Reklama

– Bardzo chciałam mieć siostrę. Męczyłam o nią rodziców, więc Karolina jest wyproszona – mówi Kasia o 6 lat młodszej Karolinie. – Ja w Warszawie, ona w Krakowie. Ale praktycznie codziennie do siebie dzwonimy. Specjalnie kupiłyśmy telefony, w których wiadomości można przesyłać pozaesemesowo przez messengera.
Zdaniem Kasi różnią się. – Karolina jest dzielniejsza, potrafiła wyjechała z Polski na rok, nie boi się świata, ja jestem bardziej zachowawcza – zdradza. – Ona jest w emocjach bardziej porywcza i uparta. Na pewno obie jesteśmy otwarte na ludzi, zostałyśmy nauczone, żeby nie odpłacać złem za zło, że nie warto zacietrzewiać się na innych, bo to nic nie daje. Cudne jest, że ze wszystkiego się cieszy. Gdy byłam na studiach, Karolina opowiadała mi o swoich wybrykach ze szkoły średniej. Zaskoczyła mnie. Wydawało mi się, że jest grzeczniejsza. Była niezłym ziółkiem, pozazdrościłam jej tej beztroski. Ja do osiemnastki piłam bezalkoholowego szampana! Z naszej dwójki to ja – ludzie nie mogą w to uwierzyć! – byłam ta stonowana. A Karolina urwisem! – O, tak! Kasia jest rozważniejsza, przemyśli to, co chce zrobić, ja idę na żywioł – potwierdza jej siostra. – Rzadko się kłócimy, a kiedy już dochodzi do wymiany zdań, to mija nam jak wiosenna burza. Nauczyłyśmy się sprzeczać.
– Powody, dla których się kłócimy? Najgłupsze na świecie – dorzuca Kasia. – Potem to mnie jest łatwiej przeprosić, pierwsza wyciągam rękę na zgodę. Ale obie lubimy obdarzać innych miłością, o bliskich walczymy jak lwice. – Najlepiej te podobieństwa wyłapują osoby z boku – dodaje Karolina. – Rozumiemy się ponad słowami. Znamy swoje gusty. Jeśli chcę zrobić Kasi prezent, wiem, że torebka albo szpilki – bo Kasia uwielbia buty – sprawią jej radość. Często tym samym się martwimy, w tym samym momencie łapiemy za telefon, by zadzwonić do siebie. Kasia słucha opinii siostry. – Wali prawdę prosto z mostu. To moje „oko z boku”, nawet w kwestiach zawodowych. Od razu mi lepiej, gdy do niej zadzwonię. Jest moją osobistą fanką, kibicuje mi, czyta wszystko, co napiszą na mój temat i… przejmuje się. Kiedy występowałam w „Tańcu na lodzie”, przyjeżdżała do mnie co tydzień, brała jeszcze koleżanki, nocowały u mnie, teraz siedzi na widowni „Tańca z gwiazdami”. Pierwszy telefon, jaki wykonuję po występie, to do Karoliny. Oczywiście, w tym czasie dostaję od niej tysiąc esemesów. Trzy lata temu Kasia złamała żebro. – Karolina była pierwszą osobą, do której zadzwoniłam z prośbą, by nie mówiła nic mamie. W końcu się wygadałam, ale Karolina do końca udawała, że o niczym nie wie. Jest lojalna, honorowa. Pewne sprawy omawiamy tylko ze sobą, żeby nie martwić rodziców.
Czasem jednak bywa zabawnie z tymi sekretami. Była zakochana w Bartku, swoim wtedy jeszcze-nie-mężu, ale nie chciała mówić rodzicom. Ja już wiedziałam. Bartek niefortunnie wysłał jej pocztą kwiatową bukiet, ze Stanów. A w naszym mieście, Starym Sączu, kwiaciarnię prowadzi ciocia Lucyna. Kiedy dostała zamówienie na kwiaty z wyrazami szczególnej czułości, oczywiście zadzwoniła do naszej mamy. Powstało niezłe zamieszanie… Karolina jest biologiem. Początkowo też myślała o aktorstwie. – Wybrałam zawód pewniejszy. Poza tym dwie siostry aktorki? To chyba nie za dobry pomysł… – Muzycznie jest bardziej uzdolniona ode mnie – chwali siostrę Kasia. – Jej wszystko łatwiej przychodziło. Dawniej chodziłyśmy razem na lekcje fortepianu. Karolina zrezygnowała, czego żałowała, a teraz chodzi na lekcje śpiewu. Jako nastolatki z muzykalnej rodziny brałyśmy razem udział w konkursach recytatorskich. W szkole średniej wystąpiłyśmy na Festiwalu Słowa. Ja recytowałam wiersze Wisławy Szymborskiej, śpiewałam psalm, a Karolina akompaniowała mi na fortepianie i na flecie.
Już jako nastolatki pożyczały sobie ciuchy. – Mamy podobne figury. Teraz, kiedy gdzieś jedziemy i któraś czegoś zapomni, to bierze z walizki tej drugiej. – Zdaniem sióstr przełomem w ich relacjach, który zbliżył je bardzo, był wyjazd Karoliny do Stanów, do męża, który tam kończył studia. – To był rok największej tęsknoty mego życia – wspomina Kasia. – Święta bez niej to masakra! Bo zawsze spędzamy je razem. – Dziś, kiedy uda się jej na dzień, dwa wpaść do Krakowa, idą do knajpki na dobrego drinka, na zakupy albo po prostu siedzą na kawie na Rynku. Kasia namawia siostrę, by przeprowadziła się do Warszawy. – Nie wyobrażam sobie bez niej życia. No, ale do takiej siostrzanej miłości na zabój trzeba dojrzeć.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama