Martyna Wojciechowska - Muszę być wolna!
Ekstremalna. Fascynująca. Wyjątkowa. W trzeciej edycji programu TVN „Kobieta na krańcu świata” funduje nam przeżycia niezwykłe. Zazwyczaj to ona namawia napotkane kobiety na szczerość, tym razem bardzo otwarcie opowiada o sobie. To rozmowa z kobietą, która wobec siebie nie ma taryfy ulgowej.
- Anna Kaplińska-Struss, Gala
Pozwolisz, że zrobię pewien eksperyment. Chciałabym spojrzeć na Ciebie jak na egzotyczne zjawisko, tak jak Ty musisz patrzeć na kobiety, które spotykasz w czasie swoich podróży. I zadam Ci pytania, które Ty zadajesz swoim rozmówczyniom w programie „Kobieta na krańcu świata”– lubisz się całować?
Pewnie! Teraz, po tylu podróżach patrzę na wszystko inaczej, ale na początku nie mogłam uwierzyć, że większość moich bohaterek nigdy się nie całowała i uważa to za coś szalenie ekscentrycznego, o czym mówią z wypiekami na twarzy. Często pytały: „Ale jak to?! Dotykać się ustami?!”.
A który sposób okazywania czułości podobał Ci się u Twoich bohaterek? Mam wrażenie, że gdy opisywałaś nadgarstki gejszy, to trochę jej zazdrościłaś...
Nie zazdroszczę niczego moim bohaterkom, bo większość ich życia kręci się wokół bardzo podstawowych potrzeb, jak jedzenie czy spanie. Ja, Europejka, mam te podstawowe potrzeby zaspokojone i mogę zajmować się wyższymi.
Najpierw chleb, potem igrzyska?
To jest tak jak z piramidą potrzeb Maslowa. Dopiero, kiedy zaspokojone są bazowe potrzeby, człowiek wchodzi na wyższy poziom potrzeb emocjonalnych. Pamiętam, kiedy studiowałam ekonomię i wykładano mi tę piramidę, jako „młoda gniewna” nie mogłam się z tym zgodzić. Uważałam, że człowiek stworzony jest do czegoś więcej niż po to, żeby zjeść i wyspać się i bardzo bojkotowałam tę teorię. Nawet pracę zaliczeniową pisałam na temat tego, że nie można motywować ludzi poprzez wyższe wynagrodzenia. Uważałam, że najważniejsze dla człowieka jest poczucie misji, jakaś wzniosła idea. Teraz wiem, że wszystko to było pisane z perspektywy dziewczyny z dobrze sytuowanego domu. Dopiero kiedy zaczęłam podróżować, zobaczyłam, że kobiety nie mają czasu na takie sprawy, jak zazdrość, facynacje czy miłość.
Przygnębiło Cię to?
Nie. Bo my też pod płaszczykiem kultury podlegamy tym mechanizmom. Jesteśmy zwierzętami nawet tutaj, w cywilizowanym świecie. Choć oczywiście nie chcemy się do tego przyznać.
Jeśli tak, to jakim Ty jesteś zwierzęciem?
Najbardziej czuję się wilczycą. W stadzie wilków przewodzi samica alfa, która odpowiada za potomstwo innych członków. Zawsze z przodu, odważna i odpowiedzialna.
Wilki polują nocą...
Noce mam z reguły słabe, pełne myśli. Ale szybko je pokonuję, bo wracam pamięcią do moich bohaterek, które walczą każdego dnia o przetrwanie i mimo wszystko zachowują jakąś pierwotną radość życia. My, ludzie Zachodu, zupełnie tę radość straciliśmy. Głównie na rzecz pogoni za pieniędzmi i władzą. Zwariowaliśmy. W głowach nam się poprzewracało.
Jak się ratować przed tym szaleństwem?
Potrzebny jest dystans. Musimy zrozumieć, że nasze problemy są w większości wyimaginowane, to tylko projekcje. Sama byłam kiedyś mroczną osobą. Dzisiaj jestem już inna, bo zrozumiałam, że mamy wszystko. Czasem wystarczy porozmawiać z babcią, która przeżyła wojnę, pojechać do Afryki. Oburza mnie to, do jakiego stopnia jesteśmy niezadowoleni z życia.
Nawet teraz, z kryzysem?
Tak, nawet teraz mamy w Europie cudownie.
Czym najbardziej zadziwiłaś napotkane kobiety?
Dziwią się, że chodzę w spodniach i pokrzykuję na facetów!
W swoich programach walczysz ze stereotypem kobiety, która jest poddaną mężczyzny. Ale czasami po cichutku pewnie sobie myślisz, że te tradycyjne role chyba nie były takie głupie...
Miałam bardzo interesującą rozmowę na ten temat w Indiach, gdzie kręciliśmy odcinek nowej serii. Był taki moment podczas nagrania, kiedy ja fuknięciem wyraziłam dezaprobatę na temat aranżowanych małżeństw, na co mąż mojej rozmówczyni odwrócił się i mówi: „W momencie kiedy wasze małżeństwa zaczną trwać dłużej niż rok, zaczniemy to stosować. A na razie jest tak, że małżeństwo powinno trwać całe życie, szczególnie kiedy przychodzi dziecko, bo to jest zobowiązanie. U nas to wychodzi. A u was?” No i nie miałam argumentu... Ja się cieszę z mojej wolności, wiem, co z nią zrobić. Ale to nie jest droga dla każdego.
Wilczyca. Musisz być wolna.
Rodzice nauczyli mnie korzystać z wolności. Pewnie miałabym kilka bezpieczniejszych scenariuszy na życie, ale ewidentnie wybrałam drogę pod górkę. Ta histeryczna potrzeba posiadania partnera jest przerażająca. Wynika z poczucia samotności wśród kobiet wykształconych, robiących karierę. To jest niepokojące.
Jesteśmy jednak zwierzętami stadnymi...
Tak, ale nie jesteśmy już w stanie pójść na pewne kompromisy. Ja też, przyznaję ze skruchą. Dlatego trzeba wychodzić za mąż, jak ma się 20 lat, żeby nauczyć się współżycia na ograniczonej przestrzeni. Ja już dzisiaj na swoje terytorium nie potrafiłabym nikogo wpuścić.
To przepytuję Cię dalej, patrząc na Ciebie jak na egzotyczne zjawisko. Jak zdobywasz pożywienie?
To jest niesamowite, że 80-90 proc. ludzi na świecie głoduje, a reszta jest ciągle na diecie! Etiopka nie wyobraża sobie, że można wskoczyć do sieciówki i wypić kawę w papierowym kubku. U nich większość życia kręci się wokół zdobywania wody i przygotowywania jedzenia. U mnie w przypadku nagrywania programu całą dobę zajmuje praca.
Czym jeszcze ich zaskakujesz?
Kiedyś wódz wioski plemienia Himba zapytał mnie, jaka jest moja sytuacja rodzinna. Powiedziałam, że mam dziecko, ale nie mam męża. Nie był w stanie sobie tego wytłumaczyć. Wpadł w jeszcze większe osłupienie, kiedy dowiedział się, że moi rodzice żyją. „Jak to?! Nie zadbali, żebyś miała męża?”.
Wiem, że kiedy pracujesz, bywa że śpisz tylko 15 minut na dobę.
Podczas realizacji programu czasami nie śpię wcale, bo emocje mi na to nie pozwalają. Rekord pobiliśmy chyba w Kambodży – przez 10 dni przespaliśmy w sumie 11 godzin.
To ja sprawdzam dalej, jak żyje Martyna – kobieta z krańca świata. Jak wygląda Twoja sypialnia?
Jak byłam młodą dziewczyną, uważałam, że trzeba żyć surowo, po spartańsku. W pewnym momencie zrezygnowałam z pościeli i łóżka. Spałam na materacu na podłodze. A jak przygotowywałam się do wypraw górskich, to bywało, że w namiocie w ogródku. Uważałam, że to rodzaj treningu i ćwiczenia charakteru. Że nie można się rozleniwiać.
A jak jest teraz?
Zupełnie inaczej. Zaczęłam spać z moim dzieckiem. Nie mogę sobie tego odmówić. Wkładam nos w jej włosy i szczęśliwa zasypiam.
Psychologowie dziecięcy tego zabraniają!
We wszystkich kulturach dzieci śpią blisko matki. Po co robić z tego problem?
W swoich podróżach widzisz, że pojęcie Boga, moralności, tego, co etyczne, jest bardzo względne.
To jest bardzo trudny temat i zawsze boję się, że kogoś urażę. Zaryzykuję jedno porównanie, które może być dyskusyjne. Rozmawiałam z mężczyzną, który pełnił przez miesiąc funkcję najwyższego kapłana w Świątyni Szczurów, będąc równocześnie bardzo dobrze wykształconym ordynatorem szpitala. Co jakiś czas jego rodzina ma obowiązek przenieść się do tej świątyni i opiekować szczurami. To było niesamowite, że ten człowiek po wyższych studiach tłumaczył mi jak bardzo brzydzi się szczurów, jednocześnie podkreślając, że to jednak członkowie jego rodziny. Więc oni gotują dla nich, jedzą z nimi. Musiałam mieć bose stopy – bo to w końcu świątynia – i brodziłam w szczurzych odchodach, moczu, pośród gryzoni, nieżywych też. I on mi mówi, że to jego krewni, bo taka jest jego wiara. Z drugiej strony – gdybyśmy my próbowali przekonać kogoś do naszej wiary opowieścią o niepokalanym poczęciu, o narzędziu tortur, jakim był krzyż – też mógłby się zdziwić. Więc dlaczego mam oburzać się na to, że członkami rodziny mojego bohatera są szczury? Wiara jak każda inna.
Opowiedz, co nas czeka w trzeciej edycji programu „Kobieta na krańcu świata”?
Program w Ghanie w Afryce Zachodniej będzie szokujący. Tam jest ogromny problem kobiet, które wygnane zostają ze swoich rodzin za uprawianie czarów. Testem na to, czy jest czarownicą czy nie, jest kurczak. Podcina mu się gardło, on biega, drąc się opętańczo. Kura pada na grzbiet albo brzuch i to jest znak, że kobieta jest czarownicą albo nie. XXI wiek. To dość przerażające, nie sądzisz? Inny odcinek, który pokażemy, robiliśmy wysoko w górach, w Nepalu. Żyje tam grupa etniczna, która uznaje… wielożeństwo kobiet.
O to może być nawet przyjemne!
Nie żartuj! Z jednym facetem są kłopoty, a co dopiero z trzema!
1 z 5
ALLONS_686335_Martyna_Wojciechowska2
2 z 5
ALLONS_702576_wojciechowska30
3 z 5
ALLONS_806407_Martyna_Wojciechowska02
4 z 5
ALLONS_1014363_Martyna_Wojciechowska05
5 z 5
ALLONS_1103299_Martyna_Wojciechowska31