Reklama

-Czy wierzy Pan, że warto być optymistą?

Reklama

MP: Optymizm to nie tylko przejaw pozytywnego myślenia, ale głównie dojrzała postawa wobec siebie i świata wyrażająca się zrównoważonym harmonijnie i adekwatnym reagowaniem na to, co przynosi nam życie, również wewnętrzne. Narzekamy na układy, pecha, brak znajomości, różne niemożności. Jeśli pójdziemy coś załatwić skwaszeni, odęci i z przekonaniem, że znowu nam się nie może udać, to jakie mamy szanse na sukces? A optymizmem napędzamy naszą lokomotywę do działania — tak, na pewno dostanę tę robotę, nie dziś to jutro. W końcu coś zaskoczy, gdzieś się zahaczę, ktoś mi pomoże, będzie dobrze. Kwestia nastawienia człowieka do życia, do tego, co chce w nim osiągnąć, jest bardzo ważna. Wielcy ludzie, by coś odkryć, stworzyć, musieli być optymistami. Bardzo wielką rolę odgrywa również optymizm w biznesie. Gdy raz się nie uda, pozwala odbić się od dna, zacząć wszystko od początku i w końcu osiągnąć sukces. Również relacje międzyludzkie byłyby znacznie lepsze, gdybyśmy byli optymistami. Żeby więc propagować optymizm, namawiać do optymizmu i chwalić optymizm, trzy lata temu założyłem fundację „Jestem Optymistą”, z której inicjatywy został powołany Światowy Dzień Optymisty, obchodzimy go 21 sierpnia. W ubiegłym roku inaugurowaliśmy na terenie przepięknego obiektu Cukrownia Żnin, pierwszą na świecie Aleję Optymistów, gdzie swoje odciski dłoni złożyli super optymiści, ha Mariusz Pujszo również!

- A jaki jest naprawdę Mariusz Pujszo? Optymista, z jednej strony jest Pan organizatorem wyjątkowych wydarzeń o zasięgu światowym takich jak Gala „Luksusowa Marka Roku” czy Gala „Osobowości i Sukcesy”, z drugiej jest Pan również wydawcą magazynu Osobowości i Sukcesy, reżyserem, aktorem, wydał Pan książkę i co jeszcze?

MP: Zawsze starałem się być bardzo kreatywny. Nauczyłem się tego mieszkając we Francji, że trzeba tworzyć własne marki, tworzyć coś fajnego co sprawia człowiekowi przyjemność. A że zawsze byłem osobą towarzyską, to pomyślałem, że warto by przenieść na nasz grunt imprezy i klimaty, w stylu tych, jakie widziałem we Francji i Stanach Zjednoczonych. Wymyśliłem takie wydarzenia jak „Luksusowa Marka Roku” czy Galę „Osobowości i Sukcesy”. Stworzyłem też i przez kilka lat organizowałem podczas międzynarodowego festiwalu filmowego „Polską noc w Cannes”. W luksusowym hotelu Carlton na te Gale przychodziło każdego roku około 1000 osób — znani reżyserzy, aktorzy, producenci, ludzie sztuki z całego świata.


- No dobrze, ale zacznijmy od show biznesu, to były Pana początki. Jakby nie było jest Pan jedynym do tej pory polskim aktorem, który napisał scenariusze i zagrał główne role w dwóch dużych filmach wysokobudżetowych we Francji, a Spielberg kupił prawa do remake „Królów życia”.

MP: O realizację filmu „Królowie życia” zabiegałem 11 lat. Biegałem ze statystowania na statystowanie, z castingu na casting. Wierzyłem, że uda mi się osiągnąć znacznie więcej — sprzedać scenariusz, zagrać główną rolę, zebrać pieniądze na własny film i go wyreżyserować. Idąc spać wieczorem i budząc się rano wyobrażałem sobie, że kręcę film w Los Angeles i w końcu zrobiłem ten wymarzony film w Los Angeles. Jestem przekonany, że bez mojego uporu i optymizmu, mogłoby się nie udać.

-Rzadko zdarzają się osoby takie jak Pan, które mają tyle dystansu do siebie jak również potrafią się śmiać z samego siebie, nie boją się wpadek, nie boją się być kontrowersyjnymi.

MP: No oczywiście przecież życie nie składa się z samych sukcesów, moim zdaniem warto mieć do siebie dystans i warto uczyć się na swoich błędach. Byłem chyba jedynym do tej pory aktorem, który przyszedł odebrać Złote Węże. Inne osoby, które były nominowane do tej nagrody były skrępowane, wstydziły się, a ja myślę sobie dlaczego nie. Życie składa się ze wzlotów i upadków i trzeba przyjść z kamienną twarzą odebrać nagrodę. Ja oczywiście nie odebrałem z kamienną twarzą, ale z wielkim uśmiechem a wręcz radością. Powiedziałem wtedy, że to jest najważniejsza nagroda w Polsce, ponieważ jest wręczana w kraju, w którym ludzie są szczęśliwi jak innemu nie wyjdzie!

- Nietrudno zauważyć, że jest Pan osobą bardzo temperamentną, żywiołową, osobą, która ma w swoim otoczeniu bardzo wielu przyjaciół, spotyka się Pan z wieloma osobami z różnych środowisk.

MP: Zawsze było mnie pełno i tego się nauczyłem w Los Angeles, że jak nie masz czasu iść do 500 osób, to spraw aby te 500 osób przyszło do Ciebie. A że jestem osoba towarzyską, to być może mi to przychodzi łatwiej. W tym roku będziemy obchodzić 10 lecie Luksusowej Marki Roku, która odbędzie się w Janowie Podlaskim 22- 24 listopada. Będzie to wielkie wydarzenie towarzysko-biznesowe.

- No tak, ale aby zrozumieć Pana osobę, z jednej strony jest poważnym biznesmenem, bo organizuje Pan bardzo poważne wydarzenia biznesowe w tym kraju a z drugiej strony jest Pan aktorem i reżyserem komediowym. Mariusz Pujszo się bawi, robi komedie, gra. Czy to nie przeszkadza jedno drugiemu?

Reklama

MP: Ależ absolutnie nie przeszkadza. Jeśli to co lubię znajduje swoich fanów, to trzeba to robić. Jestem wydawcą magazynu, organizatorem dużych poważnych wydarzeń biznesowych, ale na tych moich galach wrzucam luz, radości i ludziom się to bardzo podoba. Ludzie nie są z natury tacy sami, ludzie są różnorodni i cieszy mnie to, że tę moją różnorodność, ten kolor życia akceptuje tak dużo osób. Wiele osób mi mówi, że mam co kilka lat obowiązkowo zrobić jakąś komedie. Miałem na przykład takie sytuacje, że osoby z bardzo poważnego biznesu mówili, że mnie znają z filmu. Myślałem, że mają na myśli francuski film „Królowie Życia”, który odniósł duży sukces międzynarodowy, ale nie, chodziło o „Polisz kicz projekt”, który zrobiłem 17 lat temu, na kompletnie amatorskiej kamerce. Film, który był kontrowersyjnym, ale kultowym filmem w naszym kraju. A to właśnie znaczy, że wielu ludziom podoba się mój humor i jest to dla mnie bardzo ważne.

Reklama
Reklama
Reklama