Reklama

HOLLYWOOD jest jak niegrzeczny chłopak. Rozkochuje w sobie każdą naiwną dziewczynę, składa jej milion obietnic, których i tak nie zamierza dotrzymać, a potem nagle rzuca ją dla innej. I dlatego nieprzemijające powodzenie, jakim cieszy się w Hollywood Sarah Jessica Parker jest jeszcze bardziej godne podziwu. Aktorka i prawdziwa weteranka showbiznesu (zadebiutowała w musicalu na Broadway’u jako dwunastolatka), teraz znowu jest na zawodowym topie. 28 maja na ekrany kin wchodzi druga część kultowego wśród fashionistek filmu „SEKS W WIELKIM MIEŚCIE ” i wszystko wskazuje na to, że będzie to murowany hit. Jest więcej niż pewne, że o Sarah Jessice Parker (i jej bajecznej garderobie, której szczerze zazdrościmy) znowu będzie mówił cały świat. Prawie rok temu życie aktorki przewróciło się do góry nogami: razem z mężem (też aktorem) Matthew Broderickiem i synem Jamesem Wilkie powitali w rodzinie bliźniaczki Tabithę i Marion, urodzone dzięki matce zastępczej. Podczas pobytu w Londynie, przy fi liżance herbaty Sarah Jessica opowiedziała Glamour o tym, jak to jest znowu być matką, jak udaje jej się znajdować równowagę pomiędzy życiem rodzinnym a pracą, czy lubi być nazywana IKONĄ MODY i dlaczego koniecznie musisz obejrzeć „SEKS W WIELKIM MIEŚCIE 2”.

Reklama

GLAMOUR: Jak zmieniła się Carrie Bradshaw w drugiej części „Seksu w wielkim mieście”?
SARAH JESSICA PARKER: W pierwszej części filmu było dużo smutku. Bardzo odważnie złamaliśmy wtedy zasady komedii romantycznej. Druga części jest jak antidotum na pierwszą: jest bardzo lekka. Opowiada o roli kobiety i mężczyzny w małżeństwie, o konflikcie między starymi zasadami a nowymi. Historia jest bardzo zabawna, ale ten film mówi też o czymś głębszym.

GLAMOUR: Małżeństwo, którym ty i Mr. Big jesteście w „Seksie w wielkim mieście 2”, przechodzi trudny okres. Co jest najważniejsze w przetrwaniu burzliwego czasu w związku?
SARAH JESSICA PARKER: Nigdy o tym nie rozmawiam, bo i tak zbyt wiele osób spekuluje na temat mojego małżeństwa.

GLAMOUR: Ja myślę, że filmy przedstawiają wyidealizowany obraz miłości. A nie wiemy przecież, co się dzieje z bohaterami po zakończeniu filmu. Jak wygląda miłość, kiedy jest się w wieloletnim związku?
SARAH JESSICA PARKER: Myślę, że kiedy jesteś młoda, dajesz się porwać wielkim, romantycznym gestom... Kiedy masz dzieci i zainwestowałaś w związek lata, wszystko staje się dużo bardziej skomplikowane. Liczą się codzienne rzeczy: to, jakim jesteś rodzicem, jakim jesteś partnerem. Na miłość składają się małe i wielkie rzeczy, a nie tylko te wielkie. Ale kiedy jesteś młoda, nie zdajesz sobie z tego sprawy. Mimo to uważam, że nie powinniśmy żałować wyborów, których dokonujemy, mając dwadzieścia kilka lat.

GLAMOUR: Prawie rok temu znowu zostałaś mamą, tym razem bliźniaczek. Jakie to uczucie?
SARAH JESSICA PARKER: Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak cudownie jest mieć dwie małe dziewczynki. Ich pojawienie się w naszej rodzinie bardzo różni się od pojawienia się Jamesa na świecie, ponieważ nasza rodzina powiększyła się w nietradycyjny sposób. Nie planowaliśmy dwójki dzieci, ale tak zadecydował za nas los, a my przyjęliśmy to jako niezwykły dar. Tabitha i Marion mają 10 miesięcy. Jedna lubi być noszona na rękach 24 godziny na dobę. Druga już cierpi na syndrom prymusa. Jest cudownie, choć muszę przyznać, że mój grafik pracy komplikuje wiele spraw i bardzo tego żałuję.

GLAMOUR: Jak to wszystko godzisz – pracę z byciem żoną i mamą?
SARAH JESSICA PARKER: To odwieczny problem każdej pracującej matki, ale wcale nie narzekam, bo mam to na własne życzenie. Mam cudowną, ale to cudowną nianię, dzięki której mogę pracować. Największym wyzwaniem dla mnie jest być tym, kim powinnam. Chcę być dobrą mamą dla dzieci. Dobrą żoną dla Matthew i chcę być dobrą aktorką, kiedy jestem w pracy. Pogodzenie tego wszystkiego jest bardzo trudne.

GLAMOUR: Za to wyglądasz rewelacyjnie! A skoro o tym mowa – od dawna jesteś uważana za prawdziwą ikonę mody.
SARAH JESSICA PARKER: To śmieszne.

GLAMOUR: Ale tak jest! Jak określiłabyś swój styl?
SARAH JESSICA PARKER: Kocham piękne, dobrze wykonane ubrania. Nie chodzę często na zakupy, trzymam rzeczy przez długi czas. Lubię łączyć rzeczy vintage z tymi od młodych projektantów.

GLAMOUR: Cofnijmy się w czasie do roku 1984, kiedy grałaś
w „Footloose”. Co wtedy nosiłaś?
SARAH JESSICA PARKER: W latach 80. nosiłam mnóstwo ciężkich butów, za dużych eleganckich męskich marynarek i miękkich kapeluszy z kwiatami. Popełniałam wszystkie modowe błędy, jakie były wtedy dopuszczalne. 80 procent zdjęć z tamtego czasu powinno wzbudzać we mnie obrzydzenie, ale tak nie jest, bo mam do nich sentyment.

GLAMOUR: Jak twoim zdaniem przez lata zmieniał się twój styl?
SARAH JESSICA PARKER: Stawał się prostszy. Teraz nie kupuję niczego, co jest trendy. Kiedyś dużo łatwiej dawałam się uwodzić chwilowej idei tego, co jest modne. Teraz jestem trochę bardziej odporna. Nadal świetnie zdaję sobie sprawę, w czym jest mi dobrze, a w czym nie. I nadal nie noszę golfów.

GLAMOUR: A dlaczego?
SARAH JESSICA PARKER: Czuję się w nich tak, jakbym miała dostać ataku paniki. Jestem bardzo niska (aktorka ma 163 cm wzrostu – przyp. red.), a golf jeszcze dodatkowo mnie skraca. Zresztą mój syn James Wilkie też nie nosi golfów!

GLAMOUR: Powiedz nam, co teraz lubisz nosić.
SARAH JESSICA PARKER: Ostatnio dwie firmy, których nie znałam, przysłały mi dżinsy i one są naprawdę dobre. Jedna marka nazywa się Closed, druga – Malibu i produkuje dżinsy z dodatkiem kaszmiru, ale takie, że w przeciwieństwie do kaszmirowych swetrów można je wykręcać w praniu i nie tracą swojego fasonu. Zawsze chętnie zakładam czarną sukienkę z kolekcji Guy Laroche, którą mam od dziesięciu lat. Chodzę w niej na urodziny, pogrzeby, na każdą okazję. Nigdy jeszcze nie oddałam jej do pralni!

GLAMOUR: Co w pierwszej kolejności zakładasz na siebie rano?
SARAH JESSICA PARKER: Coś, co jest praktyczne dla matki. Zwykle zaczynam dzień od odprowadzenia syna do szkoły, dlatego nie chcę go zawstydzać swoim ubiorem.

GLAMOUR: Jaki jest twój ulubiony sklep z tanimi rzeczami?
SARAH JESSICA PARKER: Od lat bardzo lubię kupować w butikach z używanymi rzeczami. To jedyne miejsca, co do których masz pewność, że upolujesz tam coś naprawdę wyjątkowego.

GLAMOUR: Kiedyś second-handy były jedynymi sklepami, w jakich robiłaś zakupy, bo na nic innego nie było cię stać. Twoje dzieciństwo było raczej dość skromne, prawda?
SARAH JESSICA PARKER: Jestem bardzo szczęśliwa, że ponieważ dzięki temu, że wychowałam się w biednej rodzinie, potrafi ę docenić to, co mam teraz. To, że siedzę tu z tobą i piję herbatę z ładnej filiżanki. Nie chcę, żeby moje dzieci czuły się uprzywilejowane. Chcę, żeby w przyszłości ciężko na wszystko pracowały i nie bały się podejmować w życiu wyzwań. Wiem, że to trudne, kiedy od urodzenia masz wszystko, czego tylko chcesz, podane na talerzu, dlatego pracuję nad tym, żeby wpoić im wartości, które ja wyniosłam z rodzinnego domu.

Reklama

GLAMOUR: Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 10 lat?
SARAH JESSICA PARKER: Moje życie rodzinne i dobro moich dzieci są dla mnie najważniejsze. Nie jestem zachłanną osobą. To, co mam, mi wystarcza. Byłoby fantastycznie, gdyby za dziesięć lat wszystko zostało tak, jak jest teraz.

Reklama
Reklama
Reklama