Reklama

Krystyna Sienkiewicz zmarła 12 lutego 2017 roku. W nocy z soboty na niedzielę. Sienkiewicz miała 81 lat. Jeszcze w zeszłym tygodniu można było przeczytać duży wywiad i zobaczyć uroczą sesję aktorki w "Wysokich Obcasach". W rozmowie Krystyna Sienkiewicz tryskała energią i miała apetyt na życie. Stąd wiadomość o jej śmierci mocno nas zaskoczyła. Z wywiadu wynika też, że znana, uznana i bardzo lubiana przez Polaków aktorka nie miała łatwego życia. Jej rodzice zginęli podczas II wojny światowej. Jej adoptowana córka, Julia, zachorowała na schizofrenię. Zaś sama Sienkiewicz przeszła rozległy udar, po którym musiała na nowo uczyć się funkcjonowania w społeczeństwie. Aktorka chorowała też na raka. Z czym jeszcze musiała się zmagać Sienkiewicz?

Reklama

Krystyna Sienkiewicz na scenie spędziła aż 60 lat. Występowała m.in. w Kabarecie Starszych Panów, w spektaklu "Niech no tylko zakwitną jabłonie", zagrała m.in. w filmie "Lekarstwo na miłość" i w "Pożegnaniach" Wojciecha Jerzego Hasa (był to co prawda tylko epizod, ale bardzo dla aktorki ważny). W 2003 roku aktorka została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Sienkiewicz do końca była aktywna zawodowo, a widzowie ją uwielbiali. Napisała też kilka książek. Po udarze, po którym musiała na nowo nauczyć się mówić, z sukcesem wróciła na scenę. O śmierci Krystyny Sienkiewicz poinformował jej bratanek, Kuba Sienkiewicz.

Krystyna Sienkiewicz o sobie:

Przeżyłam kilka wielkich miłości z finałami takimi sobie. Za późno stałam się mądra. Albo może nie znalazłam w życiu drugiej połówki.

Krystyna Sienkiewicz o udarze:

Mój mózg zaczął być dziurawy 8 września 2014 r. Lewa półkula. Nie wiedziałam, kim jestem. Nikim. Wiem już, jak jest być nudnym nikim. Przyniesiono mi do szpitala papiery z wydawnictwa do podpisu, bo dostałam należne mi pieniądze za bajkę w zbiorze bajek napisanych przez znanych artystów. Pieniądze zostały odniesione do mego domu. Postawiłam zygzak. Powiedziano mi, że to parafka. Pomyliłam parafkę z karafką, która zjawiła się w mózgu, ale do czego obie służą, nie wiedziałam. Nie miałam dnia ani nocy. Tylko ciało, bo podłączono do niego kroplówkę i cewnik ze zbiornikiem na siku.

Krystyna Sienkiewicz o adoptowanej córce, Julii:

Adoptowałam ją ze szpitala – malutką, porzuconą przez matkę, chorą na białaczkę chlorkową. W domu dziecka nie miałaby szans. Przestała być Julitą, zaczęła Julią. Wzięłam ją pierwszy raz na ręce, a ona zasłoniła sobie oczy i mówi: „Źgaś sionce”. Nigdy dotąd nie wynoszono jej na dwór, więc słońce ją raziło. Pomyślałam sobie: ja sierota, ona sierota.
Julka to jest rana. Chciałam, żeby się dobrze uczyła. Przychodzili do nas fizjoterapeuci, bo trzeba jej było rozciągać jedną, krótszą, nogę, terapeuci, korepetytorzy. Nie radziła sobie w szkole, uciekała na wagary, nie skończyła nawet gimnazjum. Opłaciłam jej kursy manicure, pedicure. Mogła być fryzjerką. Mogło być pięknie. Te 20 kufrów mogłoby być jej posażne. Zachorowała na schizofrenię. Odmawia przyjmowania leków, nie mogli jej do tego zmusić nawet w psychiatryku. Ma ataki strasznej agresji. Kupiłam jej mieszkanie i meble. Wyrzuciła je przez okno. Ma kuratora sądowego. Nie wiem, czy byłam najlepszą z matek, ale starałam się, jak umiałam najlepiej.

Motto Sienkiewicz brzmiało: Żyj tak, żeby kiedy cię zabraknie, ludziom było nudno. Aktorka odeszła 12 lutego 2017 roku.

Wszystkie cytaty pochodzą z ostatniego wywiadu z Krystyną Sienkiewicz, jaki ukazał się w "Wysokich Obcasach", sobotnim dodatku do "Gazety Wyborczej". Całość do przeczytania tutaj.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama