Kobiety Dekady Glamour: Małgorzata Socha
10 LAT TEMU... skończyłam szkołę teatralną. To taki ważny i trudny moment weryfikacji umiejętności, zderzenia z rzeczywistością. Bo wymarzona praca okazuje się nieosiągalna. A ja wymarzyłam sobie, że będę aktorką warszawskiego Teatru Narodowego, ewentualnie Dramatycznego. Ale to wcale nie oznaczało, że dyrektorzy tych teatrów wymarzyli sobie mnie (śmiech).
- glamour
Miałam taką nadzieję, że o mnie pomyślą, to przecież profesorzy, którzy uczyli mnie w szkole i dobrze oceniali, więc może zaproszą mnie do zespołu. Dziś już wiem, że rzadko ma się takie szczęście, żeby to, czego się pragnie, ot tak się spełniło. Trzeba o to walczyć. A może ja też nie byłam tak wyjątkowa?
OD ZAWSZE BARDZO WAŻNE BYŁO... dla mnie życie prywatne. Nawet w szkole teatralnej miałam własny kodeks, nie robiłam np. nigdy prób w niedzielę. Ten dzień był tylko dla mnie. Patrzono na to ze zdziwieniem, bo w szkole pracuje się 48 godzin na dobę (śmiech). Cenię prywatność. Od lat jestem w związku z jednym mężczyzną. Myślę, że nie potafiłabym żyć sama, muszę żyć dla kogoś, potrzebuję dbać o kogoś. Nie wyobrażam już sobie siebie bez Krzysztofa. Czasem musimy o siebie walczyć. Ale bez względu na wszystko nie mam takich myśli, żeby odpuścić. Kiedy się o coś walczy, bardziej się to szanuje.
NAJWIĘKSZA RADOŚĆ... to wiadomość o tym, że zostaniemy rodzicami. Bardzo na to czekałam. Macierzyństwo nie było dla mnie trudną decyzją. Górnolotnie powiem, ale z serca: to będzie moja najważniejsza rola. Mam taki typ urody, że bardzo długo byłam „młodzieńczo” obsadzana. Od dwóch–trzech lat to się zmienia. Sama czułam się zaskoczona, kiedy po raz pierwszy, w filmie „Śniadanie do łóżka”, zostałam mamą i to od razu 8-latka. To był szok (śmiech). A potem zaczęłam o tym myśleć, intensywnie myśleć o dziecku. Już niedługo przekonam się, jakie to uczucie trzymać swoje maleństwo w ramionach.
NAUCZYŁAM SIĘ... z wielu rzeczy rezygnować. Bo jest dla kogo. Od marca mam przerwę w Teatrze 6. piętro. Grałam tam w dwóch sztukach: „Zagraj to jeszcze raz, Sam” i „Edukacji Rity”. A na stałe jestem związana z dwoma serialami. Mój dzień nie trwał 8, ale 14 godzin. Lekarz prowadzący ciążę zagroził, że własnoręcznie ściągnie mnie ze sceny (śmiech). Dobrze się czułam, ale wiem, że to czas, kiedy muszę zadbać nie tylko o siebie.
ZA 10 LAT... mam nadzieję, że będziemy razem z Krzysiem, i to sprawia, że nie boję się przyszłości. To, że dom będzie pełniejszy, daje mi poczucie bezpieczeństwa, a to chyba najważniejsze dla kobiety. Za 10 lat chciałabym być mammą (śmiech). Taką włoską mammą, rozumiesz, o czym mówię? A dopiero potem aktorką.