Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel
Zajęli czwarte miejsce w Pierwszej Edycji Konkursu Tańca Eurowizji 2007. Reprezentowali polską telewizję. Pokonali pięć zawodowych par! Opowiadają o tajnym kodzie, jaki mają w tańcu.
- Gala
Garderoby w podziemiach budynku BBC, co chwila słychać wiwaty. Tak cieszyli się członkowie 16 ekip podczas wyników głosowania. W polskiej szatni również było gorąco. Kiedy widzowie z Niemiec przyznali Kasi i Marcinowi maksymalną liczbę punktów, wiedzieliśmy, że będzie dobrze. I rzeczywiście - nasi tancerze zakończyli I Konkurs Tańca Eurowizji na wysokim czwartym miejscu - najwyższym wśród par mieszanych.
GALA: Ile trzeba pracować na taki sukces?
MARCIN HAKIEL: Od dwóch lat tańczymy razem, ale to, co się dzisiaj stało, zawdzięczamy ostatnim dwóm miesiącom ćwiczeń. I Romanowi Pawelcowi, naszemu choreografowi...
KATARZYNA CICHOPEK: Prawdziwej opoce...
MARCIN HAKIEL: Roman poświęcił nam mnóstwo czasu, by tego wieczoru wszystko zagrało jak należy. Sukcesu nie byłoby też bez reszty ekipy. Nawet rozmawialiśmy o tym z Kasią w pokoju hotelowym, że wszyscy pozytywnie nas ładowali.
KATARZYNA CICHOPEK: Dyrektor TVP2 Wojciech Pawlak (Dwójka na żywo transmitowała to wydarzenie) jeszcze przed występem mówił, że to wielki sukces, że tutaj jesteśmy. Później, kiedy wchodziliśmy na parkiet, wszyscy z naszej delegacji machali biało-czerwonymi pomponami i krzyczeli: "Polska!". To było wzruszające.
GALA: Ale ze stresem przed występem musieliście poradzić sobie sami. Widziałem, że Marcin pomagał ci w opanowaniu nerwów.
KATARZYNA CICHOPEK: Bardzo. Szczególnie tym, że jest taki spokojny. Jako profesjonalny tancerz wie, co zrobić, by się nie denerwować. W drodze na parkiet zawsze mówi: "Wyluzuj. Patrz na mnie".
GALA: Zdawaliście sobie sprawę z wagi waszego występu? W końcu reprezentowaliście Polskę.
KATARZYNA CICHOPEK: To była olbrzymia odpowiedzialność. Bałam się, że jak coś nam nie pójdzie, to nikt nas nie wesprze. To nie była miła perspektywa, szczególnie że według zasad programu byliśmy połączeni z parami profesjonalnymi.
GALA: No tak, ale udowodniliście, że jednak można pokonać zawodowców.
KATARZYNA CICHOPEK: Jakby nie było zawodowych tancerzy, bylibyśmy pierwsi...
GALA: Przecież nie popełniliście błędów.
KATARZYNA CICHOPEK: Były błędy z mojej strony. Potknęłam się i prawie spadłam z podnoszenia, bo podałam źle nogę. Marcin zatańczył idealnie.
MARCIN HAKIEL: Też nie. Czułem w pewnym momencie, że zaczynam się usztywniać. Nie mogłem nic z tym zrobić. Dopiero uśmiech Kasi przywrócił mi luz.
GALA: Wasz taniec jest pełen emocji. Oprócz pozytywnych uczuć czasem zdarzają się też kłótnie i nieporozumienia. Te złe rzeczy zostawiacie na parkiecie?
KATARZYNA CICHOPEK: Nawet jak Marcin na mnie "fuka" - wydyma usta, jak zrobię coś źle, i mamy się już dość po kolejnej godzinie treningu, nie wpływa to na nas negatywnie. Ciągle wychodzimy z sali jako para.
MARCIN HAKIEL: Kasia nawet lepiej tańczy, jak jest trochę podenerwowana...
KATARZYNA CICHOPEK: Zawsze staram się wyjaśnić Marcinowi, co jest nie tak. Mówię na przykład: "Nie rzucaj mną tak" albo: "Nie klep tak mocno".
GALA: Macie już nawet swój kod.
KATARZYNA CICHOPEK: Zawsze przypominam Marcinowi, czego nie może robić. Pytam: "Marcin, wiesz?", a on odpowiada: "Wiem, wiem".
GALA: O czym?
KATARZYNA CICHOPEK: O tym, żeby mnie nie szarpał, nie "fukał" na mnie. Jak mnie podrzuca, to żeby robił to delikatnie, bo kiedyś mało nie rzucił mną w kamerę. Nie może też mnie klepać znienacka. Na szczęście przez dwa tańce konkursu tanecznej Eurowizji Marcin zachowywał się idealnie.
Sylwetka gwiazdy : Katarzyna Cichopek ● Marcin Hakiel