Reklama

Jest typem domatora – bardzo oddany żonie Samancie i córce, dziewięcioletniej Matyldzie.

Reklama
MIŁOŚĆ DO SAMANTY

– Przy żonie zawsze okazuje się fatalnym aktorem. Jeśli cokolwiek przeskrobałem i staram się wzbić na wyżyny moich możliwości, ona natychmiast widzi, że coś jest nie tak – opowiada Maciej Stuhr. Poznali się na festiwalu filmowym. Ona grała w filmie „Kroniki domowe”. – Wydawała mi się konkretna, niedostępna, nawet odrobinę zimna. Paradoksalnie, to na mnie zadziałało – wspomina. Potem było jak w romantycznym filmie. Nocne wypady pociągiem do Warszawy tylko po to, by spotkać się z ukochaną na pięć minut i życzyć jej miłego dnia. I powrót do Krakowa. – Szybko zdecydowaliśmy, że chcemy być rodziną. Miałem 25 lat i poczułem, że żarty się skończyły. Czas spoważnieć i być odpowiedzialnym – mówi.

AKTOR – PSYCHOLOG

Nim w 2003 r. skończył studia aktorskie, był juz dyplomowanym psychologiem. – Ten pomysł narodził się w klasie maturalnej – wyznaje Stuhr. – Co prawda, wcześniej rozważałem pójście do szkoły teatralnej, ale wiedziałem, że to w zasadzie „szkoła zawodowa” – od razu potem zaczyna się praca od rana do nocy. Dlatego najpierw chciał spróbować czegoś innego i wybrał studia psychologiczne.

W CIENIU TATY
Reklama

Olbrzymi wpływ na jego karierę wywarł ojciec – znakomity aktor Jerzy Stuhr. Mały Maciek wieczorami gnał do Teatru Starego w Krakowie, gdzie występował tata. Podpatrywał każdy jego ruch, ucząc się tajników sztuki. Gdy sam pojawił się na scenie, porównywano go z ojcem. To było powodem jego kompleksów. – Może za bardzo przejmowałem się tą sprawa. Jeszcze nie raz pewnie będę się z tym borykał, ale teraz najważniejsze dla mnie jest szukanie w aktorstwie nowych dróg – mówił w jednym z wywiadów. Dziś jest zaliczany do najzdolniejszych artystów młodego pokolenia.

Reklama
Reklama
Reklama