Patrycja Markowska - teraz Filip jest najważniejszy
Dojrzała. Odkryła nieznaną część swego ja. I miłość, która ją samą trochę przeraża. Stara się godzić dwa światy: dom i wychowanie synka ze sceną. Oto Patrycja Markowska.
- Ida Dawidowicz, Claudia
1 z 4
markowska1
Dojrzała. Odkryła nieznaną część swego ja. I miłość, która ją samą trochę przeraża. Stara się godzić dwa światy: dom i wychowanie synka ze sceną. Oto Patrycja Markowska. O swej najnowszej płycie mówisz: „najdojrzalsza, najlepsza”. Sama czujesz, że dojrzałaś? Patrycja Markowska: Tak. Przede wszystkim wpłynęło na mnie macierzyństwo. Nie zabrało mi rock and rolla, który płynie w mojej krwi, ale nauczyło pokory i w pewien sposób zmieniło. Dziś jestem kobietą, matką, a nie tylko postrzeloną wokalistką. To role trudne i zarazem bardzo piękne. Mam coraz większą świadomość siebie, coraz lepiej wiem, co chcę przekazać swoją muzyką, o czym śpiewać, jak wyglądać. W szalonych czasach studenckich powstawały piosenki typu „Drogi kolego” czy „Kameleon”. Nosiłam kruczoczarne włosy. Wtedy głośno znaczyło dobrze (śmiech). Gdy byłam w ciąży, napisałam „Świat się pomylił”. Czułam się kobieco i subtelnie. Poszukiwałam. Teraz, kiedy stuknęła mi trzydziestka, staram się łączyć wszystko, co we mnie drzemie. Czuję, że rozwinęłam skrzydła. Zdarza się, choć coraz rzadziej, że ludzie mi zarzucają, iż nazwisko pomogło. A tak naprawdę swoją drogę przebyłam samodzielnie. Zawsze robiłam to, co chciałam. Popełniłam masę błędów, ale nikt mnie nie prowadził za rękę. Te doświadczenia i siła, jaka z tego wynika, to dziś mój ogromny skarb.
2 z 4
markowska3
Przekroczenie trzydziestki było czymś szczególnym? Patrycja Markowska: Bardzo! Zrobiłam huczną imprezę. To było mocne, szalone wejście (śmiech). Była rodzina, przyjaciele, artyści, jam session. A nawet damski striptiz! Nieoczekiwany prezent dla mnie. Co przywitałaś, co pożegnałaś? Patrycja Markowska: Pożegnałam na pewno beztroskę – to, że kiedyś mogłam robić, co chcę i kiedy chcę. Wolność? Patrycja Markowska: Zawsze starałam się pielęgnować w sobie uczucie wolności. To dla mnie ważne. Ale teraz moje życie musi być poukładane. Wszystko jest tak naprawdę dostosowane do Filipa. Coraz trudniej o spontaniczny wypad na imprezę czy za miasto. Ale zyskałam coś nieporównywalnego. Superprzyjaciela, mówię o moim synku. Powitałam dojrzałość i uczucia, o które nigdy wcześniej się nie podejrzewałam. Miłość kompletnie mnie obezwładniającą! Duperele, którymi kiedyś się przejmowałam, zeszły na dalszy plan. To piękne uczucie kształ- tować człowieka.
3 z 4
markowska4
Synkowi zadedykowałaś piosenkę pt. „Forfifi”. Bycie mamą to ciągłe dylematy? Patrycja Markowska: Dla Filipa śpiewam też blues „W kamiennej dżungli” – o obawie, że w którymś momencie zostanie sam. Jak go wychowywać, by był wrażliwy, a jednocześnie umiał się poruszać w bezwzględnym świecie? A jak teraz patrzysz na relacje męsko-damskie? Patrycja Markowska: Kiedyś byłam kochliwa, szalona. Teraz fascynacja innym człowiekiem przychodzi mi trudniej. Stałam się bardziej wymagająca. W poprzednich związkach było tak, że po fali pierwszego zauroczenia rzadko przechodziłam do następnego etapu. Teraz po raz pierwszy stworzyłam z kimś prawdziwy związek. Ale są momenty ciężkie, bo przychodzi codzienność. Ciężko czasem w pro- zie życia odnaleźć siebie. Dobrze mieć świadomość, że my z Jackiem z tych mie- lizn codzienności jednak wychodzimy. Chcesz być taką matką, jaką była dla Ciebie Twoja mama? Patrycja Markowska: Moja mama pięknie łączyła bycie piękną, stuprocentową kobietą cieszącą się życiem z odpowiedzialnością. I to na pewno chcę powtórzyć. Zadałam sobie ostatnio pytanie, czy nie pracuję za dużo. Miałam wyrzuty sumienia, że często wyjeżdżam. Wiem jednak, iż bez pracy nie byłabym szczęśliwa. A myślę, że dobra mama to mama szczęśliwa.
4 z 4
markowska5
Część osób ma takie wyobrażenie: jeśli rock and roll na scenie, to i w domu. Patrycja Markowska: Moi rodzice, mimo całej rockandrollowości, zaszczepili mi odpowiedzialność, nie zaniedbali mojego wychowania. Miałam ciepły, otwarty dom, ale były w nim zasady. Był w nim dialog. Bo jeżeli się nie zaprzyjaźnisz z własnym dzieckiem, to może być słabo. Awantury były rzadkością. Rodzice mieli ten sam pogląd, tę samą decyzyjność. Nie było chodzenia od jednego do drugiego, by coś ugrać. Nigdy nie kłamałam. Wolę najgorszą prawdę od najlepszego kłamstwa. I moi rodzice też. Chciałabym nauczyć Filipa tolerancji, wpoić zasadę, że nie można za szybko oceniać innych. Jakim byłaś dzieckiem? Patrycja Markowska: Myślę, że ekstrawertycznym. Ale tata mówi, że miałam i mam w sobie takie miejsca zamknięte. Wiele przeżywałam, nie mówiąc nic o tym. Staram się nie obarczać moimi humorami innych. Czasami mam gorszy dzień, gorzej się czuję, ale „show must go on”. Bo kiedy wychodzę na scenę, jestem dla ludzi. Jak mam smutki, zamykam się w domu. Pewnie wtedy najbardziej cierpi na tym Jacek. Żałujesz czegoś? Patrycja Markowska: Błędów było wiele, lecz dzięki nim nabyłam doświadczenia. Ale tak jak zaśpiewałam w piosence: „nie żałuję ani dnia, ani chwili, mimo burz, niepotrzebnych słów”... A marzysz o... Patrycja Markowska: By wszystko szło tak jak teraz! Od losu dostałam wiele dobrego. I mimo obowiązków, zmęczenia myślę, że jestem szczęściarą!