Reklama

"Cnoty niewieście" Pauliny Młynarskiej

Paulina Młynarska cieszy się ogromną sympatią internautów. Dziennikarka chętnie wypowiada się na bieżące tematy, dotyczące kwestii politycznych i społecznych, najczęściej robi to za pośrednictwem mediów społecznościowych. Głośna wypowiedź o "cnotach niewieścich", która odbiła się echem w sieci, a której autorem jest doradca ministra edukacji Przemysława Czarnka, również nie umknęła jej uwadze.

Reklama

"Cnoty niewieście" według dr Pawła Skrzydlewskiego, to wychowanie kobiet w duchu skromności i oddania rodzinie, co zakładają nowe plany dotyczące szkolnictwa w Polsce. Pomysł ten wywołał powszechnie oburzenie, a skonsternowani Polacy i Polki pytają: "Czy wracamy do średniowiecza?". Paulina Młynarska postanowiła w swoim stylu odnieść się do proponowanych przez polityków rozwiązań - kobieta opublikowała post, w którym opisuje swoje "cnoty niewieście", z którymi może utożsamić się wiele z nas.

Mam 50 lat. Posiadłam cnotę znoszenia przemocy i molestowania od wczesnego dzieciństwa. Potem cnotę uratowania własnego życia i przetrwania bez niczyjej pomocy w obcym kraju, na każdym kroku użerając się z rozbestwionymi, pozbawionymi wszelkich hamulców dziadami w rożnym wieku, którym wydawało się, że ładna dziewczyna to po prostu zabawka, zwierzątko co najwyżej. Posiadłam cnotę wydania na świat dziecka, gdy sama niemal byłam jeszcze dzieckiem i samodzielnego wychowania go, jej - mam córkę, na wspaniałą osobę. Jednocześnie, dokonując naprawdę niepojętych cudów logistyki rozwijałam cnotę pracy zarobkowej (...). Bardzo ciekawe było rozwijanie cnoty brania na klatę seksistowskich wycieczek, obraźliwych komentarzy i niewybrednego podrywu ze strony kolegów we wszystkich miejscach pracy. Kilka razy zmieniałam zawód, ucząc się wszystkiego od zera, mimo, że tak wiele osób życzyło mi, bym wreszcie zaliczyła porażkę ostateczną. Niedoczekanie wasze, bo mam w sobie cnotę umiejętności wstawania z kolan niczym wańka wstańka i będę tak wstawać dopóki żyję. W pewnym momencie dostałam przyspieszenia i postanowiłam rozwinąć też cnotę sterapetutyzowania się. Wyleczyłam syndrom sztokholmski, przepracowałam traumy. Dzięki temu posiadłam cnotę miłości do samej siebie. Rozliczyłam się publicznie z bardzo potężnym krzywdzicielem, nie bacząc na tsunami hejtu. Jego fala odbiła się ode mnie jak od skały, tak jestem mocna. Moje cnoty niewieście to odpowiedzialność, pracowitość, odwaga, siła i współczucie. Na mojej drodze nigdy nie pomogło mi patriarchalne państwo, ani kościół. Zawsze pomagały mi inne kobiety. Dziękuję za uwagę(...) - czytamy w poście na profilu dziennikarki.

Ten długi i szczery do bólu wpis zachwycił internautki, które okazały wsparcie w komentarzach pod postem, a także podzieliły się swoimi, podobnymi historiami. Młynarska świetnie podsumowała doświadczenia, z którymi na co dzień, po cichu zmaga się wiele kobiet. Wróciła też do traumatycznego wydarzenia, o którym zdecydowała się publicznie opowiedzieć kilka lat temu. Chodzi o molestowanie seksualne na planie filmu reżyserowanego przez Andrzeja Wajdę.

Zobacz też:

Reklama

Helen Mirren wyznała, że była molestowana: "To zdarzało się prawie codziennie"

Wulgarne zaczepki, gwizdanie, a nawet dotykanie - która z nas nie doświadczyła tego typu zachowań w przestrzeni publicznej? Trzeba o tym mówić głośno - to przemoc, a dokładnie molestowanie uliczne. Do głośnego sprzeciwu zachęcają twórcy kampanii "Stand Up Against Street Harassment", której ambasadorką jest Helen Mirren.
Helen Mirren
GettyImages

Molestowanie na planie słynnego filmu

Jakiś czas temu, w felietonie dla Onetu, Młynarska opisała szokujące doświadczenie z pracy na planie filmu "Kronice wypadków miłosnych". Był to debiut aktorski młodziutkiej wtedy dziennikarki. Zaledwie 14-letnia Paulina Młynarska została zmuszona do odegrania sceny seksu z 18-letnim aktorem. Młynarska wyznała, że została odurzona alkoholem i środkami uspokajającymi, a wydarzenie to odcisnęło piętno na jej psychice. To kolejna gwiazda, która głośno mówi o przemocy seksualnej w środowisku filmowym.

Zobacz także
Dlaczego nie zatrudniono dublerki do zagrania tej sceny, tylko wykorzystano dziecko? Nie wiem. Mogę się tylko domyślać, że była to jakaś popaprana wizja artystyczna gościa, który był zapewne przekonany, że skoro jest ważny, sławny i wszyscy się do niego modlą, to mu po prostu wolno. - mówiła dziennikarka.
Reklama
Reklama
Reklama