Sylwester Wilk został ojcem. Sportowiec, który w wypadku stracił nogę pochwalił się zdjęciami córki
Sylwester Wilk i jego ukochana zostali rodzicami. Sportowiec, który w wypadku stracił nogę, nie kryje radości z narodzin córeczki. Dziewczynka otrzymała przepiękne imiona.
- Redakcja
Sylwester Wilk został ojcem
Sylwester Wilk i Julia Szczepanik zostali rodzicami. Para powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. Sportowiec znany z takich programów jak "Ninja Warrior" i "Taniec z Gwiazdami" nie kryje radości z powodu narodzin córki. Na swoim profilu na Instagramie @wilktrenuje zamieścił wzruszające zdjęcie i zdradził, jak nazywa się córeczka.
Cześć, nazywam się Łucja Wiktoria Wilk i urodziłam się 26.01.2022 r. o godzinie 12:01 - napisał Sylwester Wilk.
Pod zdjęciem wciąż przybywa komentarzy z gratulacjami, między innymi od Rafała Maseraka, Niny Tyrki czy Hanny Żudziewicz, z którą Wilk występował na parkiecie "Tańca z gwiazdami".
Komentarz pod uroczym zdjęciem Sylwestra Wilka z córeczką zostawiła również ukochana sportowca Julia Szczepanik.
Moje dwa cuda - napisała świeżo upieczona mama.
„Udało się! Łucja jest z nami na świecie! Jesteśmy najszczęśliwszymi rodzicami, prawda @wilktrenuje? Kocham nad życie!” - napisała Julia na swoim Instagramie.
Kim jest Sylwester Wilk?
Sylwester Wilk niejednokrotnie opowiadał w wywiadach o swoim trudnym dzieciństwie. Porzuciła go matka, potem wpadł w uzależnienie od alkoholu, narkotyków i leków. Mają 23 lata w wypadku samochodowym stracił nogę. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla magazynu "VIVA!" przyznał:
Miałem skłonności do autodestrukcji. Teraz już wiem, że to wydarzenia z dzieciństwa sprowadziły mnie na tę drogę. Trudne pierwsze trzy lata życia, adopcja, brak poczucia bezpieczeństwa… Gdy miałem trzy lata, w domu często zjawiała się policja, co opowiedział mi kilka lat temu brat. Mama piła i odwoziła mnie do babci. Trzyletnie dziecko potrafi zapamiętać traumatyczne sytuacje. Pamiętam szczepienie, którego się bałem, i pielęgniarkę z igłą. Pamiętam, jak błąkałem się z matką po przystankach. I mój strach, niepewność, co będzie dalej. Już wtedy narastała we mnie autodestrukcja, choć to ona wpoiła mi dążenie do bycia najlepszym, zwłaszcza w sporcie.
W gimnazjum były papierosy, potem pojawił się alkohol: "Gdy widziałem butelkę, musiałem wypić ją całą, a potem dokupić drugą. Pojawiły się też narkotyki – marihuana. A kiedy wygrałem mistrzostwa Polski w bieganiu, było już coraz więcej imprez alkoholowych, z których wracałem do domu na czworakach. Potem było coraz więcej narkotyków i coraz mniej treningów, aż mając 17 lat, zrezygnowałem ze sportu. I wyprowadziłem się z domu na ulicę. A właściwie wyrzucili mnie rodzice za namową terapeuty."
Jak przyznaje w jego życiu było wiele cudów: "Kilka razy mało nie umarłem – alkoholizm i narkomania to choroby śmiertelne." Kiedy powiedział sobie "dość"?
Dotarło do mnie, że jestem sam. Wyjąłem telefon, zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że wracam do domu i pójdę na terapię. Czułem, że jeśli wyjdę z tego bagna, będę kimś, komu można ufać. A teraz, sześć lat później i sześć lat w trzeźwości, mam wokół siebie masę ludzi, przyjaciół, drużynę sportową, rodziców.