Reklama

– W życiu warto udowadniać sobie, że jesteśmy w stanie pokonać własne słabości i ograniczenia. Jeśli nie zrobisz tego sama, nikt nie zrobi tego za ciebie – twierdzi Kelly Osbourne. Jeśli ktokolwiek może tak powiedzieć, to właśnie ona. Chociaż ma dopiero 29 lat, przeszła długą drogę, żeby stać się taką kobietą, jaką jest dzisiaj: świadomą, pewną siebie, skupioną na pracy i na swoich bliskich.
Świat dowiedział się o niej, gdy MTV wyemitowało pierwsze odcinki reality show „Rodzina Osbourne’ów” 11 lat temu. To był szok! Ojciec Kelly, Ozzy Osbourne, nazywany Księciem Ciemności, lider kultowego zespołu heavymetalowego Black Sabbath, całymi dniami siedzący w kapciach przed telewizorem. Jej matka Sharon zajmująca się głównie ukochanymi psami. Brat Jack śpiący do południa, a w nocy imprezujący. I Kelly: pulchna nastolatka, z postawionymi na cukier włosami w kolorze neonowego różu. Przeklinająca jak szewc, bijąca się z bratem i niestroniąca od imprez, alkoholu i narkotyków. Nic dziwnego, że Kelly szybko stała się obiektem drwin mediów. Wytykano jej, że zamiast pracować spędza dzień za dniem, snując się po domu w piżamie. Że jest wulgarna i agresywna. – Byłam rozpuszczonym bachorem krytykowanym przez wszystkich. Wyśmiewano mnie za bycie bezwartościowym grubasem. Byłam nastolatką, więc to miało ogromny wpływ na moją samoocenę. Nienawidziłam siebie i swojego życia. Brałam narkotyki i imprezowałam nie dla zabawy, ale żeby się otumanić i zapomnieć, kim jestem. To była zasłona dymna – wspomina. Nikt wtedy nawet nie przypuszczał, że to był najtrudniejszy okres w jej życiu, a kamery nie pokazują wszystkiego, co działo się w rezydencji w Beverly Hills.
Wkrótce po rozpoczęciu zdjęć do „Rodziny Osbourne’ów”, u mamy Kelly zdiagnozowano raka jelita grubego. Niedługo potem jej ojciec niemal zginął, jeżdżąc na quadzie. Trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii, gdzie leżał pod respiratorem. Groził mu paraliż. Po powrocie do domu nie był w stanie nic wokół siebie zrobić. – Wkładałam kostium kąpielowy, żeby wykąpać ojca, który w wypadku złamał obojczyk, osiem żeber i kręgi szyjne. Potem przebierałam się i doglądałam mamy, która przechodziła chemioterapię. To był niekończący się koszmar! Miałam wrażenie, że sytuacja nigdy nie ulegnie poprawie, a wręcz przeciwnie, że za chwilę czeka mnie coś jeszcze gorszego. Byłam tym sparaliżowana, a do tego nie radziłam sobie ze swoimi problemami – tak Kelly wspomina dziś miesiące, gdy całkowicie poświęciła się opiece nad rodzicami. Kiedy stan zdrowia jej mamy się polepszył, Kelly przeprowadziła się do Londynu: – To była ucieczka. Nienawidziłam Los Angeles i chciałam wrócić do Wielkiej Brytanii, poukładać sobie wszystko w głowie i dorosnąć – opowiada gwiazda. – Byłam wtedy w związku, którego fundamentem były kłamstwa i manipulacje. Czułam się niewyobrażalnie nieszczęśliwa. Pewnego dnia obudziłam się i zapragnęłam umrzeć.
W jednym z wywiadów Kelly wyznała, że przeraziła ją myśl, że gdyby przedawkowała, nikt by się tym nie przejął. Jeszcze tego samego dnia poszła na odwyk. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiła? Kelly mówi, że była tak zamknięta w sobie, że przerażała ją myśl o zmianie. – Ludzie myślą, że wystarczy schudnąć, żeby być szczęśliwą, a to tak nie działa. Musisz najpierw pokochać siebie – powiedziała w wywiadzie dla magazynu „In Touch”. Cztery lata terapii były najgorszym okresem w jej życiu. Kelly mówi, że nigdy nie czuła się bardziej naga niż wtedy, kiedy musiała zacząć analizować swoje błędy. Ale warto było. Bo gdy już przerobiła pewne tematy w swojej głowie, wszystko inne zaczęło się układać. Dostała propozycję wystąpienia w „Tańcu z gwiazdami”. Poznała Louisa van Amstela, swojego trenera tańca i dietetyka. Niedawno w programie „Daybreak” wyznała, że on zmienił jej życie, bo wcześniej sądziła, że nie dożyje 28. urodzin. „Taniec z gwiazdami” potraktowała jak misję.
– Chciałam udowodnić sobie, że jestem w stanie stawić czoła temu wyzwaniu i pokazać ludziom, że się zmieniłam – wyznaje. Dziś twierdzi, że dzięki programowi dorosła i nauczyła się dyscypliny. – Nigdy nie chciałam być znana z tego, że jestem znana. Od 15. roku życia pracuję na własne konto. Popełniałam błędy, ale płaciłam za nie własnymi pieniędzmi. Jestem zaangażowana w wiele projektów. Udzielam głosu w filmach animowanych, gościnnie występuję w serialach, realizuję projekty muzyczne. Pracuję nad własną linią odzieżową i występuję w programie „Policja stylu”, w którym razem z trójką prowadzących komentuję stylizacje znanych i lubianych sław Hollywood. (W Polsce program emitowany jest w każdą sobotę o godz. 22.00 na kanale E! Entertainment – przyp. red.)
Odkąd pamięta, moda była jej pasją. – Całą rodziną towarzyszyliśmy ojcu w trakcie jego tras koncertowych. Miało to duży wpływ na postrzeganie przeze mnie mody. Zawsze nosiłam to, na co miałam ochotę, i traktowałam strój jako sposób na wyrażanie siebie – opowiada. Trendy? Nie podąża za nimi ślepo. – Co pół roku musiałabym wymieniać garderobę, płacąc horrendalne kwoty za ubrania od projektantów. Mając 13 lat, kupiłam małą czarną od Dolce & Gabbana. Noszę ją do dziś, dodając ciekawe akcesoria, a moi znajomi ciągle myślą, że jest nowa! – śmieje się.
Od ponad roku Kelly jest w szczęśliwym związku z Matthew Mosshartem, kucharzem wegańskim. Mówi, że wcześniej nie doświadczyła tak cudownego uczucia. A co mówią o niej inni? Zupełnie o to nie dba! – Choć jestem szczupła i zdrowa jak nigdy wcześniej, ludzie wciąż mówią, że jestem gruba. Ale teraz to nie ma dla mnie znaczenia, bo czuję się świetnie. Gdyby nie przydarzyły mi się te wszystkie przykre historie, nie byłabym tym, kim jestem dziś.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama