Mela Koteluk- Być czy mieć?
Czego oczekujecie od życia? Co jest najważniejsze? Na co warto tracić czas, na co pieniądze? Co was śmieszy, a co przerasta? Liczy się droga czy cel? Jak poczuć się spełnionym? Nasz kwestionariusz szczęścia wypełnili ludzie twórczy, pracowici i lubiani. Jak się widzą i czy kochają swoje życie?
- Agnieszka Rakowska-Barciuk, Claudia
Co jest dla mnie najważniejsze?
Czułość wobec świata, ludzi, cudzych myśli. Wyrażam ją w piosenkach. Często piszą do mnie mężczyźni, że jakiś utwór pomógł im spojrzeć inaczej na miłość, na kobietę. To mnie cieszy. Ważne jest też przełamywanie nawyków. Jeśli jednego dnia robi się coś inaczej niż zwykle, odświeża to umysł.
Moje ulubione
Poranne słuchanie radia w kuchni, spacery po mieście, gotowanie, które mnie uspokaja. A także czas dla bliskich, bo wtedy mam poczucie, że dobrze go wykorzystuję.
Co jest we mnie najdziwniejsze?
Mam jakiś wewnętrzny czujnik do znajdowania zagubionych kotów i psów. Stają na mojej drodze i zaczynają się wtedy poszukiwania właściciela. Dzień przed zeszłoroczną Wigilią znalazłam sznaucera, który zaginął rok wcześniej!
Jestem szczęśliwa
Zawsze gdy działam w zgodzie z tym, co podpowiada mi mój wewnętrzny głos. Wtedy nawet, gdy się potknę, nie mam do siebie pretensji.
Trzy wartości, którymi się kieruję
Wyobraźnia, wolność, pogoda ducha.
Fascynują mnie
Sportowcy. Uwielbiam czytać ich biografie, podziwiam ich wytrwałość, pracę nad psychiką, dążenie do celu każdego dnia. Dla mnie też liczy się droga.
Obciach naszych czasów
Konsumpcjonizm. Nadmiar wprowadza w życie niesamowity chaos! Kiedyś zbierałam kamyki, muszelki, gałązki, bilety… Teraz gromadzę wspomnienia.
Natychmiast wyrzucam z serca
Strach o coś, na co nie mam wpływu. Czasem trzeba schylić kark, uznać pieczęć na scenariuszu i przyjąć sprawy takimi, jakie są. Mam dystans zarówno do pochwał, jak i do krytyki. Oba warianty potrafią wyprowadzić na manowce. Moim południkiem zerowym jest to, jak widzą mnie bliscy.
Jak kocham
To na zabój!
Najcenniejsze, co mam
Przekonanie, że być jest cenniejsze, niż mieć.
To mnie śmieszy
Moje szalone pomysły. Wokal na pierwszą płytę nagrywałam w swojej kawalerce. Konkretnie – w szafie. Wytłumiłam „studio” kołdrą. Spokojnie nagrywałam różne wersje i wreszcie czuję: jest świetnie, mam tę idealną. Podchodzę do komputera, odsłuchuję, i co? Na nagraniu słychać mnie i… kota, który drapie w szybę, bo chce wyjść na balkon. „Idealna wersja” wylądowała w koszu.