Reklama

Powiem krótko – zagrałeś jak opętany! – stwierdził Kuba Wojewódzki w finale, gdy Marcin skończył grać argentyńskie tango. To właśnie on dzięki głosom telewidzów wygrał „Mam talent” i 300 tys. złotych.
[adsense]

Reklama
Liczył pan na sukces, zgłaszając się na eliminacje do programu?

Marcin Wyrostek: Zupełnie nie. Chciałem pokazać, że akordeon nie musi się kojarzyć wyłącznie z weselami, że to prawdziwy instrument koncertowy. Chciałem się też pochwalić swoją pasją.

Nie bał się pan złośliwości Kuby Wojewódzkiego?

Marcin Wyrostek: Nie zauważyłem, by był wobec mnie złośliwy. Odbierałem go jako rzetelnego krytyka muzycznego, zwłaszcza że sam grał kiedyś na perkusji.

Skąd się wzięło pańskie zainteresowanie muzyką?

Marcin Wyrostek: Zaczęło się od taty, który mi dał pierwszy akordeon. Powiedział, że mam grać, a ja byłem mu posłuszny. Szybko połknąłem bakcyla i już w przedszkolu dałem pierwszy koncert – na akademii. Jak byłem w liceum, kupiłem nowy instrument. Kosztował osiem tysięcy złotych. Długo na niego odkładałem, wszystkie pieniądze, jakie dostałem od rodziny, czy udało mi się zarobić. Rodzice wzięli kredyt i mi pomogli. A potem go sprzedałem i na studiach kupiłem kolejny. Za kredyt studencki.

Pochodzi pan z rodziny muzycznej?

Marcin Wyrostek: Tata uczył się kiedyś w szkole muzycznej, ale ze względów finansowych przerwał naukę. Poszedł do technikum, zrobił tam maturę, otworzył własną firmę, ale do dziś zajmuje się amatorsko muzyką. Siostra jest pianistką, szwagier klarnecistą. Nawet dziadek grał na grzebieniu.

Jest pan Ślązakiem?

Marcin Wyrostek: Urodziłem się i wychowałem w Jeleniej Górze, ale od 10 lat mieszkam w Katowicach. Studiowałem tam – w Akademii Muzycznej – a teraz w niej uczę.

Żonę tez pan tam poznał?

Marcin Wyrostek: Spotkaliśmy się z Alicją w liceum. Jest o rok młodsza. Gdy zdała maturę, pojechała za mną do Katowic. Ślub wzięliśmy dopiero dwa lata temu.

O czym pan teraz marzy?

Marcin Wyrostek: Na pewno kupię nowy akordeon. Nie jest to mały wydatek, bo ceny profesjonalnych instrumentów zaczynają się od 60 tys. złotych! W dodatku trzeba czekać kilka miesięcy, bo jest wykonywany na zamówienie, a to trwa. Myślimy też o kupnie własnego mieszkania, ale nad wszystkim musimy się spokojnie zastanowić, bo chcemy mądrze wykorzystać te wygrane pieniądze. A jak już będę miał nowy instrument, chciałbym nagrać płytę solową.

A dzieci?
Reklama

Marcin Wyrostek: Zaczynamy o nich myśleć. Najwyższy czas, żeby mieć jakąś iskierkę, która będzie nas napędzała do życia.

Reklama
Reklama
Reklama