Robert Kudelski kocha aktorstwo i japońską kuchnię
Uwielbia życie w stresie i… swego psa Fiodora. Poza tym to romantyk, który wieczorami lubi siedziec przy świecach na tarasie. Innymi słowy: Robert Kudelski, jakiego nie znacie.
- rozmawiała Maria Jolanta Ostrowska, Naj
Polubiliśmy go kilka lat temu, gdy zaczął grać Michała Brzozowskiego w serialu „Na Wspólnej”. Od tego czasu jego kariera bardzo się rozwinęła.
Gra pan w serialu, teatrze, występuje w programie „Jak Oni Śpiewają” i – jakby tego było mało – ma pan własny teatr. Jak to jest być szefem?
Robert Kudelski: To teatr rodzinny: prowadzę go z siostrą. Scena „Projekt Teatr Warszawa” nie jest dotowana przez władze miasta. To ja spotykam się z ludźmi i proszę o pieniądze. Firmy i przedsiębiorcy chętnie nas wspierają, co mnie cieszy. W repertuarze mamy dwa dobre przedstawienia: „Some Girl(s)” i „G&I Gershwin”. W przygotowaniu komedia „Guwernantki”.
Nie za dużo obowiązków?
Robert Kudelski: Przy wielu jestem bardziej zorganizowany i lepiej funkcjonuję. Czuję się teraz jak ryba w wodzie. To mój czas.
Ma go pan na relaks, choćby spacer z psem?
Robert Kudelski: Fiodor, mój czarny labrador, zmusza mnie do spacerów. Często – gdy wracam po pracy – padam ze zmęczenia, no ale obowiązek to obowiązek... Należę do ludzi, którzy decydując się na zwierzę, zachowują się odpowiedzialnie.
Jaki jest Fiodor?
Robert Kudelski: Ma charakter! Najchętniej siedzi sobie przy dużym oknie na tarasie i o czymś duma. Nic go od tego nie oderwie – ani wołanie, ani plasterek szynki. Przychodzi do mnie dopiero po 20 minutach. Ale jest kochany. Wakacje spędza na działce, na otwartej przestrzeni. Może też hasać po lesie. Zamienia się wtedy w wiejskiego psa.
Kto się nim zajmuje, gdy pan wyjeżdża z Warszawy?
Robert Kudelski: Mamy, ja i mój pies, zaprzyjaźnioną panią. Jest dla nas jak rodzina. Kiedy Fiodor był szczeniakiem, zaproponowała, że pomoże mi go wychować. I tak się stało.
Ładnie pan mieszka?
Robert Kudelski: Wszystko w moim mieszkaniu sam wymyśliłem. Jest urządzone w stylu modernistycznym. Lubię antyki, ale w muzeum. Nie mógłbym na przykład spać na łóżku z epoki Ludwika XVI. Moja wyobraźnia jest tak żywa, że zaraz sobie wymyślam różne rzeczy… W moim domu jest dużo kwiatów. A na tarasie, który ma 40 metrów, rosną świerki. Posadzone jakiś czas temu w doniczce, zrobiły mi niespodziankę i urosły. Właśnie tu toczy się życie towarzyskie. Przy odpowiednim oświetleniu, które dają świece – jada się, pije wino...
Romantyk…
Robert Kudelski: (śmiech) Jestem zodiakalnym Rakiem. Ludzie spod tego znaku na ogół są romantyczni. Lubią ciepło, harmonię. Takie jest właśnie moje mieszkanie. Przyjaciele twierdzą, że panuje w nim dobra energia i świetnie tu odpoczywają. Bardzo się z tego cieszę.
Nie dziwie się. Sympatyczny gospodarz, świetny kucharz. Co jest pana daniem popisowym?
Robert Kudelski: Jestem mistrzem świata w robieniu steków! Do tego trzeba mieć smykałkę. Specjalizuję się również w japońskiej kuchni. Ostatnio króluje u mnie ryż z kurczakiem w sosie curry. Ale nie takim curry, które znamy z Indii, tylko specjalnym, które robią Japończycy. Bardzo dobre danie, szczególnie na jesień.