Meghan Markle nie będzie mogła decydować o swoich dzieciach?
Wszystko przez kontrowersyjne brytyjskie prawo, które nie zmieniło się od XVIII wieku. O co chodzi?
- Redakcja
Meghan Markle nie będzie mogła decydować o swoich dzieciach?
Wchodząc do rodziny królewskiej młoda księżna musiała już i tak mocno nagiąć się do obowiązującej na brytyjskim dworze etykiety. Wraz z książęcym tytułem Meghan Markle zmieniła swój styl ubierania się, zrezygnowała z dotychczasowej pracy i aktywności społecznej, a nawet przestała zabierać głos w niektórych tematach (jej ostatnia wypowiedź na temat aborcji spotkała się z poważną krytyką na dworze). Oprócz tego, rodzina królewska interweniowała kilkakrotnie w sprawie jej konfliktu z ojcem i rodzeństwem. Z pewnością jednak księżna Sussex nie spodziewała się, że królowa będzie ingerować również w wychowanie jej dzieci.
Meghan Markle nie będzie prawnym opiekunem swoich dzieci?
Wszystko przez kontrowersyjny zapis prawny, który na początku XVIII wieku wprowadził król Jerzy I. Władca miał złe relacje ze swoim synem, więc wprowadził prawo, które dawało mu pełną kontrolę nad wychowaniem, rozwojem i edukacją swoich wnuków oraz prawnuków. Zgodnie z nim, to właśnie król jest prawnym opiekunem przyszłych dzieci swoich potomków. Oznacza to, że w przypadku dzieci księżnej Meghan i księcia Harry'ego, a także Kate i Williama, będzie nim... królowa Elżbieta. Teoretycznie więc rodzice nie będą mogli decydować o edukacji, leczeniu czy zagranicznych wyjazdach swoich dzieci.
Czy królowa faktycznie decyduje o swoich wnukach i prawnukach?
Choć od wydanego przez króla Jerzego I rozkazu minęło ponad trzysta lat, prawo do tej pory nie zostało zmienione. Na szczęście, królowa Elżbieta (przynajmniej oficjalnie) nie korzysta z przysługującego jej prawa i pozostawia wychowywanie dzieci w rękach ich rodziców - przynajmniej oficjalnie. Czy jednak było tak również w przypadku Williama i Harry'ego wychowywanych przez księżną Dianę i księcia Karola? I czy monarchini rzeczywiście nie ingeruje w wychowywanie swoich wnuków oraz prawnuków? To pytanie pozostanie jedną z wielu tajemnic brytyjskiego dworu.