Reklama

Czy dzisiaj uchodziłaby za skandalistkę? A dlaczego miałaby nią zostać? Co ona takiego robiła?! – dziwił się Janusz Głowacki, w którego debiutanckiej sztuce „Cudzołóstwo ukarane” aktorka zagrała w Teatrze STS (1972). Skandalistka?! Nie ma nic gorszego niż oceny miernot i kołtunów. A to oni właśnie przypięli jej taką łatkę. Kalina była po prostu sobą. Osobowością wyrastającą ponad przeciętność. A dla polskiego kołtuna ktoś, kto jest inny – nie lepszy czy gorszy, ale inny – jest niebezpieczny! Bo polski kołtun zawsze chce, żeby ludzie stali niżej od niego. A jeśli ktoś wysforuje się ponad przeciętność, kołtun zrobi wszystko, żeby go ściągnąć do swojego poziomu. A Kalina się nie dawała. Miała odwagę żyć tak, jak chciała. Socjalizm i jego wyznawcy nie akceptowali takich barwnych postaci – mówiła Magdalena Zawadzka, koleżanka Kaliny z Teatru Polskiego w latach 1985–90. Jedyna i niepowtarzalna — Kalina Jędrusik.

Reklama

Kalina Jędrusik we wspomnieniach bliskich i przyjaciół

Gdyby wziąć pod uwagę to, co się dzisiaj dzieje w mediach w sensie golizny, epatowania seksem, ciałem, ilościami orgazmów, okazałoby się, jakże skromne i ubogie były te nasze – w sensie pokoleniowym – erotyczne podrygi w PRL-u ... Kalina jedna wystarczała nam za wszystko. Epatowała trochę seksem, nie za dużo, a jednak to było bardzo źle przyjmowane, ponieważ wywracała do góry nogami ówczesny system wartości. Mało tego, że uwielbiała wielkie dekolty, nosiła krzyżyk między piersiami. Skandal więc miał wymiar światopoglądowo-obyczajowy. Biust wystąpił jako skandal obyczajowy, a krzyżyk świadczył o przynależności do świata chrześcijańskiego. Dzisiaj żyjemy w globalnej wiosce i nic już nas nie zaskakuje. Zmieniły się społeczne kryteria seksualności i kryteria odstawania od reszty społeczeństwa. Na tle współczesnej rozbuchanej erotyki Kalina byłaby skromną dziewczynką – mówił o niej reżyser Jerzy Gruza.

Lata 60. Wczesny ranek w nadmorskich Chałupach. Do sklepu spożywczego wchodzi Kalina w szlafroku i pantoflach na szpilkach. Minąwszy kolejkę, podchodzi do lady i prosi o kilka butelek szampana. Ludzie są oburzeni, aktorka odwraca się więc do nich i wyjaśnia: Przepraszam, ale muszę się w czymś wykąpać.

Szampan z samego rana? Kalina spędzała wtedy wakacje ze znajomymi, wśród których był piosenkarz Wojciech Gąssowski, zwany przez nią Kociem. Wrażenia z pobytu, łącznie ze swoimi uczuciami wobec Kocia, opisywała w listach do męża Stanisława Dygata. Był o 17 lat starszy od Kaliny i zakochany w niej po uszy. Kocia akceptował całkowicie jak wcześniej i później wielu partnerów żony. Ci, których odrzucał, nie mieli szans również u Kaliny. Małżeństwo Dygatów było bowiem niekonwencjonalne. Powszechnie znana jest opowieść pisarza o jego powrocie do domu: Wróciłem wcześniej z delegacji i nie zgadniecie, co zastałem. Kalina spała zupełnie sama.

