Magdalena Mousson-Lestang - Jak ona to robi?
Biżuteria Lilou to już w Polsce produkt kultowy. Właścicielka marki Magdalena Mousson-Lestang trzy lata temu stworzyła firmę, w której dziś pracuje 150 osób. Nam opowiada o drodze do sukcesu oraz zdradza, co kocha i co ją inspiruje.
- glamour
Jesteś kobietą sukcesu. Masz na koncie jakąś porażkę?
Magdalena Mousson-Lestang: I to niejedną! Nikt nie osiąga sukcesów, nie popełniając po drodze błędów. Dla mnie ważne jest, by wyciągać z nich wnioski. Do porażek podchodzę konstruktywnie, staram się na nich uczyć. Czasami słyszę, że mam szczęście, ale prawda jest taka, że nic nie spada nam z nieba i że szczęściu trzeba pomóc ciężką pracą.
Koncepcja Lilou była innowacją na polskim rynku. Skąd pomysł na tego typu brand?
Magdalena Mousson-Lestang: Każdy z nas jest indywidualistą i pragnie mieć coś osobistego. Dotyczy to także biżuterii, dlatego postanowiłam stworzyć markę opartą na filozofii personalizacji.
I w zaledwie trzy lata odniosłaś wielki sukces.
Magdalena Mousson-Lestang: Z jednoosobowej działalności powstała firma, która ma butiki w największych polskich miastach i w Paryżu. Pierwszymi produktami były zawieszki o prostej, uniwersalnej symbolice: serca, koniczynki, postaci chłopca i dziewczynki. W tej chwili mamy też kolekcje pierścionków, kolczyków, skórzanych bransoletek i akcesoriów.
Dużo pracujesz. Ale czy potrafisz odpocząć od pracy?
Magdalena Mousson-Lestang: Mam trójkę dzieci, po pracy i w weekendy spędzam czas bardzo aktywnie. Nawet krótka samotna jazda autem jest dla mnie okazją do wyciszenia się. Ale prawdziwy wypoczynek to dla mnie słońce i morze. Mam też duży sentyment do Paryża. Uwielbiam jego architekturę, niezliczone kafejki. Jest dla mnie kolebką mody, kocham francuski styl i elegancję. Nie bez powodu na pierwszy zagraniczny butik wybrałam właśnie to miejsce.
Chcesz podbić kolejne stolice mody?
Magdalena Mousson-Lestang: Chciałabym, aby Lilou niedługo pojawiło się także w Londynie, Nowym Jorku i Berlinie. Proszę trzymać kciuki.