Krzysztof Ibisz: "Po czterdziestce nabrałem rozpędu"
Nie pije, nie pali, zdrowo je, bardzo dużo ćwiczy. Krzysztof Ibisz opowiada nam o życiu faceta po czterdziestce.
- Dorota Mikłaszewicz, Naj
Rozpiera go energia. Prowadzi największe widowiska telewizyjne, do tego własne firmy, m.in. producencką i agencję gwiazd. Gra w filmach i serialach. Ponadto pisze książkę.
Podobno będzie to poradnik dla pań, jak mają sobie radzić z facetem po czterdziestce?
Adresowany jest do kobiet, ale traktuje o tym, jak zachęcić facetów, żeby o siebie dbali: zdrowo jedli, zdrowo żyli. I w rezultacie wyglądali nie gorzej niż Brad Pitt.
Jak one, biedne, mają tego dokonać?
Bardzo delikatnie. Żaden mężczyzna nie chciałby otrzymać od swojej kobiety komunikatu, że coś jest nie tak, np. że ma za duży brzuch. Myślę, że dyskretne podsunięcie mojej książki może pomóc. Zwłaszcza że będą w niej strony dla facetów: porady fitnessowe, żywieniowe, kosmetyczne. Tekst już powstaje, a w listopadzie kręcimy DVD z fitnessem. Sam będę pokazywał panom, jak ćwiczyć.
Sport zawsze był pana hobby?
O tak! Dawno temu byłem zawodnikiem Legii Warszawa w skoku wzwyż. Wiele lat uprawiałem sporty walki. Bardzo mnie też wciągnęło nurkowanie. Nadal nurkuję, ale już mniej intensywnie, bo zająłem się fitnessem.
Jak to się zaczęło?
Przeczytałem w gazecie tekst o starszych ludziach, którzy mają rozmaite pasje. Na okładce była pani, która szydełkuje, a w środku – 74-letni kulturysta, który prezentował sylwetkę na tle jakiegoś jeziora. Nie mogłem uwierzyć, że w tym wieku można tak wyglądać! Jaka jest przepaść między ludźmi, którzy o siebie dbają, i tymi, którzy nie dbają! Wtedy zacząłem o tym myśleć, a dwa lata temu intensywnie ćwiczyć.
Czyli jak?
Cztery razy w tygodniu po dwie godziny na siłowni. Prócz tego wysypiam się, nie palę, chyba że od wielkiego dzwonu, od lat nie piję alkoholu, no i przestrzegam diety. O, widzi pani, w tych pojemnikach jest moje jedzenie na dziś: indyk – 120 g, makaron albo kasza – 60 g itd. Cztery porcje – zważone i zapakowane, bo sześć razy dziennie trzeba jeść, a w domu jadam tylko śniadania i kolacje.
Czuję, że przekroczenie czterdziestki było przełomem w pańskim życiu.
Nie! Po prostu myślę, że człowiek po czterdziestce powinien bardziej uważać na zdrowie, zażywać ruchu.
Bliscy podzielają te sportowe pasje?
Ania – moja żona – dużo ćwiczy, głównie jogę. Kiedyś mnie zachęcała, spróbowałem, ale stwierdziłem, że to nie dla mnie. Ja tam się muszę nadźwigać!
Chodzi o rozładowanie stresu z pracy?
Nie tylko. Sport pomaga mi nabrać energii. Każdy, kto ćwiczył na siłowni, wie, że wysiłek daje tak niesamowite endorfiny, że człowiek inaczej patrzy na życie. Problemy wydają się mniejsze, za to rośnie wspaniałe poczucie, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Sylwetka gwiazdy : Krzysztof Ibisz