Klaudia Carlos - nie śpię w rękawiczkach
Jedyna prezenterka sportowa w naszej telewizji. Mało kto wie, że skończyła szkołę baletową i uczy tańca studentów warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego. Lecz sport i taniec nie wypełniają całego życia Klaudii Carlos.
- rozmawiała: Hanna Halek, Naj
Prywatnie jest żoną Dariusza Macheja, śpiewaka operowego, a także mamą 11-letniego Antka. W wolnych chwilach pisze poradniki dla kobiet. Właśnie ukazał się kolejny, zatytułowany „Kalendarz kobiety”.
Ma pani mnóstwo zajęć. Wystarcza czasu, żeby coś ugotować mężowi i synowi?
Sama się dziwię... No ale dom to podstawa. Staram się spełniać obowiązki najlepiej, jak potrafi ę. Sprawdzam lekcje mojego Antka, prasuję, sprzątam i gotuję. Dużą wagę przykładam do tego, co i jak jemy. Czasem wspólnie robimy sushi, bo jakiś czas temu polubiliśmy kuchnię japońską. Poza tym to rodzinne gotowanie sprawia nam największą frajdę.
Czy to znaczy, że nie jadacie w fast foodach?
Każdy z nas co jakiś czas wstępuje do fast foodu. Nikt nie umarł od frytek zjedzonych raz na miesiąc.
Raz na miesiąc? Antek się nie buntuje?
On przywiązuje wielką wagę do tego, co je. Interesuje się, która woda jest lepsza, dlaczego lepiej wybierać warzywa i owoce różnokolorowe, a nie w jednej gamie barw, dlaczego warto jeść regularnie itd.
To nietypowe u jedenastolatka...
Oglądał program „Salon piękności”, który prowadziłam w TVNStyle z Kasią Bosacką. Rozmawiałyśmy w nim m.in. o zdrowym odżywianiu. Czytał też naszą książkę pod tym samym tytułem. Antek interesuje się tym, co robię. Kiedy pisałam „Domowy fi tness”, pomagał mi wymyślać nazwy dla poszczególnych ćwiczeń. Książka została mu zresztą dedykowana i był bardzo szczęśliwy.
Właśnie wydała pani trzecią.
Jest to „Kalendarz kobiety”, który napisałyśmy z Kasią Bosacką. To poradnik-kalendarz, podzielony na rozdziały odpowiadające poszczególnym miesiącom. Znalazły się w nim informacje o kosmetykach i diecie. O tym, kiedy i jaką aktywność fizyczną wybrać, jak ustalić plan badań okresowych itd. Można go zabrać na zakupy, można też w nim robić notatki.
Zachęca pani kobiety do zadbania o siebie, ale wiele nie ma na to po prostu czasu.
To właśnie do nich skierowana jest ta książka. Nie chodzi o to, by godzinami siedzieć przed lustrem ani codziennie spać w rękawiczkach jak Victoria Beckham.
Jak to? Rozumiem z tego, że pani nie śpi w rękawiczkach?
Gdybym wybrała się pod namiot o tej porze roku, rozważałabym taką ewentualność (śmiech). Ma być normalnie. W „Kalendarzu kobiety” są też ponadczasowe rady.
Jakie?
Na przykład, jak nie przytyć w święta czy jak odchudzić swojego faceta. Polki są bardzo praktyczne i lubią dużo wiedzieć. Chociaż potrafią więcej wydać na męża i dziecko niż na siebie. O sobie myślimy najmniej... Ta książka ma uświadomić, że nie trzeba wiele czasu i wyrzeczeń, żeby dobrze się poczuć.
A pani miewa trochę czasu tylko dla siebie?
Lubię zaszyć się z książką lub ulubioną muzyką. I... dbam o siebie. Na przykład zawsze jem śniadania. Niech to będą nawet płatki z mlekiem. Kobiety, które nie jedzą śniadań, nie są w stanie nadrobić w ciągu dnia niedoborów wapnia, magnezu, żelaza. No i staram się spać 8, a najlepiej 9 godzin. Grunt to zasnąć przed 24.00. Jak mawiała Coco Chanel: „Nic nie jest w stanie mnie zmusić, by iść spać później niż o północy”.