Klaudia Halejcio pozuje w bieliźnie 5 miesięcy po porodzie i mówi o ciele po ciąży: "Udaje mi się wrócić do formy"
Klaudia Halejcio w czerwcu tego roku została mamą dziewczynki, która otrzymała imię Nel. Gwiazda dwa tygodnie po porodzie po raz pierwszy pokazała brzuch i spotkała się z hejem. Teraz ponownie postanowiła go odsłonić "pomimo wielu nieprzychylnych komentarzy...".
Klaudia Halejcio krótko po porodzie opublikowała zdjęcie z córką, na którym widać było jej brzuch po ciąży i bliznę po cesarskim cięciu. Wiele kobiet doceniło jej szczerość, jednak wśród pochwał znalazły się słowa bezpodstawnej krytyki. Niedługo później gwiazda odniosła się do niej na InstaStories: „Dzisiaj będę walczyła z moim iście wielkim brzuchem. Skoro jestem jedyną kobietą na Ziemi, która ma brzuch miesiąc po porodzie [...] Nie zrobię tego nawet dla siebie, ja zrobię to dobra ludzkości, żeby nie być odrażającą” - zażartowała wówczas. Teraz, po pięciu miesiącach od urodzenia dziecka, ponownie zdecydowała się zapozować w bieliźnie.
Klaudia Halejcio w bieliźnie pięć miesięcy po porodzie
Klaudia Halejcio wrzuciła na Instagram zdjęcie wykonane w łazienkowym lustrze. Aktorka ma na nim bordowy komplet bielizny, podkreślający sylwetkę:
Cieszę się, że udaje mi się wrócić do formy. Pomimo wielu nieprzychylnych komentarzy po ciąży czuje, że wreszcie nawiązuje porozumienie ze swoim ciałem i zaczynam odczuwać wewnętrzny spokój i ład - napisała pod fotografią aktorka.
Pod postem posypały się komentarze od fanów. Wielu z nich zachwyca się piękną sylwetką Klaudii:
Kobieto, przecież wyglądasz jak petarda, kto może twierdzić inaczej?
Z zazdrości piszą... Cudnie Pani wygląda!
Też uważam, że jak na tak krótki czas wyglądasz mega!
Nie bardzo rozumiem nieprzychylne komentarze. Nie każda kobieta po urodzeniu dziecka musi wrócić do formy w dwa tygodnie. Każda z nas ma prawo zrzucać lub nie zrzucać pociążowych kilogramów. Co byś nie zrobiła to i tak będzie źle. Za szybko byś wróciła do formy to źle, za późno też źle. I to kobiety kobietom wbijają szpilę. Opamiętajmy się — skwitowała jedna z obserwatorek Halejcio.
Zgadzacie się?