Przymysław Cypryański: "Przyznaję się, że byłem maminsynkiem"
Ma pięcioro rodzeństwa i bardzo sobie ceni związki rodzinne. On sam jest jeszcze singlem, bo czeka na prawdziwa miłość. Mówi, że chciałby się naprawdę romantycznie zakochać.
- Paweł Piotrowicz, Naj
Jest popularny od niedawna – to dzięki serialowi „M jak Miłość” – a już uchodzi za jednego z czołowych amantów. Bardzo podoba się kobietom. Nam opowiada o swojej rodzinie, pasji i... wadach.
Szczerze: jest coś, czego byś nie zrobił – jako aktor – za żadne pieniądze?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Hm... W ogóle – to mógłbym zagrać geja, ale już z całowaniem się miałbym problem. Czymś innym jest całowanie się z partnerką w „M jak Miłość” – to także dzięki temu ta praca jest tak przyjemna (śmiech).
Nie nudzi cię granie Kuby?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: To postać, którą lubię. Ale lubię też wyzwania. Chciałbym na przykład wcielić się w jakiegoś łobuza.
Łobuzem chyba nigdy nie byłeś?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Ale zawsze energicznym, ruchliwym chłopakiem. Poza tym bycie ministrantem zobowiązywało.
Jak wspominasz rodzinny dom w podpoznańskim Marzeninie?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Nie było czasu na nudę. Mam dwóch braci i trzy siostry. Przyszedłem na świat jako przedostatni, osiem lat przed Piotrkiem.
Czyli długo byłeś oczkiem w głowie rodziców?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Powiem więcej: gdy urodził się Piotrek, niewiele się zmieniło. Moja pozycja była na tyle ugruntowana, że on przyjął do wiadomości, iż to ja się najlepiej dogaduję z mamą. Nie zdetronizował mnie (śmiech). Starsze rodzeństwo często żartowało, że jestem maminsynkiem. Chyba było w tym trochę racji.
Nikt z rodzeństwa nie chce pójść w twoje aktorskie ślady?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Tego nie wiem. Choć moja siostra Ania myślała o aktorstwie w czasach, kiedy ja zajmowałem się innymi sprawami. Ostatecznie została jednak w Marzeninie. Prowadzi z rodzicami sklep. Poszliśmy swoimi drogami, część pozakładała rodziny.
Ty przeprowadziłeś się do Warszawy.
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Studia informatyczne były ku temu świetną okazją. No i druga siostra – Marzena – studiowała w stolicy.
Jak wiele zawdzięczasz Marzenie?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Odgrywa w moim życiu wielką rolę. Jeszcze w domu trzymaliśmy się razem. Gdy przyjechałem do Warszawy, zamieszkałem z nią. Mogliśmy tu liczyć tylko na siebie, wspieraliśmy się, dodawaliśmy sobie sił. To ona zasugerowała, bym zaczął chodzić na castingi do reklamówek. A kiedy okazało się, że je wygrywam, doradziła, bym spróbował sił w aktorstwie.
Nadal mieszkacie razem?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Od ponad roku nie. Pięć lat to i tak dużo. Nadal często się spotykamy, ale mamy większą swobodę. Cenię wolność i niezależność.
Nie chcesz się z nikim związać?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Wierzę, że to prawdziwe uczucie jest jeszcze przede mną. Nawet bardzo bym chciał, by mnie tak romantycznie strzeliło. Miłość na pewno przyjdzie. W swoim czasie.
Jaka jest twoja największa wada?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Źle organizuję sobie czas i wiele spraw zostawiam na ostatnią chwilę. Nie mam też tendencji do oszczędzania... Ale nie podchodzę nonszalancko do pieniędzy.
Na co najbardziej lubisz wydawać?
PRZEMYSŁAW CYPRYAŃSKI: Moją pasją są stare samochody. Na razie mam dwa: corvettę z 1974 r. i o pięć lat starszego garbusa. Wspaniałe auta.