Reklama

Kamil Sipowicz wzruszająco o Korze

Kamil Sipowicz razem z najbliższą rodziną, przyjaciółmi i tłumem fanów pożegnali dziś Korę w Warszawie na Powązkach. Mąż Kory, który spędził z gwiazdą cztery dekady, bardzo wzruszająco opowiedział o wielkiej miłości i niezwykłej więzi, która ich łączyła.

Reklama
W takiej sytuacji właściwie żaden człowiek nie chciałby stanąć. Ponad 40 lat wspólnego życia, tak silny związek ciał, dusz, świadomości, poglądów, że w pewnym momencie wydawało nam się, że jesteśmy jedną istotą, porozumiewaliśmy się właściwie już bez słów. Żadne z nas nie przypuszczało, że zostanie samo. Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że ona tutaj jest (...). Docierają do mnie różne sygnały z tego internetowego świata, widzę wspaniałą, piękną kobietę, z którą spędziłem 40 lat. Dociera do mnie jej brak przez przedmioty, które zostawiła., mówił Kamil Sipowicz o Korze.

Przyznał też, że Kora była bardzo aktywna aż do końca i nie bała się śmierci, była na nią przygotowana, mimo, że ogromnie kochała życie.

Związek Kory i Kamila Sipowicza

Ten związek, który Kora sformalizowała dopiero po 40 latach, był dla jednych skandalizujący, dla drugich prawdziwie romantyczny. Na początku Kora nawet nie mieszkała z Kamilem Sipowiczem, ponieważ romansowi zamężnej wtedy z Markiem Jackowskim Kory, sprzeciwiała się matka Kamila. Nie zawsze też ich miłość była pełna harmonii i spokoju, często musieli pokonywać liczne trudności.

Ta miłość nie była oczywiście prosta, nasze życie było bardzo burzliwe. ciekawe, czasami skandaliczne, pełne rozstań, powrotów, tęsknoty. Splatało się to wszystko z polityką polską, z historią muzyki rockowej. W każdym razie od roku 1989, co jest znamienne, bo mieliśmy demokrację, stworzyliśmy stabilną rodzinę. Towarzyszłem Korze w życiu zawodowym, dbałem o jej interesy, miałem wpływ na jej działalność artystyczną, ale to jest nic w porówaniu z tym, co ona dała mi i co daje mi cały czas., mówił łamiącym się głosem Kamil Sipowicz. Czasem była bardzo zaborcza, ostra, miała bardzo zdecydowane poglądy na różne rzeczy, czasem trudno było mi z nią rozmawiać. Kłóciliśmy się bardzo często (...) przez ostatnie 5 lat od jej choroby byliśmy właściwie cały czas razem., przyznawał mąż Kory.

Cała przemowa chwytała za serce, w oczach wielu uczestników pogrzebu pojawiły się łzy. To było pożegnanie na miarę wielkiej gwiazdy.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama