Reklama

Każdą wolną chwilę spędza w domu za miastem, który sam zbudował. Najchętniej odpoczywa w towarzystwie żony Ewy, z którą od kilkudziesięciu lat są wzorowym małżeństwem.

Reklama
Przez wielu jest pan postrzegany jako kawalarz i dowcipniś. To pana prawdziwa natura?

Piotr Pręgowski: Jakiś czas temu stwierdziłem, że to się dobrze sprzedaje i ja też dobrze czuję się w takiej konwencji. Lepiej śmiać się i sprawiać, że inni się uśmiechają, niż mieć wyraz twarzy jak płyta chodnikowa...

„Ranczo” przyniosło panu popularność. A pan przed nią ucieka, choćby do domu na wsi.

Piotr Pręgowski: Uwielbiam tam odpoczywać! Jestem wieśniakiem z wyboru. Nie zdradzę jednak, gdzie jest to wyjątkowe miejsce. To mój azyl przed światem. Duże ma pan gospodarstwo? Mam dużo ziemi, której część uprawiam, oraz sporo pięknych łąk. Nawet mokradła jak z horroru i trudno dostępne rozlewisko, gdzie mieszkają rzadkie gatunki ptaków. Żyją tam w spokoju, a ja godzinami mogę je podglądać. Jakiś czas temu przyszły też do mnie bobry… Z pewnością jest to magiczne miejsce, z duszą. Jesteśmy tam z żoną szczęśliwi.

Żona przedstawia pana w superlatywach. Mówi o pana wyjątkowej opiekuńczości i wyrozumiałości. Wasz przykład pokazuje, że dobry związek w świecie show-biznesu jest możliwy.

Piotr Pręgowski: Mamy podobne, nieco abstrakcyjne poczucie humoru. Na pewno nam to pomaga we wspólnym przezwyciężaniu problemów i budowaniu wzajemnych dobrych relacji.

Pana relacje z córką podobno też zawsze były dobre. Słyszałam, że chce zostać reżyserką?

Piotr Pręgowski: Życzę jej tego. Chwali się, że wie, jak postępować z aktorami, bo całe życie się z nami męczyła (śmiech).

Wasz wspólny dom zbudował pan sam, od podstaw?

Piotr Pręgowski: Moją pasją są starocie i praca w drewnie. Kiedyś znalazłem drewniany młyn z XVIII wieku, na wpół zawalony, jego fragmenty leżały w rzece. Udało mi się je wydobyć. To była mordercza praca – łańcuchami, z pomocą wielu ludzi wyciągałem go z wody, kawałek po kawałku. Z uzbieranych elementów stworzyłem wymarzony dom.

Stoi w nim wiele mebli zrobionych przez pana. Nie minął się pan z powołaniem?

Piotr Pręgowski: Zawsze to traktowałem jak wspaniałą rozrywkę. Na przykład kiedyś z tego, co przyniosłem z lasu, zrobiłem łóżko. Niestety, jestem tak zaabsorbowany zawodowo, że nie ma czasu na inne zajęcia.

Serial się skończył, ale reżyser mówi o nakręceniu kolejnej serii. ..

Piotr Pręgowski: Plany są, ale brak konkretów. Mam nadzieję, że w nowym projekcie znajdzie miejsce dla mnie.

Chyba nikt nie wyobraża sobie serialu bez Pietrka. Jak – pańskim zdaniem – odnalazłby się w Wilkowyjach rządzonych przez kobiety?

Piotr Pręgowski: Pietrek kocha kobiety, a szczególnie jedną – Jolę. Na pewno głównym tematem, który zaprzątałby jego myśli, byłoby rychłe ojcostwo.

Wakacje to dla pana pracowity okres. Gra pan w popularnym przedstawieniu „Smak Mamrota”... Znajdzie pan czas na nowe projekty?
Reklama

Piotr Pręgowski: To jest niesamowicie miłe, że ludzie chcą nas oglądać. W wakacje spróbuję też nagrać płytę. Ma roboczy tytuł „Głupie piosenki”. Myślę, że będzie zabawna. W końcu nie sztuka zaciekawić słuchaczy mądrymi piosenkami (śmiech). Premiera płyty przewidziana jest na jesień.

Reklama
Reklama
Reklama