Kalina Jędrusik i Stanisław Dygat — małżeństwo

Rok 1953. Popularny deptak w Sopocie. Ona: talia osy, szeroka pasiasta spódnica, bluzka obciskająca bujny biust, szpilki i jasne włosy zaczesane w koński ogon. Obok on: wysoki, prawie dwumetrowy, dobrze ubrany mężczyzna. Tak zapamiętano na „monciaku” dwudziestotrzyletnią Kalinę i Stanisława Dygata. On był już sławnym pisarzem i kierownikiem literackim Teatru Wybrzeże, ona – początkującą aktorką. Podobno, kiedy zobaczyli się po raz pierwszy, Dygat szedł z żoną Władysławą Nawrocką i czteroletnią córką, Kalina wywarła na nim takie wrażenie, że zaczął iść tyłem, by jak najdłużej na nią patrzeć. Ona zaś miała wtedy pomyśleć: To będzie mój mężczyzna! Taki na całe życie. I był. Kiedy w 1954 r. Kalina grała Kamillę w sztuce de Musseta „Nie igra się z miłością”, Dygat nie opuścił ani jednego spektaklu. Siedział w swojej loży, a później szedł do jej garderoby z bukietem czerwonych róż.

Jego fascynacja Kaliną była tak silna, że porzucił rodzinę i gdy przedstawiał ją kolegom (m.in. Tadeuszowi Konwickiemu), mówił: To moja nowa żona, choć nie miał jeszcze rozwodu z poprzednią. Kalina również przepadła z kretesem. Tyle że jej oczarowanie pisarzem zaczęło się znacznie wcześniej. Niezwykle inteligentna, oczytana córka nauczyciela i przedwojennego senatora była tak zachwycona twórczością Dygata, że na egzaminy do szkoły teatralnej przygotowała fragment „Jeziora Bodeńskiego”.

Zobacz także

Dygat pochodził z szanowanej rodziny, jego ojciec Antoni był cenionym przed wojną architektem odnoszącym sukcesy również za granicą. Ślub z Kaliną odbył się w 1954 roku. Małżeństwo przetrwało 24 lata, aż do nagłej śmierci pisarza. Po drodze małżonkowie przeżyli dramat – zmarło ich nowo narodzone dziecko, najprawdopodobniej córeczka. Kalina przeszła potem ciężką operację i na zawsze musiała zapomnieć o macierzyństwie.

Dzieci i zwierzęta były jej czułym punktem. Z najwyższą troską i serdecznością interesowała się naszym synem (małym Janem Holoubkiem, dziś wybitnym reżyserem - przyp. red) – wspominała Magdalena Zawadzka.

Mój mąż, Gustaw Holubek, zanim mnie poznał, przyjaźnił się z państwem Dygatami. Było więc naturalne, że ja również weszłam do ich towarzystwa. Kalina na początku akceptowała mnie z powodu Gustawa. Później mnie polubiła, miałam liczne dowody jej wielkiej wobec mnie życzliwości. Kiedy umarł Stanisław Dygat, byłam w ostatnim miesiącu ciąży. Kalina zadzwoniła do mnie z wiadomością o jego śmierci – a był to luty, zimno, ślisko. Powiedziałam, że w moim stanie raczej nie powinnam pójść na pogrzeb. A ona: »Och, jaka szkoda! Stasiek bardzo by się cieszył, że Gustaw będzie miał synka!«. Jak się urodził Jasiek, Kalina była jednym z nielicznych gości na jego chrzcie. Podarowała mu piękną wazę do zupy Rosenthala, „żeby Jasiowi nigdy nie zabrakło jedzenia” - opowiadała wybitna aktorka.

Ale nie wszystkie dzieci były przez Kalinę faworyzowane. Był wyjątek, jeśli wierzyć wspomnieniom Magdy Dygat-Dudzińskiej, córki pisarza i szczerze znienawidzonej pasierbicy, która przez całe życie rywalizowała z macochą o miłość ojca.

Wszyscy mężczyźni Kaliny Jędrusik

Aktorka i pisarz. Wielka miłość czy toksyczny związek? – zastanawiano się. Cyniczny układ czy piękna przyjaźń? Pigmalion lepiący ukochaną a może równoprawny związek? Znajomi pary niejednokrotnie porównywali ich do Arthura Millera i Marilyn Monroe. Kazimierz Kutz, przyjaciel Stanisława Dygata i rezydent w ich domu, twierdził: Kalina była jego zrealizowanym snem o Hollywoodzie, snem zniewalającym, amerykańskim fenomenem banału. Była tym samym idealnym przykładem nieograniczonego wpływu mężczyzny na ciało i duszę kobiety. Nie znam drugiej tak kochającej się pary – mówił Janusz Morgenstern w programie „Taka miłość się nie zdarza” emitowanym w TVN Style.

Mimo że wszyscy potrafili wymienić kochanków Kaliny Jędrusik, jak było między małżonkami naprawdę, nie wiedział nikt. A na liście partnerów aktorki byli m.in.: tyczkarz Włodzimierz Sokołowski, pierwszy Polak, który skoczył na wysokość 5 metrów, jej teatralni partnerzy Tadeusz Pluciński i Władysław Kowalski, operator Wiesław Rutowicz i muzyk Wojciech Gąssowski. Kalina nie ukrywała romansów przed mężem. Przeciwnie, o wszystkim mu opowiadała. A kiedy związek się kończył i popadała w depresję, to mąż starał się ją z niej wydobyć.

Gdy u Kaliny był kochanek, Dygat zamykał na noc drzwi do swojego pokoju na zamek yale. Staś wiedział, że odkąd przestali ze sobą współżyć, ona jest pod tym względem absolutnie wolna – opowiadał Kazimierz Kutz.

Ona zresztą też wysyłała go na randki z innymi kobietami, denerwując się, jak mu poszło.

Nieczęsto się zdarza taka tolerancja i wyrozumiałość w stosunku do drugiej osoby na wszystkich możliwych warunkach. Oni ciągle uprawiali coś, co by można nazwać życiem w trójkę, bo Kalina ciągle miała jakiegoś adoratora cudownego. Potem ten adorator zakochiwał się w Stasiu – wspominała Agnieszka Osiecka.

Gdyby żyła, Agnieszka Osiecka obchodziłaby dziś 85. urodziny. Kim byli mężczyźni, którym oddała swoje serce?

Słuchając jej piosenek, można odnieść wrażenie, że naprawdę potrafiła kochać. Nic bardziej mylnego. Od zawsze męczyły ją role żony czy kochanki. Potrzebowała wolności. Jej zawsze szukała. A miłość? Na mężczyzn miała swoją metodę. Przedstawiamy tych, którym złamała serce.
Agnieszka Osiecka
sylwia.chutnik / instagram.com

Dygatowie byli częstymi gośćmi Zofii Nasierowskiej i Janusza Majewskiego. Na przyjęciach Kalina brylowała między mężczyznami, a jej mąż razem z Tadeuszem Konwickim najczęściej pod ścianą stanowili lożę szyderców.

Kalina zaglądała też do studia Zofii Nasierowskiej. Kiedyś przyszła w porze obiadu i dała się zaprosić do stołu, przy którym już siedzieli rodzice Zofii. Była ubrana w spódnicę, pod którą było kilka halek. Naraz, mówiąc: »K****, jak tu gorąco«, szarpnęła halkami do góry. Rodzicom łyżki wypadły z dłoni. Bo Kalinka pod spódnicą nie miała majtek. Innego przedpołudnia wypiła Majewskim wszystkie nalewki, po czym oznajmiła: »O k****, przecież idę do komunii«. W ocenie Jerzego Gruzy Kalina potrafiła być wulgarna, ordynarna, a za chwilę liryczna i delikatna.

Zdaniem przyjaciół przez całe życie poszukiwała romantycznej miłości. Ostatnią nadzieją był Aleksander „Sasza” Jedynacki, saksofonista i akompaniator Kaliny, z którym związała się już po śmierci męża. Sasza był jednak od niej dużo młodszy i w pewnym momencie aktorka zaczęła mu nawet szukać żony. Romans przetrwał do 1985 roku.

Reklama

Kalina Jędrusik zmarła 7 sierpnia 1991 roku w swoim domu na Żoliborzu wskutek ataku astmy.

Reklama
Reklama
Reklama