Reklama

Claudia: Teatr IMKA to nowy etap?
T.K. : Zdecydowanie tak. Stało się to nagle, nie miałem czasu zastanawiać się, czy dam radę. Kiedy pojawiła się szansa, założyłem teatr. Ma ambicje artystyczne, więc daje mi drugą twarz. Powoduje, że oczyszczam się ze swoich komercyjnych projektów. I o wiele lepiej czuję się psychicznie.
Claudia: I dowartościowany?
T.K. : To nie tak. Już wcześniej się dowartościowałem. Po prostu nie można żyć wyłącznie w show-biznesie, być tylko gwiazdą łatwej pracy, jurorem w programie tv czy grać w serialu. Płodozmian sprawia, że czuję się pełniejszy. Jako aktor, który może do pracy zaprosić swoich przyjaciół.
Claudia: Teatr to teraz priorytet w Pana życiu?
T.K. : Zawodowym tak. Granie to dla mnie więcej niż praca, to pasja. Ale muszę robić pauzy, bo mam córkę, którą kocham, i chcę z nią spędzać czas. Wychodzenie z pracy do niej daje mi zdrową dwubiegunowość.
Claudia: Nie stał się Pan bardziej nerwowy, od kiedy dyrektoruje?
T.K. : Nie, śpię spokojnie i twardo. Zarysował się jednak cel. Taki na 20 lat. I to jest genialne.
Claudia: Kiedy w liceum mówił Pan, że zostanie aktorem, koledzy i koleżanki nabijali się z tego.
T.K. : Razem z Pawłem Goźlińskim, naczelnym „Dużego Formatu”, wierzyliśmy w siebie. On chciał być reżyserem, ja aktorem. To było takie nieśmiałe marzenie. Ale trzykrotne niedostanie się do szkoły aktorskiej zaczęło wchodzić mi na psyche. Chciałem wszystkim udowodnić, że się dostanę. I w końcu się udało.
Claudia: Doświadczył Pan upokorzeń, grając w teatrze amatorskim. Czy to prawda, że na którymś z przeglądów obśmiał pana Bardini, mówiąc: „Chłopczyku, a po co ty nam w teatrze? Janosika już mamy”?
T.K. : A nie, to powiedziała mi na konsultacjach do szkoły teatralnej Maja Komorowska. Miałem wtedy długie włosy. Bardini radził, by się mocno zastanowić nad wejściem w zawód, gdzie żony zmienia się jak piłeczki pingpongowe. Kiedy zdawałem na studia aktorskie, moja profesorka Anna Polony powiedziała, że jestem wielki jak dąb, a głos mam jak baba.
Claudia: Rodzice Pana wspierali w tym zdawaniu?
T.K. : Średnio. Wtedy panowało przekonanie, że na elitarne studia dostają się dzieci aktorów i ludzie z układów. To bzdura, ale rodzice zachowywali dystans do moich planów.
Claudia: Jest Pan rozliczany za to, że ma dziecko z kobietą, z którą wdał się w romans, ale z nią nie mieszka, bo woli życie wolne, a nie obowiązki, małżeńskie przysięgi?
T.K. : Wspólnym, szczęśliwym lub nieszczęśliwym, wywiadem, którego razem z Violą udzieliliśmy jakiś czas temu, ucięliśmy wszelkie spekulacje. Już na ten temat nie mówimy.
Claudia: Zarzucono Panu egoizm, niedojrzałość, wygodnictwo...
T.K. : I fantastycznie! Chciałem tego.
Claudia: Lubi Pan prowokować?
T.K. : Oczywiście! Stygmatyzacja w środowisku polskim jest chora. Do mnie np. przylgnęła łatka aktora komediowego. Mam do tego luz.
Claudia: Czuje się Pan pod presją?
T.K. : Każdy ma jakiś sercowy problem, ale w rozmowach z innymi udaje, że jest idealnie. To naturalne, że za popularnością idzie anal iza życia, ale ona jest zewnętrzna. Uwaga skierowana na mnie jest optyką tradycji katolickiej. „Ma dziecko, musi się ożenić”. Ożenię się czy nie, kogo to obchodzi?! To są prywatne sprawy.
Claudia: Ale zdecydowaliście się opowiedzieć ludziom, jak żyjecie?!
T.K. : By uciąć spekulacje, obrażanie mnie, Violki, naszych bliskich. Polacy są niezwykle pruderyjni – przecież połowa z nas się rozwodzi, unieszczęśliwia. Może lepiej nie oszukiwać się w małżeństwie, tylko próbować budować związek inaczej.
Claudia: A jeśli za parę lat córka wystawi Panu rachunek za absencję?
T.K. : Za co? Ja przecież jestem! Może nie 12 godzin na dzień, ale jestem. Swojego ojca widziałem w niedziele, kiedy nie pracował. Bez przesady.
Claudia: Ile córka ma lat?
T.K. : Dwa i 10 miesięcy. Lubię każdą chwilę z Lenką. Gada normalnie, pełnymi zdaniami. Zadaje pytania, ma swoje poczucie humoru. To cieszy mnie najbardziej, bo wolę nie wchodzić w relacje z osobami, które nie mają dystansu do siebie i poczucia humoru na własny temat. A to się, niestety, często zdarza obecnie.
Claudia: A Pan ma ten dystans?
T.K. : Staram się go utrzymywać.
Claudia: Czego Pan szuka w życiu?
T.K. : Niczego. Żyję sobie po prostu. Chociaż… Chcę zrobić z teatru IMKA najlepszy teatr w Polsce. Chcę, by córka była zdrowa. Poddaję się jednak fali życia. Wierzę w Boga i myślę, że wszystko jest zaplanowane. Nie ma przypadkowości.
Claudia: Wygodnie tak uważać...
T.K. : No, ale po to powstała wiara, żeby było ludziom lepiej. Wygodniej.
Claudia: Czego Pan się dowiedział o sobie przez ostatnie 2–3 lata?
T.K. : Niczego, doskonale się znam.
Claudia: To jaki jest Tomek Karolak?
T.K. : Różny. Jest Bliźniakiem, ma dwie twarze, może nawet trzy. Myśli pani, że ktoś mi powiedział coś, co mnie zaskoczyło lub dało nową perspektywę? Nie. Sądzę, że muszę popracować, by to, co jest we mnie, bardziej pokazać.
Claudia: Jak dojrzałość, cierpliwość, odpowiedzialność, empatia…
T.K. : Na przykład. Chodzi o to, jakie podejmuje się decyzje. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że najważniejsze to być w zgodzie z samym sobą. Bo jeśli człowiek zaczyna się okłamywać i nie ufa swej intuicji, prowadzi to do nienawiści, frustracji. Ktoś mi powie, że skoro jestem ojcem, to mam być odpowiedzialny i natychmiast założyć rodzinę. Wcale nie! Być może jestem lepszym ojcem, niż gdybym wszedł w małżeństwo bez przekonania. Jeśli nie czuję siłą serca, że powinienem się żenić, to tego nie robię. I już.
Claudia: W Pana domu panował wojskowy dryl, a Pan sam jakie ma podejście do wychowania dziecka?
T.K. : Sądzę, że dziecko nie powinno być za bardzo rozpieszczane. Ale ja Lenkę rozpieszczam. Wychowuje ją Violka. Jest bardzo dobrą mamą. Kobieta ze Śląska, charakterna. Nie wtrącam się w jej relacje z naszą córką.
Claudia: W dalekie podróże wyrusza Pan z ciekawości, chęci sprawdzenia, poznania siebie?
T.K. : I to, i to. Wybieram rejony bogate kulturowo, najczęściej Bliski lub Daleki Wschód. Lubię też być w sytuacji bez wyjścia. To mnie bardzo mobilizuje. Niebezpiecznie było np. w Himalajach, Pakistanie.
Claudia: A o co chodzi z grobem Marii Magdaleny?
T.K. : Jest we Francji i trzeba go odnaleźć. Uwielbiam zagadki historyczne. Pasjonuje mnie historia religii, ezoteryka, średniowiecze. Pociąga mnie nieradykalne i nieortodoksyjne spojrzenie na chrześcijaństwo. To, że Chrystus mógł mieć dzieci. Że na południu Francji istniał dziwny kraj zarządzany przez odłam chrześcijaństwa zwany kataryzmem. To wyzwala wyobraźnię.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama