Reklama

Tego Sean "Diddy" Combs się nie spodziewał. Kilka dni po kolejnych doniesieniach o romansie z Sienną Miller, jego narzeczona, modelka Kim Porter, wyprowadziła się z ich apartamentu w Nowym Jorku. Mimo że brytyjska aktorka zapewniła, że z raperem łączy ją tylko przyjaźń, a potem szybko wyjechała z misją charytatywną do Indii, Diddy'emu nie udało się zażegnać kryzysu. "Zrobiłam to dla dobra rodziny - naszych dzieci. Przez 10 lat schodziliśmy się i rozstawaliśmy na przemian. Teraz muszę zająć się sobą i swoją karierą" - napisała Kim w oficjalnym oświadczeniu. Miała już dość życia z mężczyzną, który nie zamierza się ustatkować. "To nie była spontaniczna decyzja. Miesiąc wcześniej kupiła willę w Los Angeles i za plecami Diddy'ego przewoziła tam swoje rzeczy" - opowiadał znajomy pary. Sean próbował walczyć o narzeczoną. Zapewniał, że nie ma romansu z Sienną. Pokazał jej nawet wydanie "The Sun", w którym aktorka chwali urodę Kim. Mimo jego starań modelka była nieugięta. Wynajęła prawników i założyła sprawę o alimenty. Mówi się nawet o stu tysiącach dolarów miesięcznie na trójkę dzieci, dziewięcioletniego Christiana i półrocznych bliźniaczek D'Lily Star i Jessie James. Jednak Diddy stracił więcej niż pieniądze. Najbliższą osobę, która była przy nim na dobre i na złe. I przynosiła mu szczęście.
Zanim poznał Kim, przeżywał porażkę za porażką. Początki wytwórni Bad Boy Entertainment, którą założył, wspomina jako horror. Zdarzało się, że Sean, wtedy znany jako Puff Daddy, musiał zastawiać meble w komisach, by opłacić rachunki. Z powodu finansowych problemów rozpadło się jego małżeństwo ze stylistką Misą Hylton-Brim. Odeszła z ich synkiem Justinem. Niedługo później "złoty chłopiec show-biznesu" poznał Kim. Za wszelką cenę chciał zaimponować atrakcyjnej modelce. To go skutecznie motywowało do ciężkiej pracy. Odkrył piosenkarkę Faith Evans i pomógł jej zdobyć Platynową Płytę. Później przyczynił się do sukcesów tria Total i zespołu 112. Stopniowo w Bad Boy Entertainment pojawiały się większe gwiazdy.
Puff zaczął współpracować z Mariah Carey, Usherem czy Boyz II Men. Mimo coraz lepszych wyników finansowych wciąż szukał wielkiego hitu, który dałby mu miejsce w pierwszej lidze branży muzycznej. W końcu w 1997 roku wydał swój pierwszy singiel "Can't Nobody Hold Me Down". Z miejsca stał się ikoną rapu. Koncerty, miliony sprzedanych płyt - sukces spowodował, że Puff zaczął zachowywać się jak supergwiazda. Zaniedbał narzeczoną Kim Porter, która była w ósmym miesiącu ciąży. "Nie było go przy mnie w czasie porodu Christiana. Ciągle w trasie, w studiu, na bankietach" - wspominała Kim. Wtedy po raz pierwszy zagroziła mu odejściem. Poskutkowało. Puff zaczął dbać o rodzinę. Każdą wolną chwilę spędzał z nowo narodzonym synkiem. Nawiązał też kontakt ze swoim starszym synem Justinem, którego po rozstaniu z Misą prawie w ogóle nie widywał. Zobowiązał się do płacenia alimentów w wysokości 30 tysięcy dolarów miesięcznie. "Chcę, żeby Justin czuł, że ma ojca. Wynagrodzę mu te wszystkie lata, kiedy nie mógł na mnie liczyć" - tłumaczył. Rodzinna sielanka trwała dwa lata.
W 1999 roku Puff poznał Jennifer Lopez i stracił dla niej głowę. Ich związek trwał kilka miesięcy. Ale przez ten czas nie było dnia, w którym nie pojawiliby się w mediach. Informacje o ich rozstaniach przeplatały się ze spekulacjami o rychłym ślubie. Złośliwi policzyli, że za pieniądze, które wydali na biżuterię, zabawę w najmodniejszych klubach i luksusowe auta, można by wyposażyć w komputery kilkaset szkolnych pracowni. To jednak nie zaprzątało Puffowi głowy. Z Jennifer u boku czuł, że zawojował świat. Wydawało mu się nawet, że stoi ponad prawem. Aż do pewnego grudniowego wieczoru 1999 roku. Wtedy w klubie na Manhattanie, w którym bawili się ze znajomymi, padły strzały. Raper Shyne, "wychowanek" Puffa z wytwórni, ranił trzy osoby. Całe towarzystwo spędziło noc w areszcie. Puffa oskarżono o nielegalne posiadanie broni, później śledczy dopisali próbę przekupienia kierowcy, który za kilkaset tysięcy dolarów miał schować broń w aucie. Piosenkarkę zatrzymano za ucieczkę z miejsca zdarzenia. "To były najgorsze chwile w moim życiu" - mówiła Jennifer. Kilka tygodni później odeszła od rapera. "Zrozumiała, że Puff nie jest odpowiednim mężczyzną. Zaczęła się go bać" - tłumaczyła jej przyjaciółka.
Afera ze strzelaniną sprawiła, że i on zaczął się zastanawiać nad przyszłością. Dziennikarze nazywali go gangsterem i chuliganem z przedmieść, więc postanowił zmienić przydomek. "Teraz nazywam się P. Diddy. Zły Puff Daddy już nie istnieje" - ogłosił. Odmieniony raper zaczął ubierać się na biało. "W bieli czuję się bezpiecznie. W głębi duszy jestem aniołem" - mówił. Zaangażował się w działalność charytatywną. Ufundował kilkaset komputerów do szkolnych pracowni. Tym samym nawiązał do złośliwych komentarzy prasowych z czasów, kiedy był z Jennifer Lopez. Pokaźnymi datkami wspierał też fundacje pomagające chorym na AIDS. Nie zrezygnował jednak ze swoich największych pasji. Muzyki i zabawy. Kolejne płyty - "Forever" i "The Saga Continues...", ustabilizowały jego pozycję gwiazdy rapu na tyle, że mógł znowu skupić się na promowaniu młodych talentów. W telewizji MTV poprowadził reality show "Making the Band". Sześciu finalistów programu nagrało płytę w wytwórni Bad Boy. Jak wszystko, czego się do tej pory dotknął, również i to przedsięwzięcie okazało się sukcesem. A P. Diddy zmieniał się dalej.
Znowu zaczął spotykać się z Kim. Obiecał, że tym razem jest gotów założyć rodzinę. Przestał chodzić na przyjęcia. Wziął też udział w maratonie nowojorskim, podczas którego zebrał 2 miliony dolarów na program edukacyjny dla uczniów szkół podstawowych. Tego samego wieczoru w programie u Oprah Winfrey tłumaczył, że dostrzegł właściwe priorytety. "Już nie noszę broni. Przestałem być gniewnym chłopakiem, który siłą chce zmieniać świat. Teraz częściej używam głowy".
W 2004 roku raper stanął na czele kampanii "Vote or Die", by przekonać Amerykanów do udziału w wyborach prezydenckich. Dziwna to była kampania. Zamiast rozmów o polityce muzyk wyjaśniał, dlaczego do tej pory bojkotował wybory, a Paris Hilton, którą zaprosił do pomocy, nie jest zarejestrowana w żadnym okręgu wyborczym. Potem zaczął szukać nowych pomysłów na pomnożenie majątku. W 2005 roku wypuścił ekskluzywną kolekcję męskich garniturów Sean John. I po raz kolejny odniósł sukces. W środowisku show-biznesu nadano mu przydomek "Midas". "Wszystko, czego się dotknie, zamienia w grube miliony dolarów. Kiedy P. Diddy smaży hamburgery, w McDonald's drżą ze strachu. Ludzie szaleją na jego punkcie" - śmiał się jeden z analityków z Wall Street.
Po Sean John przyszła kolej na bardziej sportową kolekcję Sean by Sean. W świetnej sprzedaży nie przeszkodziły protesty członków PETA żądających, by raper zrezygnował z używania naturalnych futer i skór zwierząt. "Taki mam styl i nie zamierzam go zmieniać" - odpowiadał na zarzuty aktywistów. Już jako Diddy (literę P porzucił po konsultacjach ze specjalistami od marketingu, bo "nie pozwalała mu na pełny kontakt z fanami") stworzył męski zapach Unforgivable. Współpraca z Estée Lauder przyniosła mu nagrodę Fragrance Foundation dla twórcy najlepszych perfum. Pokonał nawet największych specjalistów branży: Ralpha Laurena i Calvina Kleina.
Sukcesy znowu namieszały mu w głowie. Coraz częściej znikał z domu, tłumacząc nieobecności obowiązkami zawodowymi. Kim jednak wiedziała, co się kryje za tymi wymówkami. Nie było dnia, żeby któraś z gazet nie opublikowała zdjęcia rapera z długonogą pięknością. "To tylko nic nieznaczące epizody" - zapewniał ukochaną. W czasie największego kryzysu zdecydowali się na kolejne dziecko, które miało uratować związek. 21 grudnia 2006 roku na świat przyszły bliźniaczki - D'Lila Star i Jessie James. Raper oszalał na ich punkcie. Tydzień po narodzinach wydał milion dolarów na brylantową biżuterię dla córek. "Wiem, że są jeszcze takie malutkie, ale dla każdej mojej królewny mam piękne świecidełka. Naszyjniki, kolczyki i małe ozdóbki - będą wyglądały pięknie" - mówił zachwycony. Tym razem rodzinne szczęście potrwało pół roku. Do czasu kiedy Diddy poznał Siennę Miller.
Pierwsze zdjęcia sugerujące, że coś łączy brytyjską aktorkę i muzyka, pojawiły się na początku lipca. Paparazzi przyłapali rapera, który po londyńskim koncercie w hołdzie dla księżnej Diany "odprowadził" aktorkę do jej pokoju hotelowego. "Jestem dżentelmenem" - tłumaczył na drugi dzień. "Wyszedłem późno, bo przy drinku omawialiśmy wspólne interesy". Jakie? Tego Diddy już nie zdradził. Konsekwencją wieczornych negocjacji było rozstanie z narzeczoną. Muzyk, który wielokrotnie zapewniał, że związek z Kim to najlepsze, co mogło go w życiu spotkać, dość szybko otrząsnął się po stracie. Niedawno przyznał, że szuka domu w Londynie. "Tutaj naprawdę się żyje. Nie chodzi tylko o zabawę, ale też o klimat do tworzenia nowych projektów" - mówił. Złośliwi twierdzą, że to zasłona dymna. Prawdziwym powodem zmiany adresu jest piękna Sienna. A Diddy, żeby odwrócić uwagę od osobistych spraw, rozpoczął nowy show. Za pośrednictwem portali MySpace.com i YouTube.com szuka osobistej asystentki. W ciągu pierwszej doby od ukazania się ogłoszenia napłynęło ponad 10 tysięcy CV i filmów od kandydatek. Raper zapewnia, że osobie, która wygra casting, pomoże spełnić marzenia o karierze w show-biznesie. Na tym zna się najlepiej.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama