scenariuszy. Na szczęście, scenariusz do rąk niepowołanych nie trafił, a sama nigdy nie dostałam telefonu z groźbami od kogoś z "branży". Zresztą, oni nie mają do mnie namiarów, bo ja nigdy nie byłam związana z ich biznesem.

Mam w odniesieniu do filmu jeszcze jedno pytanie - z pewnością z racji zawodu szczególnie zadbałaś o warstwę muzyczną. Brzmienia, które usłyszymy w filmie, w tym „Don’t Wanna Hide”, będą w pewnym sensie zapowiedzią Twojej płyty?

Nie, to w ogóle nie ma nic wspólnego. Oczywiście, że bardzo zależało mi na muzyce. Ja jestem muzykiem, Maria (Sadowska, reżyserka filmu - red.) jest muzykiem. Maria nagrała piosenkę do filmu, ja nagrałam piosenkę do filmu, nagrałyśmy też razem piosenkę do filmu. Poza tym kupiłam fantastyczną muzykę - największe hity lat 2000-2010, czyli dokładnie tej dekady, w której dzieje się akcja filmu. Ja chciałam, żeby muzyka była motorem napędowym "Dziewczyn...", bo moje ulubione produkcje to te, które mają supermuzę.

Wydacie go osobno?

Tak!

Myślałaś o tym, że dzięki temu, że film osiągnie sukces za granicą, Ty również jako wokalistka zyskasz tam popularność?

Nie. Na pierwszym miejscu stawiam film. Ja jestem na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o promocję - nie myślę o tym, czy moja piosenka zawojuje rynek, czy nie. Całe serce oddałam temu filmowi. Przez ostatnie półtora roku nie ominęłam ani jednego dnia zdjęciowego. Robiłam wszystko za wszystkich, a jak trzeba było, to nawet myłam stopy aktorkom! Ja chce, żeby one były wypromowane, żeby to dla nich była trampolina do kariery. Również marzy mi się, żeby to dla Marii był wspaniały etap w życiu, karierze. Ona sama powiedziała, że to jest film i warunki producenckie, których nigdy nie miała. I tak jak powiedziałam, ja w tym projekcie jestem najmniej ważna.

Co najbardziej spodoba się widzom w "Dziewczynach z Dubaju"?

Ludzie na początku pójdą na ten film, żeby zobaczyć, jak został zobrazowany skandal pchani chęcią pastwienia się nad innymi. Żeby się dowiedzieć, kto-komu robił >>wiadomo co

Ale ja wiem, bo już ten film znam, że on koniec-końców ma wspaniałe przesłanie. Jest wielką przestrogą. Uważam, że na ten film to się powinno chodzić jak na „Pana Tadeusza” - klasami. I oczywiście matki z córkami.

Zauważasz, że społeczeństwo jest niededukowane?

Mnie to zatrważa i jestem wręcz zszokowana jak niektóre feministki – które de facto nie są feministkami, bo promowanie prostytucji pod hasłami feminizmu, to jeden wielki bullshit - mówią o prostytucji jako o normalnej pracy. Mądra feministka wie, że każda kobieta ma o wiele więcej do zaoferowania. Nie jest przedmiotem, a przede wszystkim nie jest do sprzedaży dla mężczyzn. Taka "praca" to nie jest powód do dumy, zresztą - seksworking to nie jest praca. To jest pozbawianie się możliwości decydowania o sobie i odbieranie sobie szans na rozwój. Ja chcę, żeby młodzi ludzie właśnie to zrozumieli po obejrzeniu filmu. Przez ostatnie dwa lata zobaczyłam aż za wiele. Dowiedziałam się, jak seksworking wpływa na młode osoby, przekonałam się, jak wiele niepełnoletnich jest w to zaangażowanych. I przede wszystkim uświadomiłam sobie, że Instagram jest jednym wielkim burdelem na kółkach.

Co masz na myśli?

Galopująca prostytucja internetowa sieje ogromne spustoszenie w dzieciakach. Wiesz, jak działa umysł dziecka/dziewczyny, która widzi zrobioną laskę z torebką Gucci stojącą przed samolotem, który zaraz odleci w ciepłe kraje? Jej się to podoba, ona chce być taka, jak ta laska ze zdjęcia. Jeszcze jak osoby wpływowe traktują seksworking jako coś normalnego, to już totalnie motywuje te zupełnie nieświadome zagrożenia osoby, żeby w to iść.

Była ostatnio głośnia afera – popularna infleuncerka miała pracować jako camgirl.

Może jej się udało, jakoś z tego wyjść, ale konsekwencje pracy w seksworkingu są czymś przerażającym. Większość z tych dziewczyn ma problemy z narkotykami, z tabletkami nasennymi. Mają myśli samobójcze, nie są w stanie założyć rodziny. Fajnie jechać na jacht do Dubaju, ale czy taka młoda dziewczyna się zastanawia, że może z niego nie wrócić? Prostytucja nie jest i nie będzie fancy. Zwłaszcza jeśli miesza się w to niepełnoletnie dzieciaki.

Jesteś niesamowicie zaangażowana w swój film. A co z muzyką? Pracujesz nad płytą?

Reklama

Mój najnowszy teledysk z fragmentami filmu może być puszczany po 22:00, czego kompletnie nie rozumiem. Podwójne standardy na korzyść zagranicznych artystów w polskim show-biznesie zawsze mnie dziwiły. Tworzę zatem nowe piosenki, ale nie mam żadnej presji. Moja nowa muzyka będzie, dlatego, bo chcę, a nie muszę. Mam bardzo ciężki czas za sobą i cieszę się, że w ogóle coś mi się chce. Teraz chcę być po prostu szczęśliwa i spełniać te małe marzenia. Spełniłam wielkie o filmie. To była przewspaniała przygoda, poznała fantastyczne osoby. Wierzę, że „Dziewczyny…” będą dla nich początkiem czegoś wyjątkowego. Jeśli nie będzie kolejnej fali, wszystko mam nadzieję się uda.

Reklama
Reklama
Reklama